Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz pokazał klasę

dc
Adam Małysz wygrał niedzielny konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Polak w pierwszej serii oddał najdalszy skok, na odległość 131 metrów i prowadził przed Niemcem Svenem Hannawaldem (130 metrów) oraz Finem Mattim Hautamaekim (128,5).

W drugiej najdalej skoczył Austriak Martin Koch (129,5), ale on był dopiero 19. po pierwszej serii i nie liczył się walce o miejsce na podium. Hannawald zaliczył 125 metrów. Małysz skoczył "tylko" 123,5 metra, ale dzięki wyższym notom sędziowskim wygrał z Niemcem z przewagą 0,6 punktu.
Do niedzielnego konkursu zakwalifikowało się aż 11 Polaków. Dobrą dyspozycję potwierdził Tomasz Pochwała, który skoczył 119,5 metra i przez chwilę prowadził w konkursie. W sumie zajął w pierwszej serii 13 miejsce.
W końcu przyszła pora na najlepszych. Niemiec Martin Schmitt skoczył 123 metry, Austriak Andreas Widhoelzl - 125,5. Zwycięzca z soboty, Fin Matti Hautamaeki potwierdził bardzo dobra formą - skoczył 128,5 metra. Przebił go Niemiec Sven Hannawald - 130 metrów.
I wówczas na rozbiegu pojawił się Małysz. Dobre wybicie i wspaniały, a co najważniejsze, długi lot. 131 metrów. Mistrz pokazał klasę. Szaleństwo ogarnęło polskich kibiców. Małysz prowadził z przewagą 1,3 punktu nad Hannawaldem oraz 6 punktów nad Hautamaekim.
W drugiej serii bardzo daleko (129,5) poleciał Austriak Martin Koch, ale nie liczył się w walce o zwycięstwo. Najlepsi po pierwszej serii przeskakiwali 120 metrów, ale nie potrafili zbliżyć się do granicy 130 metrów.
Kiedy Hannawald zaliczył jedynie 125 metrów, wydawało się, że Małysz zwycięstwo ma w kieszeni. Jednak Polak po dobrym wybiciu się, później "zgasł" i zaliczył jedynie 123,5 metra. Chwila niepewności, nerwowe spoglądanie na oceny sędziowskie. I wreszcie wybuch radości - o 0,6 punktu Małysz wygrywa z Hannwaldem. Nasz orzeł klęka i całuje śnieg. Tłumy w Zakopanem wiwatują machając biało-czerwonymi flagami.
- Sam jestem zaskoczony tym zwycięstwem - mówił po konkursie Małysz. - Nasz kraj przyniósł mi szczęście. Nie wiem, czy nie cieszę się bardziej, niż ze zwycięstwa w wygranej w Turnieju Czterech Skoczni przed rokiem. Dzisiejsza wygrana pozwoli mi uwierzyć w siebie.
Cieszą także niezłe miejsca pozostałych Polaków, ale niestety trzeba pamiętać, że do Zakopanego nie przyjechali np. Japończycy.

Przerwana seria Hannawalda

W sobotę najlepszy był Fin Matti Hautamaeki. Małysz zajął siódme miejsce, a dziewiąte Robert Mateja.
Drugie miejsce w sobotnim konkursie zajął Niemiec Sven Hannawald, któremu nie udało się odnieść szóstego pucharowego zwycięstwa z rzędu. Liderami tej nieformalnej klasyfikacji są oprócz Niemca, Austriak Andreas Goldberger i Małysz (wszyscy po 5 kolejnych zwycięstw).
O zwycięstwie Hautamaekiego zadecydował jego drugi skok, w którym uzyskał 131 m - była to największa odległość w całym konkursie. Hannawald skoczył o metr bliżej i przegrał z Finem o 0,4 pkt. W pierwszej serii Hautamaeki osiągnął 123,5 m, a Hannawald 124 m.
Siódmy po pierwszej serii Małysz, mimo ogromnego dopingu kibiców, nie poprawił tej pozycji. Natomiast bardzo dobrze zaprezentował się Mateja, który uzyskał 118,5 m oraz 120 m co pozwoliło mu zająć dziewiąte miejsce - najwyższe w tym sezonie.
W drugiej serii większość zawodników uzyskiwała lepsze wyniki niż w pierwszej, gdyż rozbieg został podniesiony o jedną belkę. Zawody odbywały się w zmiennych warunkach pogodowych, czego negatywnych skutków doświadczył m.in. Goldberger, który skoczył w pierwszej serii tylko 88,5 m i zajął ostatnie miejsce w konkursie. - Dzisiaj było potrzeba dużo szczęścia, bowiem warunki były trochę loteryjne - przyznał po konkursie Małysz. Chodzi oczywiście o wiatr, halny dawał znać o sobie.
Oba konkursy na "Wielkiej Krokwi" obserwowało ponad pięćdziesiąt tysięcy widzów, a wśród nich prezydent RP Aleksander Kwaśniewski z żoną. Zwrócił uwagę na wielkie zainteresowaniem konkursem, dorównujące popularnością Wyścigowi Pokoju. - To bardzo widowiskowa, a przy tym rodzinna konkurencja: interesują się nią także kobiety i dzieci. Adamowi Małyszowi na pewno było trudno skakać, bo on jest pod wielką presją, a poza tym wszyscy chcą pokonać mistrza - powiedział Aleksander Kwaśniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński