Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mogą zostać zdegradowani

Jacek Taczalski
"Będzie kasa, będzie ekstraklasa". Trener Spójni Miodrag Gajić i prezes Wojciech Bartczak.
"Będzie kasa, będzie ekstraklasa". Trener Spójni Miodrag Gajić i prezes Wojciech Bartczak.
Koszykarze Spójni równym i pewnym krokiem zmierzają do I ligi. Zespół, który przez siedem sezonów grał o najwyższe cele, teraz bronić będzie się przed spadkiem z ekstraklasy. Zadecydowały o tym błędy w doborze zawodników, rozlana przez parlament reklama piwa, a także postawa lokalnych polityków, mocniej popierających ostatnio grających w IV lidze piłkarzy Błękitnych.

"Co się dzieje z tą Spójnią? Taki solidny zespół ligowy spada na psy. Czy to zawsze w sporcie musi chodzić o kasę? Dlaczego pan Bartczak nie zatrzymał Atkinsa i dlaczego wyrzucił Wilangowskiego, który zaliczał bardzo dobre występy w zespole? Z taką polityką mój ulubiony zespół, który zawsze pokazywał charakter i wolę walki, spadnie do I ligi." - to cytat z wypowiedzi jednego z kibiców na forum dyskusyjnym w Internecie.
Ich ulubiony zespół zajmuje bowiem w tabeli ekstraklasy przedostatnie miejsce. Nie ma szans na awans do górnej połówki i grę o mistrzostwo kraju. W drugim etapie walczyć będzie o pozostanie wśród najlepszych. Tak źle nie było dotąd w Stargardzie nigdy.
W klubie od początku sezonu popełniano błędy kadrowe. W pierwszej fazie zbyt pochopnie zrezygnowano z usług trójki Amerykanów. Zbyt długo trzymano zaś na trenerskim wikcie Ryszarda Szczechowiaka. Nie trafiono też z zakupami polskich zawodników, choćby Marka Miszczuka czy Artura Robaka. Solidnie grający Krzysztof Wilangowski obraził się na klub. Po pamiętnej bójce na parkiecie i będącej jej konsekwencją dyskwalifikacji do końca stycznia nie pojawił się więcej w Stargardzie. Mało prawdopodobne, by wrócił w lutym. Swą rejteradę "Smok" tłumaczył zaległościami finansowymi. O długach klubu mówią też inni zawodnicy. Twierdzą, że brak wypłat na czas powoduje brak motywacji do lepszej gry. - Wszystko zostało uregulowane poza ostatnią pensją - zapewnia zaś prezes Bartczak.
Właśnie niedostatki w klubowej kasie wymusiły zatrudnianie takich, a nie innych zawodników. Czasem jednak można było za te same lub mniejsze pieniądze zatrudnić graczy o podobnych umiejętnościach. Zbyt wcześnie choćby skreślono, poprawnie grającego, ale bardzo taniego Litwina Pauliusa Staskunasa. Wielokrotnie też klub przegrywał rywalizację o obcokrajowca z konkurentem będącym w podobnej sytuacji finansowej.
- Sytuacja w klubie jest niepokojąca. Spadek z ligi byłby przekreśleniem dorobku wielu lat. Jak pokazują przykłady innych ośrodków, tradycyjnie silnych koszykarsko, po degradacji odbudowanie pozycji jest wręcz niemożliwe. Myślę tu o Krakowie, Gdańsku czy Poznaniu - uważa Kazimierz Nowicki, prezydent Stargardu, od wielu lat wierny kibic Spójni.
Wpływ na kondycję finansową klubu miało wprowadzenie zakazu reklamy piwa oraz zaniechanie transmisji telewizyjnych. Spójnia straciła też sporo na wewnętrznych grach miejscowych polityków. Od lat bowiem głównym sponsorem zespołu było miasto. Budżet wspierały też sponsorujące firmy i spora grupa małych przedsiębiorców. Ci ostatni nie łożyli indywidualnie znaczących sum, ale razem stanowili spore wsparcie dla budżetu Spójni.
Teraz stargardzki biznes skierował swe oczy w kierunku IV-ligowych piłkarzy Błękitnych. Tamtejsi działacze za punkt honoru wzięli sobie awans w tym roku do III ligi. Snują mocarstwowe plany by grać jeszcze o szczebel wyżej. Na to wszystko potrzebne są pieniądze. Prezes Błękitnych, Mirosław Dawidowicz, jedna z czołowych postaci SLD w Stargardzie i regionie, potrafił skutecznie namówić miejscowe małe firmy do zainteresowania się futbolem. Niestety, kosztem koszykówki, po której stronie zabrakło równie skutecznego lidera.
W Stargardzie coraz głośniej mówi się, że spadek z ligi koszykarzy byłby na rękę futbolistom. Teraz jeszcze bowiem Spójnia jest sportową wizytówką miasta i najlepszą dla niego promocją.
- Gdzie w Polsce się nie pojawię i powiem, że jestem ze Stargardu to zawsze rozmowa zaczyna się na temat koszykówki - twierdzi prezydent Nowicki. - Jako dobry ojciec muszę jednakowo traktować swoje dzieci i Spójnię, i Błękitnych - dodaje jednak.
Do końca stycznia działacze ze Stargardu mają czas by znaleźć sposób na wzmocnienie składu i zmotywować występujących obecnie zawodników do lepszej gry. Inaczej Spójnia ze Szczecińskim Klubem Koszykówki grać będzie nie tylko pojedynki sparingowe, ale i derbowe. W I lidze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński