Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłosny amok przypłacony chorobą

Supernowa
Jeśli wielkie uczucie do drugiej osoby jest zbyt gorące, organizm może sobie z nim nie poradzić

Zauroczenie, miłość od pierwszego wejrzenia, oczarowanie - ten, kto doświadczył podobnych uczuć, dobrze wie, że towarzyszą im intensywne reakcje organizmu: kołatanie serca, utrata poczucia czasu, bezsenność, obsesyjne myślenie o obiekcie adoracji. To w dużym stopniu zasługa dopaminy - związku produkowanego przez komórki nerwowe. Antropolog Helen Fisher z Rutgers University w USA od dwóch dekad prowadzi badania nad wpływem dopaminy na zachowania człowieka. - Związek ten uczestniczy w przekazywaniu silnych emocji pozytywnych. Nie tylko on, ale jego znaczenie jest kluczowe - mówi badaczka.

Naukowcy nie znają odpowiedzi na pytanie, skąd się bierze miłość. Potrafią jednak dość dobrze opisać stany psychofizyczne, które jej towarzyszą. Ich zdaniem znaczenia dopaminy nie sposób przecenić. Z jej obecnością w mózgu można wiązać takie korzystne emocje jak entuzjazm czy chęć do działania. Kiedy pojawia się miłość, w mózgu raptownie rośnie zapotrzebowanie na dopaminę. Komórki nerwowe zaczynają ją wytwarzać w zwiększonych ilościach. Odczuwamy wtedy euforię, podniecenie, wielkie szczęście. Ale uwaga! Nadmiar związku może mieć swoje negatywne konsekwencje. Przesycone nim neurony reagują zbyt silnie.

- Prowadzi to między innymi do bezsenności i utraty apetytu - zaznacza Fisher. - Najlepszy byłby umiar. Wiem, że to mało praktyczna rada. Gdy mowa o miłości, trudno sobie wyobrazić chłodne i powściągliwe reagowanie. Niemniej za te ekstatyczne uczucia płacimy pewną cenę. Może dlatego nie trwają one w nieskończoność. Po jakimś czasie emocje opadają. Jakby organizm bronił się przed nadmiarem szczęścia - zauważa uczona.

W stanach miłosnego uniesienia reakcje fizjologiczne mogą być trudne do opanowania, a gdy przekraczają granicę wytrzymałości człowieka, stają się dla niego groźne. Jak wynika z ustaleń Fisher po krótkim okresie "miłosnej gorączki" stężenie dopaminy szybko obniża się do normalnego poziomu. - Szalone uczucie albo wygasa, albo przekształca się w spokojniejsze. W tej kolejnej fazie miłości pojawiają się już inne, choć także pozytywne emocje. W ich powstawaniu rola dopaminy jest niewielka. Miłość dojrzewa - mówi amerykańska psycholog.

Przy okazji dodajmy, że dopamina pełni wiele innych funkcji. Na przykład pośredniczy w przekazywaniu sygnałów nerwowych z mózgu do mięśni. Dzięki niej możemy więc precyzyjnie poruszać rękami i nogami. To ona umożliwia nam kontrolowanie mimiki. - Kiedy dopaminy jest za mało, rozkaz z mózgu nie dociera bowiem do mięśni. Brakuje posłańca. Tak właśnie rozwija się choroba Parkinsona polegająca na tym, że stopniowo tracimy władzę nad mięśniami i stajemy się więźniami własnego ciała - informuje uczona.

Królestwem dopaminy jest znajdujący się w głębi mózgu układ limbiczny. Rozpoznaje on potrzeby fizyczne i psychiczne organizmu, a następnie uruchamia działania zmierzające do zaspokojenia tych potrzeb. Tam rodzą się nasze pragnienia, popędy, uczucia i emocje. Wśród wielu związków chemicznych obecnych w układzie limbicznym dopamina jest bohaterem pozytywnym - łączą się z nią tylko przyjemne wrażenia. Przypuszcza się, że ma ona spory wpływ na wiele codziennych zachowań. - U entuzjastów, optymistów i ludzi lubiących rywalizację stężenie dopaminy jest zwykle nieco wyższe. Komórki nerwowe takich osób to fabryki tego związku. Ale przesada jest groźna. Kiedy te fabryki pracują jak szalone, choć nie ma takiej potrzeby, może dojść do rozwoju schizofrenii - mówi Fisher.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński