Okazuje się, że tylko nieliczni polscy emeryci mają szanse przeżyć swoją emeryturę, tak jak to robią Niemcy, Brytyjczycy czy Szwedzi. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - polscy emeryci otrzymują małe emerytury.
Jak wynika z danych GUS średnie wynagrodzenie w Polsce to niewiele ponad 3,2 tysiąca zł brutto. Na konto Niemca w tym samym czasie wpływa średnio blisko 13,5 tysiąca złotych. Jeszcze więcej zarabia przeciętny Brytyjczyk - 15,5 tysiąca złotych. Prawdziwymi krezusami są w porównaniu z nami Duńczycy. Miesięcznie zarabiają średnio 18 tysięcy złotych.
Najbliżsi nam Portugalczycy zarabiają miesięcznie średnio równowartość 5000 zł. Grecy dostają ponad 6,5 tysiąca. A nienależący jeszcze do Unii Chorwaci niespełna 3 tysiące złotych.
To ile zarabiamy dziś, przełoży się na to, ile będziemy pobierać emerytury. Obecnie średnia emerytura z ZUS wynosi 1500 zł, stanowi więc niespełna 50 procent przeciętnego wynagrodzenia.
Z kolei Brytyjczycy i Duńczycy otrzymują emeryturę w wysokości co najmniej 40 proc. średniej płacy. Francuzi do ponad 70 proc. Tak też przeciętna emerytura Niemca, Duńczyka, Szweda czy Brytyjczyka jest zbliżona, a nawet wyższa od średniej płacy w takich krajach jak: Portugalia, Grecja, Hiszpania, Cypr i Chorwacja. Nic więc dziwnego, że wielu emerytów z najbogatszych krajów Europy decyduje się na spędzenie jesieni życia właśnie tam.
By dorównać naszym europejskim sąsiadom z Zachodu, Polak przechodzący dziś na emeryturę po przepracowanych 45 latach, musiałby się pochwalić zarobkami w wysokości około 20 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Mógłby wtedy liczyć na niespełna 5 tysięcy złotych z ZUS-u.
Na co więc wystarczy polska emerytura, gdyby polscy emeryci chcieli tak jak ich koledzy z Niemiec spędzić jesień życia w ciepłych krajach. Okazuje się, że siła nabywcza naszego przeciętnego emeryta to 4 tysiące międzynarodowych dolarów rocznie.
Polak ze swoją skromną emeryturą mógłby pokusić się o spędzenie reszty życia w: Czarnogórze, Brazylii, na Malediwach, w Panamie, na Filipinach, w Tajlandii czy na Sri Lance. We wszystkich tych krajach średnie miesięczne koszty utrzymania nie przekraczają siły nabywczej jaką dysponuje polski emeryt.
Na Sri Lance, na Filipinach, czy w Tajlandii koszty utrzymania są nawet kilkakrotnie niższe niż u nas.
Porównaliśmy też ceny nieruchomości jakie można kupić w wybranych przez nas krajach.Okazuje się, że na południu Europy jest zdecydowanie najdrożej. Choć ceny apartamentów w Chorwacji są zbliżone do cen średniej wielkości mieszkań w dużych miastach Polski - niewielkie, 45-metrowe mieszkanie położone w niewielkiej nadmorskiej miejscowości pod Splitem kosztuje niewiele ponad 350 tysięcy złotych.
Niestety życie w Chorwacji jest trochę droższe niż u nas i przeciętnemu polskiemu emerytowi byłoby ciężko wiązać koniec z końcem. Z kolei Czarnogóra, gdzie życie jest tańsze niż w Polsce, odstrasza cenami nieruchomości. Cena apartamentu podobnego do tego w Chorwacji jest co najmniej dwukrotnie wyższa.
Jeżeli ktoś odważyłby się osiedlić poza Europą, to np. czteropokojowy domek blisko plaży wraz z ogrodem kupi na Malediwach za 350 tysięcy złotych. Za równowartość niespełna 200 tysięcy złotych podobny dom można kupić niedaleko Colombo, stolicy Sri Lanki.
Za równowartość trzypokojowego mieszkanka w Warszawie, Wrocławiu, czy Krakowie można kupić ponad 80-metrowy apartament w strzeżonym apartamentowcu z basenem, położonym blisko plaży, dwie godziny jazdy od Bangkoku, stolicy Tajlandii.
Jak ktoś wolałby Brazylię, do wyboru ma np. apartamenty i domy położone na północnym wybrzeżu w pobliżu miasta Natal, podobno najbezpieczniejszym wielkim mieście tego kraju. Ceny dużych, bo np. 120-metrowych apartamentów w miejscowościach nad Atlantykiem nie przekraczają 400 tysięcy złotych.
Podobnie kosztują niewielkie domy z małymi działkami.
(za money.pl)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?