Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderca z Jodłowej uniknie kary

Ewa Ornacka, 29 lipca 2006 r.
Po zamordowaniu matki i dwóch ciotek Piotr P., wyskoczył z okna na czwartym piętrze. Poza złamaniem kości miednicy nic mu się nie stało - upadł na dach wejścia do klatki schodowej. Na zdjęciu: Piotr P. przewożony ze szpitala do sądu trzy dni po popełnieniu zbrodni.
Po zamordowaniu matki i dwóch ciotek Piotr P., wyskoczył z okna na czwartym piętrze. Poza złamaniem kości miednicy nic mu się nie stało - upadł na dach wejścia do klatki schodowej. Na zdjęciu: Piotr P. przewożony ze szpitala do sądu trzy dni po popełnieniu zbrodni. Archiwum
Sprawca popełnionej na początku czerwca, jednej z najokrutniejszych w Polsce zbrodni, której ofiarami stały się trzy kobiety, prawdopodobnie uniknie odpowiedzialności karnej. Jeżeli potwierdzą się wstępne badania lekarskie, morderca - zamiast do wiezienia - trafi do zakładu psychiatrycznego.

Zbrodnia pod osłoną nocy (z 3 na 4 czerwca b.r.) rozegrała się w Szczecinie, w mieszkaniu przy ul. Jodłowej. 21-letni Piotr P., były student uniwersytetu, zadając kilkadziesiąt ciosów nożem kuchennym odebrał życie swojej matce i jej dwóm siostrom. Sąsiadce, którą obudził hałas powiedział, że nie wie, co się stało. Prosił, by nikogo nie wzywała. Sam wyskoczył z czwartego piętra przez okno - doznał kilku złamań.

- Po jednorazowych badaniach sądowo-psychiatrycznych biegli rozpoznali u Piotra P. objawy psychozy - mówi prokurator Jolanta Śliwińska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Nie wypowiedzieli się jednak definitywnie, co do jego poczytalności i złożyli wniosek o przeprowadzenie szczegółowej obserwacji.

Psychiatrzy podejrzewają u Piotra P. schizofrenię paranoidalną (wskazują na to urojenia, omamy i rozszczepienia osobowości). Jeżeli ich diagnoza się potwierdzi, to w świetle prawa sprawca potrójnej zbrodni nie poniesie odpowiedzialności karnej. Sąd orzeknie wtedy wobec niego zastosowanie tzw. środka zabezpieczającego, którego celem nie jest wymierzanie sprawiedliwości za popełniony czyn (ani też potępienie sprawcy zbrodni), lecz ochrona społeczeństwa przed niebezpieczeństwem, jakie niesie dla otoczenia jego choroba. Piotr P. trafi do szpitala psychiatrycznego, który opuści wtedy, gdy lekarze uznają, że nie jest już niebezpieczny. Będzie taki, ale tylko wówczas, gdy nie zaniecha regularnego zażywania leków. Doświadczenia policji i psychiatrów są jednak alarmujące: wiele osób cierpiących na psychozy, po opuszczeniu zakładu psychiatrycznego i odstawieniu medykamentów może popełnić kolejną zbrodnię.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński