Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister Brudziński odciął się mecenasowi Giertychowi za wezwanie do prokuratury

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Minister na przesłuchaniu w prokuraturze w Szczecinie
Minister na przesłuchaniu w prokuraturze w Szczecinie Andrzej Szkocki/Polska Press
Obrońca Stanisława Gawłowskiego odpowiada ministrowi listem.

- Równie dobrze mógłby mnie pan wezwać na świadka w sprawie odciętej głowy konia, która pod Parczewem po odcięciu żyła 3 dni - komentuje swój pobyt w prokuraturze minister spraw wewnętrznych, Joachim Brudziński.

CZYTAJ:

To reakcja na wczorajsze wydarzenia z udziałem min. Brudzińskiego. Musiał się stawić w szczecińskiej prokuraturze, bo wnioskował o to mec. Roman Giertych, obrońca Stanisława Gawłowskiego podejrzanego o korupcję w aferze melioracyjnej. Brudziński zeznawał w prokuraturze na temat jednego z wątków. Minister twierdzi, że przesłuchanie było niepotrzebne, bo nic na ten temat nie wie (chodzi o to, czy interweniował po zatrzymaniu działacza PiS podejrzanego w tym śledztwie). Jet zły, że musiał odpowiadać na pytania o to, kto rządził w kraju w 2014 r., albo kim jest Tadeusz Cymański (działacz PiS-red.. Dlatego wizytę skomentował na Twitterze wpisem o koniu z Parczewa.

Na reakcję mec. Giertych nie trzeba było długo czekać. Napisał list do ministra.

- Panu Ministrowi nie podobało się bycie świadkiem? A tak pan prokurator się starał, żeby było miło. I to nieładnie gdy pan się od członków PiS ze swojego regionu odcina. To że zrobili wały na setki milionów nie powinno ich wyłączać z życia partyjnego (bo za moment kto zostanie?) - zapowiedział swój list obrońca posła Stanisława Gawłowskiego.

Oto jego treść

Szanowny Panie Ministrze!
Chciałem i tym razem być dla Pana okrutny, ale dobre me serce zna uczucie litości i zmiłowałem się nad Panem i udzielę Panu rady jak wyjść z tej dosyć niecodziennej sytuacji, w której cała Polska dowiedziała się, że jeden z aktywistów lokalnego PiS jest odpowiedzialny za aferę melioracyjną w Szczecinie. Więcej, że obecna władza (której jest Pan jedną z najjaśniejszych gwiazd!) zaraz go wypuściła z aresztu, jak tylko przypomniał sobie, że w ramach swojej przestępczej działalności sam finansował kampanię PO i posła Gawłowskiego (przypadkiem Pana głównego od lat konkurenta).
To przecież zupełnie normalne u członków podległej Panu struktury partyjnej, że finansują kampanię Pana przeciwników! I dlatego radzę Panu serdecznie (wiem, ze Pan czekał na moją dobrą radę) niech się Pan od takich ludzi nie odcina publicznie. Organizował wam wybory, kandydował z list partyjnych, przyczyniał się do chwały partii poprzez przyjmowanie huczne jej najlepszych przedstawicieli (jak pana Antoniego Macierewicza), a teraz po tylu latach wiernej służby dla PiS w Pana regionie mówi Pan: nie znam? I to z jakiego powodu? Że przekręcił drobne kilkadziesiąt milionów.
Toż przecież jakby takie kryterium stosować, to za moment Pan nie będzie miał do kogo w partii gęby otworzyć (przepraszam za kolokwializm, to zwrot taki, nie żebym Pana szlachetną twarz porównywał do gęby jakiejś!) No i co z tego, że tam przekręcił miliony publicznej kasy, skoro zachował jednak lojalność partyjną i ogłosił prokuraturze, że to wina PO? Bez niego Pan prezes Kaczyński (oby żył ze zdrowym kolanem wiecznie i łaził dalej z Panem po górach, a nawet zimą wszedł na K2!) nie miałby przecież tej rzadkiej chwili radości. Musiał się przecież nasz kochany Prezes ucieszyć niebywale, że sekretarza generalnego PO udało się Wam na chwilę wsadzić. Jakaż też musiała być jednak jego rozpacz, jak znowu Gawłowskiego zobaczył w Sejmie na mównicy (no, nie ukrywajmy: słowa posła Gawłowskiego, że w aresztach śledczych czekają na Was miłe nie były).
Nie przedłużam jednak mojego listu do Pana, bo wiem, że zajęty Pan okrutnie. Coraz to nowe ogniska przestępczej antypomnikowej działalności rozlewają się po Polsce wzdłuż i wszerz. Dzielna Policja pod Pana kierownictwem nie nadąża z przeszukiwaniami w poszukiwaniu złowieszczych napisów o ustawie zasadniczej. (Widzi Pan jaka u mnie delikatność, że o zakazanym słowie na K... nie wspomnę, tylko opisuję ten akt prawny inaczej?)
A Pan wszystko musi nadzorować i koszulki zdarte z pomników i pomniczków przynosi Pan co rano (czyli ok. 14:00) na Nowogrodzką i rzuca Pan je do stóp Prezesa, jak dzielni polscy rycerze rzucający chorągwie zdobyte na Krzyżakach pod Grunwaldem do stóp króla Jagiełły (nie żebym Prezesa do jakiegoś obcego Litwina śmiał porównywać). Tak więc nie przeszkadzam, bo przez moją grafomanię, która zabierze Panu czas, jeszcze nad ranem jakiś pomnik odziany będzie w przestępczy strój! A Pan na Nowogrodzką pójdzie z pustymi rękami, czego przecież nikomu byśmy nie życzyli (poza o. Rydzykiem, który wchodzi zawsze z pustymi rękami).
Z poważaniem,
Roman Giertych

Odpowiedzi ministra na list jeszcze nie ma, ale jest bardzo prawdopodobna.

CZYTAJ:

Czytaj również:

Czytaj również:

Zobacz też:

CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński