Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mniej łóżek i mniej pielęgniarek

Hanka Lachowska, 8 marca 2005 r
Oficjalnie pielęgniarki nic nie wiedzą jeszcze o planach likwidacji części oddziału. - Na razie członkowie rady społecznej powiedzieli nam tylko o pojedyńczych łóżkach i pojedyńczych zwolnieniach - mówiły wczoraj. Jutro (środa) związki zawodowe mają się spotkać w tej sprawie z dyrektorem szpitala.
Oficjalnie pielęgniarki nic nie wiedzą jeszcze o planach likwidacji części oddziału. - Na razie członkowie rady społecznej powiedzieli nam tylko o pojedyńczych łóżkach i pojedyńczych zwolnieniach - mówiły wczoraj. Jutro (środa) związki zawodowe mają się spotkać w tej sprawie z dyrektorem szpitala. Sławek Ryfczyński
Zamknięcie części oddziału internistycznego i zwolnienie z pracy dziesięciu pielęgniarek - to wszystko grozi świnoujskiemu szpitalowi, bo Narodowy Fundusz Zdrowia dał za mało pieniędzy na jego utrzymanie.

Dyrektor miejskiego szpitala Ryszard Gac przyznaje, że choć interna to największy i bardzo potrzebny w mieście oddział, to jednak jeśli szybko nie pojawi się inny pomysł, od kwietnia zacznie się systematyczna likwidacji jego części.

Oddział internistyczny zajmuje trzy piętra w szpitalu "Warszawa" przy ulicy Żeromskiego. Jedenaście łóżek znajduje się na parterze, dwadzieścia sześć na drugim piętrze i dwadzieścia na trzecim. W tej chwili zajętych jest ponad 100 procent.

- Mamy 59 pacjentów na 57 łóżek. Dwoje leży na tak zwanych dostawkach - mówi dyrektor świnoujskiego szpitala Ryszard Gac.
Na całym oddziale pracuje 36 pielęgniarek.

W tym roku Narodowy Fundusz Zdrowia ma dać na utrzymanie całej świnoujskiej interny 183 tys złotych. Potrzeba 250 tys.

Z braku pieniędzy zarówno w budżecie szpitala, jak i miasta, rada społeczna placówki, władze miasta i dyrektor zdecydowali o restrukturyzacji interny. A to oznacza mniej miejsc dla pacjentów i zwolnienia pracowników.

- Bo sama likwidacja łóżek nie da nam żadnych oszczędności finansowych - mówi dyrektor.

Planuje się, że pracę może stracić nawet 10 pielęgniarek. Łóżka natomiast mają zniknąć z trzeciego piętra, czyli tam gdzie leżą najciężej chorzy pacjenci.

- To są poważne choroby neurologiczne, a nawet onkologiczne - mówi dyrektor Gac. - W niektórych przypadkach można powiedzieć, że ta część oddziału spełnia wręcz rolę hospicjum. Przyjmujemy różne, nawet najcięższe przypadki, bo w mieście nie ma oddziału opieki długoterminowej czy hospicjum.

Dodaje jednak, że za 183 tys złotych nie da się go utrzymać w obecnej formie.

Marzena Jastrzębska, przewodnicząca zakładowej organizacji związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych:

- Jeśli dojdzie do likwidacji części oddziału internistycznego, to nasz szpital nie będzie mógł w pełni zabezpieczyć potrzeb mieszkańców. To nie tylko największy oddział. Cały czas przyjmuje również pacjentów z ostrego dyżuru. Zawsze przynajmniej jedno łóżko musi być dla nich wolne. Zrobimy wszystko, aby bronić nasze miejsca pracy i miejsca dla pacjentów, ale nie będzie to łatwe. Jeśli samorząd i dyrekcja zdecydują o zamknięciu, to tak naprawdę niewiele będzie można zrobić. A zwolnienia z pewnością dotkną również salowe i lekarzy, a nie tylko pielęgniarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński