Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moda mini w aptekach

Supernowa
Koniec z połykaniem wielkich tabletek, które czasami z trudem mieszczą się w przełyku. Nadchodzi era mikropigułek.

Moda na mini przedostała się z laboratoriów elektronicznych do pracowni farmakologicznych. W ślady informatyków, którzy co jakiś czas pokazują całemu światu procesor o coraz większej mocy i coraz mniejszych rozmiarach, podążyli producenci leków. Stworzyli tabletki znacznie mniejsze od tych, które dziś połykamy. Eksperci wróżą pomysłowi świetną przyszłość, a jego autorom - naukowcom z Uniwersytetu w Bonn - poza karierą także spory zastrzyk gotówki.
Na razie trudno jednak powiedzieć, kiedy "pigułeczki" - jak pieszczotliwie wyraża się o nich prof. Klaus-Jürgen Steffens, szef zespołu badawczego - pojawią się na stałe w aptekach. Z pewnością nie stanie się to dziś czy jutro, lecz najwcześniej za parę lat. Od opatentowania wynalazku do jego wdrożenia upływa bowiem trochę czasu. Inżynierowie muszą teraz zaprojektować, zbudować i uruchomić maszyny do automatycznego wyrobu malutkich tabletek. Im krótsza będzie droga wynalazku z uczelnianego laboratorium do hali przemysłowej, tym szybciej można się spodziewać zysków.
Koncerny farmaceutyczne już wyraziły zainteresowanie patentem, także dlatego, że mniejsze pigułki oznaczają obniżkę kosztów magazynowania i transportu. Teoretycznie powinno się to przełożyć na redukcję cen detalicznych wielu pigułek, ale lepiej zanadto nie przywiązywać się do tej myśli. Sam Steffens zwraca raczej uwagę na korzyści, jakie z jego wynalazku będą mieli chorzy ludzie. - Pacjentom z pewnością łatwiej będzie połykać malutkie drażetki, niż męczyć się z olbrzymimi pigułami, które wielu osobom, w tym w szczególności małym dzieciom, z trudem przechodzą przez gardło - zauważa.

Pastylka doustna to wciąż najpopularniejsza na świecie postać leku. Zwykle ma ona formę spłaszczonego krążka lub walca. Drażetkami nazywa się z kolei te tabletki, które zostały powleczone warstwą słodkiej substancji, która chroni przed przykrym smakiem właściwego medykamentu.

Leki sprzedaje się też pod wieloma innymi postaciami, m.in. kapsułki, czopka, aerozolu, kropli czy maści. Tradycyjny sposób produkcji tabletek polega na wysuszeniu i sprasowaniu uprzednio przygotowanego preparatu leczniczego.
Metoda opracowana przez zespół Steffensa przypomina trochę wyrabianie ciasta na chleb czy placek drożdżowy. Do dokładnie wymieszanej wilgotnej masy zawierającej związki lecznicze i pozostałe składniki leku dodaje się jeszcze azot, a następnie suszy całość w piecu mikrofalowym. Pod wpływem wysokiej temperatury ciasto to zamienia się w zwięzły i odporny na zniszczenie blok, który następnie jest dzielony na owe maleńkie "pigułeczki".

- Na zamówienie jednego z koncernów farmaceutycznych próbowaliśmy wyprodukować takie małe tabletki tradycyjnymi metodami. Okazało się to niemożliwe, bo gotowe produkty kruszyły się podczas pakowania i transportu. Wtedy wpadliśmy na ten pomysł z azotem i już po paru tygodniach mieliśmy świadomość, że podążamy dobrą drogą - opowiada naukowiec.

Steffens zauważa, że choć jego pigułki odznaczają się dużą zwięzłością i twardością, testy wykazały, że układ pokarmowy radzi sobie z nimi bez problemu. - Są bezpieczne i leczą równie skutecznie - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński