Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morze Szczecin: siatkarze nie myślą o awansie

Krzysztof Dziedzic
Marcin Bielecki
Awans w tym roku lub następnym - taki był plan II-ligowych siatkarzy Morza Bałtyk Szczecin, gdy przed rozpoczęciem tego sezonu przejął ich trener Zdzisław Gogol.

Po ostatnim meczu, u siebie z Jokerem Piła, wygląda na to, że bardziej prawdopodobny jest awans w następnym sezonie.

W minioną sobotę Morze Bałtyk zagrało pierwsze spotkanie u siebie. Co prawda z liderem, Jokerem Piła, ale mimo to wielu kibiców miało prawo sądzić, że gospodarze wygrają. Przecież w ubiegłym sezonie toczyło dość wyrównaną walkę z Jokerem, a teraz (po udanych występach na boiskach rywali i trzecim miejscu w tabeli), Morze Bałtyk jawiło się jako lepsza drużyna.

Morze przegrało jednak dość gładko 1:3 (20:25, 19:25, 25:23, 22:25). Rzeczywistość okazała się przykra, bo przyniosła jasny sygnał: jeżeli rywal z Piły będzie grał tak, jak w dwóch pierwszych setach w sobotę, to raczej nikt go nie zatrzyma.

Konrad i Paweł na plusie

Trener Morza Bałtyk Zdzisław Gogol bał się, że jego młody zespół może spalić się psychicznie. Sądząc po wyniku dwóch pierwszych setów tak mogłoby być - lecz nie było. Szczecinianom niespecjalnie drżały ręce. Przegrali, bo byli słabsi.

- Rywale byli lepiej zorganizowani, zaskoczyli nas technicznymi zagrywkami - mówił po spotkaniu trener Gogol. - Z taką grą wydają się kandydatem nr 1 do awansu, lecz mam nadzieję, że są do "ugryzienia".

Z czego trener był zadowolony w sobotę? - Dobry mecz zagrał atakujący Konrad Paśnik i przyjmujący Paweł Kolec - stwierdził Gogol. Brawa zwłaszcza dla tego pierwszego, który jeszcze nie tak dawano występował w Morzu na pozycji środkowego. A Kolec był chyba jedynym siatkarzem Morza, który kończył w sobotę tzw. piłki sytuacyjne. - Cieszę się, że chłopcy wytrzymali końcówkę trzeciego seta - dodał szkoleniowiec.

Gra braci do poprawki

Skoro jednak zespół przegrał u siebie 1:3, to minusów w grze musiało być więcej, niż plusów.

- Szwankowała u nas taktyka zagrywki - zaczął trener. - Libero rywali miał chyba aż 80 procent skuteczności w przyjęciu, ale i tak kierowaliśmy w niego piłki. Generalnie we własnej sali to my musimy "gonić" przeciwników serwisami, a nie odwrotnie.

Gogol po meczu długo coś tłumaczył pierwszemu rozgrywającemu, Tomaszowi Cichoszowi. - Tomek nie wytrzymuje całych spotkań, dokonuje złych wyborów - wyjaśnia szkoleniowiec. - Jeżeli nie widzi komu mu wystawić piłkę, kto gdzie stoi, to niech chociaż posłucha moich podpowiedzi.

Nie najlepszy mecz zagrał też brat Tomka, libero Łukasz Cichosz. - Z jego postawą było już lepiej, niż w poprzednim spotkaniu w Zielonej Górze z AZS (0:3), ale to jeszcze nie to, czego wszyscy oczekujemy - zakończył Gogol.

Szansa dla Morza Bałtyk tkwi w... czasie - do końca sezonu jeszcze daleko i śmiało możemy liczyć na postępy w grze naszej drużyny. Czas działa na korzyść naszego młodego zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński