W minioną sobotę w jednym z mieszkań budynku numer 96 przy ul. Wojska Polskiego w Stargardzie znaleziono pobitego 60-letniego lokatora. Obrażenia były duże. Mężczyzna zmarł w szpitalu. Zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym usłyszał 21-letni stargardzianin, który niejeden raz nocował u sąsiada ofiary. Zmarły to Stanisław F., który mieszkał ze starszą od niego o dziesięć lat żoną. Kobieta trafiła do szpitala. Sąsiedzi mówią, że słyszeli kłótnię w mieszkaniu F. Nie podejrzewali jednak, że działy się tam tak tragiczne zdarzenia.
- Kłótnie były niejeden raz - mówią sąsiedzi. - Do małżeństwa F. przychodzili czasem inni ludzie. Pewnie, że popijano tam alkohol, ale kto tu go nie pije?!
Kiepska sława
Ulica Wojska Polskiego, szczególnie od skrzyżowania z ul. Konopnickiej do Reymonta, nie cieszy się dobrą sławą. Dochodziło już tam do tragicznych zdarzeń. W ten sam weekend, w który śmiertelnie został pobity Stanisław F., kawałek dalej w budynku przy tej samej ulicy w nocy wybuchł pożar. Śmierć poniósł 58-letni mężczyzna. Pod koniec 2012 roku tuż obok budynku 96 też był tragiczny pożar.
W mieszkaniu znaleziono zwłoki kobiety i mężczyzny. Kilka miesięcy wcześniej, w kamienicy u zbiegu ulic Wojska Polskiego i Konopnickiej, zamordowana została lokatorka. Jej były partner usłyszał zarzut zabójstwa. Śledczy ustalili, że mężczyzna przez dłuższy czas znęcał się nad kobietą, aż ją zabił. To nie jedyne morderstwo w tych rejonach Stargardu.
Tamtejsi mieszkańcy doskonale pamiętają jak w budynku, w którym pod koniec minionego roku w pożarze zginęły dwie osoby, zamordowany został lokator. W tej sprawie zatrzymano młodego mężczyznę, który przebywa za kratami.
Zło samo tu przychodzi
Ulica Wojska Polskiego to w dużej części przedwojenne kamienice. Liczną grupę lokatorów mieszkań komunalnych i socjalnych stanowią osoby z problemami. Nadużywają alkoholu, mają zaległości w płatnościach. Sami tego nie ukrywają.
- Takie są czasy - mówi jedna z sąsiadek Stanisława F. - Może i tu ludzie więcej piją, ale nikt nie chce nikomu robić krzywdy. Jakoś to zło samo tu przychodzi.
Zarządcą kamienic przy Wojska Polskiego i na sąsiednich ulicach w dużej części jest Stargardzkie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Jego pracownicy mają tam ręce pełne roboty. Jednym z problemów są awantury. Tamtejsi mieszkańcy opowiadają o libacjach urządzanych w budynku numer 110, przeznaczonym do rozbiórki. Jedna z nich zakończyła się wielką demolką. Po wytrzeźwieniu uczestnicy spotkania niszczyli wszystko, co trafiło im się pod rękę. Wybijali szyby, niszczyli drzwi, wyrwali nawet bramę wejściową na posesję. Policja zatrzymała sześć osób.
Zarządca doskonale zna problemy tej części Stargardu, ale nie chce komentować sytuacji. Przy okazji jednego z tematów poruszanych wcześniej na naszych łamach, a dotyczących podrzucania śmieci przy Wojska Polskiego, dawał do zrozumienia, co sądzi też o lokatorach.
- Istotnie, do śmietników są podrzucane śmieci z zewnątrz, ale dzieje się to za cichą wiedzą i zgodą lokatorów budynku - wyjaśniali w czerwcu 2012 roku przedstawiciele STBS. - Nie jest tajemnicą, że osoby przywożące samochodami zapakowane worki ze śmieciami, w pełnym świetle dnia zostawiają ładunek przed śmietnikiem. W zamian za tę "usługę" zainteresowani lokatorzy otrzymują "wynagrodzenie".
Policja: to tylko zbieg okoliczności
Stargardzka policja przyznaje, że w tym rejonie miasta dochodzi do poważnych zdarzeń, ale to zwykły zbieg okoliczności. Ulica Wojska Polskiego nie jest wyjątkowa na tle innych stargardzkich ulic. W innych częściach miasta też trzeba interweniować i też czasem dochodzi do tragicznych zdarzeń.
- Oczywiście, dokonujemy analiz zdarzeń i w tym rejonie miasta są częste patrole - mówi mł. asp. Łukasz Famulski ze stargardzkiej policji. - Zwracamy też uwagę na sygnały mieszkańców i jeśli tylko są, to interweniujemy.
Mieszkańcy ulic sąsiadujących z Wojska Polskiego uważają jednak, że te rejony miasta są bardziej mroczne niż inne.
- Sami wolimy czasem siedzieć cicho, bo strach się odzywać - powiedział nam jeden z mieszkańców, którego dom sąsiaduje z budynkami przy ulicy Wojska Polskiego. - Kiedyś zadzwoniliśmy na policję, bo widzieliśmy łobuzów, to oni nam później rzucali kamieniami w dom. Po co nam to?
Policjanci namawiają jednak mieszkańców, by reagowali jak widzą coś niepokojącego.
- Jak tylko jest potrzeba, prosimy o telefonowanie na alarmowe numery policji 112 i 997 - zachęca do obywatelskiej postawy Łukasz Famulski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?