Pani Joanna w niedzielny ranek, 18 listopada wyszła na spacer z psem na poradzieckie lotnisko w Kluczewie. Nie tylko ona upodobała sobie to miejsce. Przychodzi tam więcej ludzi.
- Chodziliśmy po starej płycie głównej oraz bocznych betonowych uliczkach - relacjonuje stargardzianka. - Czasem przejechał jakiś samochód skrótem na Warnice. Widzieliśmy rowerzystę z wędkami. Pewnie w drodze na ryby.
Jak mówi nasza Czytelniczka, około godziny 8.30 skręciła na betonową ścieżkę biegnącą wzdłuż zagajnika z ruinami.
- Szliśmy spokojnie, psiak bawił się piłką, którą mu rzucałam na tej betonówce - mówi pani Joanna. - W pewnym momencie usłyszałam rytmiczny stukot - nagonkę myśliwych. Z zarośli wypadły na nas pełnym pędem trzy naprawdę duże dziki. Nie zatrzymały się nawet, na nasz widok tylko w panice pobiegły w stronę płyty głównej lotniska i dalej w kierunku osiedla Lotnisko.
Kobieta mocno się przestraszyła.
- Stałam jeszcze osłupiała po tak nagłym spotkaniu z dzikami, oszalałymi i w panice, gdy blisko usłyszałam jeden po drugim trzy strzały - relacjonuje stargardzianka. - Spięłam szybko psa i biegiem wróciłam do samochodu zaparkowanego na płycie głównej. Po drodze widziałam kilka dzików, które schowały się w krzakach na polu. Szybko wsiedliśmy i odjechaliśmy.
Pani Joanna nie pamięta podobnego zdarzenia, choć wielokrotnie w tej okolicy spacerowała z psem. Obawia się, że polowań na dziki na poradzieckim lotnisku będzie więcej i chce przestrzec mieszkańców, głównie pobliskiego osiedla Lotnisko, by uważali na siebie.
- Nie jestem obeznana w przepisach dotyczących polowań, ale z psem wychodzę już czwarty rok i do tej pory nie było takich sytuacji - mówi pani Joanna.
Po powrocie do domu pani Joanna powiadomiła policję o zdarzeniu na poradzieckim lotnisku. Opowiedziała policjantowi, że ktoś urządza polowanie tam, gdzie spacerują ludzie.
- Policjant poinformował mnie, że przecież trwa sezon polowań na dziki więc czemu się dziwię - mówi stargardzianka. - Zapytał się mnie, czy z kimś tam rozmawiałam. Kiedy powiedziałam, że po prostu uciekłam z tego miejsca powiedział, że powinnam poinformować koło łowieckie, a nie policję.
Krótko po tej rozmowie policjant zadzwonił do naszej Czytelniczki, by dopytać o godzinę zdarzenia.
- Patrol policji pojechał we wskazane miejsce, ale nikogo już nie zastał - mówi mł. asp. Łukasz Sierota ze stargardzkiej policji. - Ustalono, że w Urzędzie Gminy Warnice było oficjalne zgłoszenie polowania tamtego dnia w sąsiedztwie płyty głównej poradzieckiego lotniska. Nie ustalono natomiast, czy ktoś z myśliwych poszedł za daleko w kierunku stargardzkiego osiedla Lotnisko i przekroczył granice obwodu łowieckiego.
Okazuje się, że ostatnio nie tylko na poradzieckim lotnisku można natrafić na urządzających polowania myśliwych. Mieszkańcy widzieli ich w akcji także za hipermarketem przy ulicy Szczecińskiej, gdzie łączy się teren poligonu z zagajnikiem pod Lipnikiem. Tam też spacerują mieszkańcy z psami.
Osoby z Lipnika chodzą tą drogą skrótem na zakupy do hipermarketu. Spotkać też można młodych ludzi na rowerach, osoby wędrujące z kijkami nordic walking czy mieszkańców uprawiających jogging. Nasza Czytelniczka zauważyła tam dwóch myśliwych ukrytych w krzakach, ze strzelbami w rękach.
- Byli bardzo wkurzeni, że przerwałam im polowanie - mówi stargardzianka. - Kiedy powiedziałam, że to nie jest las i tu polować na dziki nie powinni, roześmieli się i powiedzieli że mają zezwolenie na odstrzał dzików i mogą strzelać gdzie im się zechce.
Myśliwi niechętnie rozmawiają w sprawie polowań.
Udało nam się to dopiero, gdy obiecaliśmy im anonimowość.
- My trzymamy się przepisów, a prawo łowieckie mówi, że w obwodzie polowań trzeba zachować odległość stu metrów od zabudowań i pięciuset metrów od obiektów użyteczności publicznej - mówią myśliwi. - A czy mieszkańcy mogą wszędzie spacerować? Dla nas ważne jest, by unikać konfliktów z mieszkańcami, więc czasem warto odsunąć się z polowaniami kawałek dalej. Trzeba jednak pamiętać o tym, że ostatnio dziki coraz chętniej zaglądają do miast i robią szkody.
Podobnie uważa Czesław Kwiatkowski, były stargardzki radny powiatowy, od ponad dwudziestu lat członek jednego ze stargardzkich kół łowieckich.
- Myśliwi nie są szczęśliwi, jak po łowisku chodzą ludzie - mówi Czesław Kwiatkowski. - Takie sytuacje, jak ta na poradzieckim lotnisku, na pew no trzeba wyjaśnić. P o - winno się sprawdzić granice łowiska, czy czasem ktoś ich nie przekroczył. Plan polowań jest zgłaszany między innymi na policję i jeśli nie ma zastrzeżeń, to myśliwi mogą polować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?