Po jego wyjściu sekretarka chciała sprawdzić jej zwartość. Gdy zaglądnęła do środka stwierdziła z przerażeniem, że coś miga. Przypominało to bombę zegarową nie raz oglądaną na firmach sensacyjnych. Od razu powiadomiła policję. Na miejsce przyjechał zespół z psem specjalizującym się w poszukiwaniu ładunków wybuchowych.
Psiak jednak, zamiast podnieść alarm, zaczął merdać ogonem. Okazało się, że nie był to ładunek wybuchowy. W plastikowym etui wycięto dziurkę, w której umocowano podłączoną do bateryjek diodę, która migała.
Jaka była przyczyna zrobienia kawału naczelnikowi, jeszcze nie wiadomo. Paradoksem całego zdarzenia jest fakt, że w etui znaleziono dokumenty, które mogą być własnością sprawcy zamieszania. Policja już go szuka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?