Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mniejszość niemiecka w Szczecinie

pal
- Nie ma wzajemnej nienawiści do ludzi innej nacji - mówi Ziegbert Czeluszki.
- Nie ma wzajemnej nienawiści do ludzi innej nacji - mówi Ziegbert Czeluszki. pal
W Szczecinie mieszka ponad 300 osób mających korzenie niemieckie, w województwie jest takich osób około 1100. Tyle w każdym razie zadeklarowało swe członkostwo w Sozial-Kulturelle Gesellschaft der Deutschen Minderheit w Szczecinie, czyli Socjalno-Kulturalnym Towarzystwie Mniejszości Niemieckiej.

Jedynie 14 spośród członków urodziło się przed wojną w Szczecinie.
Przez całe lata ludzie ci ukrywali przed otoczeniem swe pochodzenie. Dopiero traktat polsko-niemiecki podpisany przez premiera Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Helmuta Kohla ośmielił ich.
- Członkowie towarzystwa pochodzą z różnych stron świata - mówi jego prezes, Ziegbert Czeluszki. - Z Odessy, Wilna, Bremy, Dortmundu, nawet z centralnej Polski. Ja osobiście przybyłem z Opolskiego. Zaraz po zakończeniu wojny przyjeżdżali do Szczecina, gdyż łatwo było tu przekroczyć granicę. Później sprawy się skomplikowały i tak tu pozostali.
W większości są to ludzie już starzy, schorowani, słabi ekonomicznie. Dlatego towarzystwo stara się otaczać ich opieką socjalną. - Najczęściej jest to pomoc rzeczowa - wyjaśnia prezes Czeluszki. - Jednemu kupimy wózek, innemu łóżko, węgiel na zimę. Najbardziej potrzebujących wspieramy zasiłkiem pieniężnym.
Najważniejsze jednak dla większości jest to, że mogą się spotykać w siedzibie towarzystwa przy Dworcowej 19 (tel.: 433-74-93). Tu kwitnie życie towarzysko-kulturalne. Odbywają się prelekcje historyczne, działa koło taneczne oraz recytatorskie dla dzieci i młodzieży. Odbywają się kursy języka niemieckiego. Prace i działalność towarzystwa finansuje rząd niemiecki i w ułamku procenta polskie Ministerstwo Kultury. - Uczymy dzieci tańców; nie są to jedynie tańce niemieckie, ale i polskie - mówi Z. Czeluszki. - Kultywujemy raczej tradycje pomorskie. W naszych szeregach osób młodych jest niewiele, około 40. - Przychodzą tylko wówczas, kiedy można się rozerwać. Albo dopóki się nie nauczą niemieckiego. Do pracy w towarzystwie, ich nie nagonisz.
Sam prezes jak i członkowie towarzystwa niechętnie wracają wspomnieniami do lat powojennych, gdyż nie są one dla nich przyjemne. - Ponad 50 lat powojennych porządków spowodowało przynajmniej jedno - to, że w tej chwili nie ma wzajemnej nienawiści do ludzi innej nacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński