Zbrodnia pod osłoną nocy (z 3 na 4 czerwca b.r.) rozegrała się w Szczecinie, w mieszkaniu przy ul. Jodłowej. 21-letni Piotr P., były student uniwersytetu, zadając kilkadziesiąt ciosów nożem kuchennym odebrał życie swojej matce i jej dwóm siostrom. Sąsiadce, którą obudził hałas powiedział, że nie wie, co się stało. Prosił, by nikogo nie wzywała. Sam wyskoczył z czwartego piętra przez okno - doznał kilku złamań.
- Po jednorazowych badaniach sądowo-psychiatrycznych biegli rozpoznali u Piotra P. objawy psychozy - mówi prokurator Jolanta Śliwińska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Nie wypowiedzieli się jednak definitywnie, co do jego poczytalności i złożyli wniosek o przeprowadzenie szczegółowej obserwacji.
Psychiatrzy podejrzewają u Piotra P. schizofrenię paranoidalną (wskazują na to urojenia, omamy i rozszczepienia osobowości). Jeżeli ich diagnoza się potwierdzi, to w świetle prawa sprawca potrójnej zbrodni nie poniesie odpowiedzialności karnej. Sąd orzeknie wtedy wobec niego zastosowanie tzw. środka zabezpieczającego, którego celem nie jest wymierzanie sprawiedliwości za popełniony czyn (ani też potępienie sprawcy zbrodni), lecz ochrona społeczeństwa przed niebezpieczeństwem, jakie niesie dla otoczenia jego choroba. Piotr P. trafi do szpitala psychiatrycznego, który opuści wtedy, gdy lekarze uznają, że nie jest już niebezpieczny. Będzie taki, ale tylko wówczas, gdy nie zaniecha regularnego zażywania leków. Doświadczenia policji i psychiatrów są jednak alarmujące: wiele osób cierpiących na psychozy, po opuszczeniu zakładu psychiatrycznego i odstawieniu medykamentów może popełnić kolejną zbrodnię.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?