Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milion turystów wrakowych

Krystyna Pohl, 6 lutego 2006 r.
- Kiedy pierwszy raz zszedł pan do wraku promu "Jan Heweliusz"?

Rozmowa z Tomkiem Stopyrą, nurkiem ze Szczecina.

- W 1998 roku, w pięć lat po katastrofie. Nurkowałem wówczas z nurkami niemieckimi. Potem wielokrotnie wracałem do tego wraku, bo chciałem go lepiej poznać, organizowałem wyprawy nurkowe. Bałtyk jest podły do nurkowania, ciemny, zimny, rozbujany. Ze względu na temperaturę wody oscylującą w granicach pięciu stopni można przebywać pod wodą dłużej niż pół godziny, ale rzadko kto tyle wytrzymuje. Do tego dochodzi fatalna widoczność. To nie wody Karaibów, gdzie dobra widoczność sięga nawet stu metrów.

- W jakim stanie jest ten wrak?

- Znajduje się około 40 km od niemieckiego portu Sassnitz. Leży na lewej burcie, na głębokości około 26 metrów. Od części prawej burty do powierzchni wody jest zaledwie 10 metrów. Ze względu na tak płytkie zanurzenie, wrak jest wpisany do światowego rejestru wraków niebezpiecznych dla żeglugi. Przez cały czas jest przy nim ostrzegawcza boja.

"Jan Heweliusz" jest ogromną bryłą, o długości 125 m, porośniętą omułkami. Gdy się płynie wzdłuż kadłuba widać jak wielkie siły na niego działają. Można zrozumieć co się działo w trakcie katastrofy. Zaraz po zatonięciu prom obrócił się do góry stępką. Kadłub jest bardzo zniszczony, a ponieważ leży płytko, więc zniszczeń dopełniają też sztormy. Niedawno zapadła się część prawej burty i zawaliła na resztki samochodów. Wewnątrz wraku wszystko, jak w gigantycznej pralce jest wymieszane, tiry z wagonami. Z naszych nurkowań nakręciliśmy film.

- Czy to prawda, że przez długi czas nie wiedziano co się stało z pokładem pasażerskim i mostkiem kapitańskim?

- Krążyły różne wersje na ten temat. Jedna zakładała, że w tajemnicy zostały odcięte i wydobyte. To nieprawda. W czasie kolejnego nurkowania w 2002 roku zdecydowaliśmy się odpłynąć dalej od leżącego kadłuba. W ten sposób natrafiliśmy na pokład pasażerski wraz z mostkiem kapitańskim. Znajduje się kilkanaście metrów od wraku. Widać, że oderwał się od głównego kadłuba. Leży do góry nogami częściowo zagrzebany w piachu.

- Co jakiś czas pojawiają się głosy, że należy zabronić wypraw nurków do "Jana Heweliusza".

- Nigdzie na świecie nie ma takich zakazów. Szacuje się, że prawie milion płetwonurków na świecie uprawia turystykę wrakową. Nurków obowiązują zasady etyczne. Jedna z nich mówi: "Pozwól zobaczyć innym to, co sam widziałeś".

Wrak promu "Jan Heweliusz" odwiedziło około tysiąca nurków z całego świata. Nie jest prawdą, że wrak jest rozkradany. Jedynym mieniem jakie wydobyliśmy były fragmenty betonu. Nurkowania, które organizuję nie naruszają prawa ani norm etycznych. Odbywają się w atmosferze powagi i szacunku dla ofiar katastrofy. W 2003 roku nurkowie niemieccy postawili na wraku pamiątkową tablicę w trzech językach o treści: "Szanujmy nasze wraki".

- Z "Titanica" jednak wydobyto 5 tysięcy przedmiotów.

- "Titanic" jest wrakiem historycznym i trudno go porównywać z "Janem Heweliuszem". Wydobycia przedmiotów dokonała legalnie profesjonalna firma. I dobrze, że tak się stało, bo zdaniem fachowców wrak "Titanica" zniknie około 2028 roku wskutek działalności pewnego rodzaju drobnoustrojów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński