Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mrówki" nie pływają

Hanka Lachowska
Mieszkańcy strefy przygranicznej nie mają wielkiego wyboru w sklepach wolnocłowych. W półlitrowych butelkach jest na razie tylko spirytus i czysta wódka.
Mieszkańcy strefy przygranicznej nie mają wielkiego wyboru w sklepach wolnocłowych. W półlitrowych butelkach jest na razie tylko spirytus i czysta wódka.
Od stycznia statki ze sklepami wolnocłowymi przewoża znacznie mniej polskich pasażerów niż w ubiegłym roku. Klientów nie przyciągnęło nawet wprowadzenie do sprzedaży półlitrowych butelek alkoholu.

Obowiązujące od stycznia nowe przepisy celne wprowadziły podział na mieszkańców strefy nadgranicznej i resztę. Ci pierwsi mogą teraz raz w miesiącu przywieźć bez cła tylko 0,5 litra alkoholu (wódki, wina lub piwa) oraz paczkę papierosów. Ograniczenia nie dotknęły natomiast Polaków spoza strefy, którzy mogą zrobić zakupy tak, jak dotąd. Zmiana miała na celu ograniczenie przemytu alkoholi i papierosów przez tzw. mrówki.
Jeszcze przed świętami wolnocłowe statki przeżywały prawdziwe oblężenie. Dziś świecą pustkami. Co prawda pojawiły się już pierwsze alkohole w półlitrowych butelkach, a na statkach niemieckiego armatora można nawet wymienić złotówki na EURO, to jednak klientów wciąż jest bardzo mało. Wczoraj na dwóch statkach polskiego i niemieckiego armatora, które o godz. 14.30 wypłynęły ze Świnoujścia do Ahlbeck było w sumie około 50 osób. To kilkakrotnie mniej niż wcześniej. Przeważali Niemcy i odpoczywający w Świnoujściu kuracjusze. Miejscowych było jak na lekarstwo.
Choć wydawać by się mogło, że ograniczenia celne przyniosły zamierzony efekt, to jednak w rzeczywistości, to nie zmiany w przepisach a bardziej rygorystyczne niż wcześniej ich przestrzeganie przez celników i pograniczników, przynajmniej na razie, odstraszyło mrówki. - Trzepią jak diabli. Celnicy mają taki skorowiz, w którym zapisują, który raz się płynie. Jak kolejny to każą płacić cło - mówi młoda kobieta.
Od wczoraj za wwożony przez Polaków do Niemiec towar ze sklepu wolnocłowego, cła żadają także tamtejsi pogranicznicy. To ucięło, a przynajmniej znacznie ograniczyło, inną drogę przemytu.
- Od początku stycznia płynąłem statkiem, ale tylko w jedną stronę. Robiłem zakupy, wysiadałem w Niemczech i wracałem do Świnoujścia przejściem granicznym dla pieszych. Udawało się - mówi mężczyzna w średnim wieku - Ale dzisiaj widziałem, jak Niemcy zażądali od Polaka cła za alkohol i papierosy, które miał przy sobie. Zrezygnowałem. Nie mam zamiaru ryzykować.
Nie wykluczone jednak, że obecny spadek przemytu to tylko przysłowiowa cisza przed burzą i wkrótce sprytne mrówki wymyślą nowe obejście przepisów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński