Sytuacja polickiego przewoźnika znacznie się poprawiła. Nie ma zagrożenia upadłością. Po siedmiu miesiącach, co prawda SPPK ma stratę ponad 400 tys. zł, ale nie zalega z żadnymi płatnościami, raty leasingowe za kupione wcześniej autobusy spłacane są terminowo.
- Nie mamy kłopotów z płynnością finansową - przyznaje Kazimierz Trzciński, prezes SPPK. - Udało nam się nawet zakupić dwa używane autobusy, być może uda się jeszcze dwa zakupić. Natomiast 3 pojazdy skasowaliśmy.
W tej chwili przewoźnik dysponuje 56 autobusami. Tabor powinien być stopniowo wymieniany, jednak z powodu trudnej sytuacji na razie SPPK nie może inwestować w nowe autobusy. Mimo iż pięć jelczów, które są w taborze, powinno być wycofanych. Zwłaszcza dwa pojazdy, które mają już ponad 20 lat, pozostałe są 12-letnie.
Przewoźnik wciąż prowadzi rozmowy ze Szczecinem w sprawie podniesienia opłat za wozokilometr. Obecne stawki są bowiem poniżej kosztów, stąd strata, którą spółka generuje, ponieważ do każdego wozokilometra musi dokładać. Przewozy bezpośrednio polickiemu przewoźnikowi zleca Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie.
Na szczęście udziałowcy (Police i Szczecin), w tym roku dokapitalizowali spółkę w sumie kwotą ponad 2,5 mln zł. Do końca roku mają jeszcze dołożyć. Dzięki tym pieniądzom i programowi naprawczemu udało się uzdrowić sytuację SPPK.
- Najważniejsze, że udało się ustabilizować sytuację spółki - przyznaje prezes Trzciński. - A to znaczy, że 160 pracowników firmy nie musi obawiać się o pracę.
Przypomnijmy, że na liniac, które obsługują autobusy Szczecińsko-Polickiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego dziennie jeździ ponad 50 tysięcy pasażerów, rocznie jest to już ponad 16 mln osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?