MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Moja wina, wasza wina

Anna Łubian
Kto jest winien 17-milionowych oszczędności na leczeniu w ubiegłym roku? Podlaski NFZ przyznaje się do pewnych błędów w polityce finansowej, ale zarazem odbija piłeczkę w stronę szpitali. - Nie wykonują umów, dlatego nie możemy im zapłacić - przekonuje Urszula Łapińska, szefowa podlaskiego NFZ.

- Nieprawda. W ubiegłym roku leczyliśmy więcej pacjentów niż planował Fundusz - twierdzą szefowie szpitali.
Na wczorajszej konferencji prasowej podlaski NFZ tłumaczył się z nadwyżki, jaką zamknął ubiegły rok. Oszczędności naszego oddziału należą do największych w Polsce. Z kwoty 17,7 mln zł, aż 14,7 mln zł to niewykorzystane pieniądze na leczenie. Najwięcej, bo aż 5,7 mln zł powinno pójść na leczenie szpitalne, 1,9 mln to oszczędności na refundacji leków, a 1,5 mln zł - na poradach specjalistycznych.

NFZ: szpitale nie leczą
Dlaczego te pieniądze nie zostały wydane na nasze leczenie? NFZ wskazuje dwa powody. Po pierwsze, od października do grudnia do budżetu podlaskiego Funduszu wpływały dodatkowe transze pieniędzy z centrali NFZ.
- Poza tym szpitale nie zrealizowały umów, jakie z nimi zawarliśmy. Dziecięcy Szpital Kliniczny nie wykonał kontraktu na 1,5 mln zł, Publiczny Szpital Kliniczny na blisko milion złotych, a Wojewódzki Szpital Zespolony w Białymstoku na około pół miliona - wyjaśnia Urszula Łapińska, szefowa podlaskiego oddziału NFZ. Czy zatem to szpitale są winne oszczędności wNFZ?
- Nie można tak upraszczać. My też popełniliśmy pewne błędy w polityce finansowej. Na przykład w ubiegłym roku wykupiliśmy więcej usług medycznych za mniejsze pieniądze - dodaje Urszula Łapińska.

Szpitale: NFZ nie płaci
Co na to szpitale? - Wykonaliśmy 110 procent pierwotnej umowy z NFZ i przekroczyliśmy ją na sześć milionów złotych. Aby je dostać, pod koniec grudnia podpisaliśmy z NFZ aneks do umowy - twierdzi Bogusław Poniatowski, szef Publicznego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Skąd zatem w rubrykach NFZ wzięło się to, że SPSK nie wykonał umowy na około miliona złotych?
- Tu chodzi o leczenie na oddziałach intensywnej terapii. Mamy 20 łóżek reanimacyjnych, ale tylko dziesięć było w ubiegłym roku zarejestrowanych u ministra zdrowia. A bez tego, jak się okazało, Fundusz nie może nam zapłacić. Choć przyjmowaliśmy pacjentów, nie dostaniemy za ich leczenie pieniędzy - wyjaśnia szef SPSK.
- Bardzo się staraliśmy, żeby wykonać równo 100 procent kontraktu i to nam się udało - mówi Zdzisław Gołaszewski, wicedyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Dodaje, że nie miał żadnego sygnału z NFZ, zgodnie z którym mógłby liczyć na pieniądze za usługi wykonane ponad limit.
- Wcześniej Fundusz za nie nie płacił. Dlatego w grudniu mówiłem lekarzom, żeby zapisywali stabilnych pacjentów na następny rok - dodaje Zdzisław Gołaszewski.
Bogusław Poniatowski przypomina ubiegłoroczne zamieszanie ze Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym. Przez około 50 dni stał pusty, bo NFZ nie godził się na proponowaną przez szpital stawkę: 10 tysięcy złotych za dobę. Twierdził wówczas, że nie ma na to pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny