Nigdy nie brakowało mu wyobraźni, wiedzy, talentu i umiejętności. Kilkanaście lat temu umyślił sobie szyby bezpieczne, kuloodporne. Na dokładkę upiększone barwami tęczy. Mówił, że można je zrobić w... piecyku kuchenki gazowej. Powiedział i zrobił.
Jego wyroby kupowali Amerykanie, Niemcy, Francuzi, Anglicy. Laminowane szyby, które
zrobił, znajdują się w Muzeum Holocaustu w Berlinie, w centralnym budynku telewizji berlińskiej,
w Muzeum Kolejowym w Stuttgarcie. Z jego szkła wykonane są kolorowe elementy wielkiej kręgielni w centrum Warszawy i nowoczesny kościół na Śląsku.
Miał kontakt z architekturą. Zanim przeniósł papiery na wydział matematyczno-fizyczny
Uniwersytetu Erewańskiego, przez rok studiował architekturę na tamtejszej politechnice.
Jego ojciec był profesorem tej uczelni, specjalizował się w wytrzymałości materiałów. W
młodości miał też krótki epizod w fabryce butów.
- Robiłem i odlewałem formy do butów - wspominał Grigorian. - Stosowałem starą, średniowieczną technikę z czasów Leonarda da Vinci, używając wosku, krzemianu etylu, kwarcowego piasku.
Formy odlewałem z brązu. Ta umiejętność dzisiaj mu się przydaje. Rzeźbi metalem.
Sam robi projekty, formy i odlewy. - Nie jestem ani rzeźbiarzem, ani plastykiem czy architektem
- zastrzega Grigorian. - Ale coś jest we mnie, emocje. Nie potrafię do końca powiedzieć, co chcę wyrazić postaciami.
Zresztą nigdy do końca nie wiem co powstanie. To proces.
Odrestaurował stary, austriacki fortepian z 1875 roku, fisharmonię - stuletni instrument z rodziny organów. Miał trafić na śmietnik. Przyjaciel rzeźbiarz z Jasienicy pokazał mu przed laty figurę Chrystusa.
Miał ją spalić.
- Była bardzo zniszczona, w kawałkach - przyznaje Grigorian. - Podarował mi to, co zostało z pięknej rzeźby. Ponoć pochodziła z jakiejś przydrożnej kaplicy. W mojej ocenie ma co najmniej
300 lat. Przed rokiem fragmenty krucyfiksu zauważył u mnie w czasie kolędowania ks. Arkadiusz Wieczorek, proboszcz skolwińskiej parafii.
Poprosił, bym odrestaurował rzeźbę. Zapewnił mi wszystko, co do tego potrzebowałem.
Artysta wziął się do dzieła. Zrobił odlew głowy, strój, dorzeźbił wszystkie ubytki, scalił
poszczególne części, odtworzył proporcje.
- Formę głowy musiałem robić dwukrotnie - dodaje. - Pierwszy odlew nie udał się. Zastosowałem starą metodę malowania, skomponowałem farbę. Włożyłem w rzeźbę swoją duszę. A miejscowy stolarz samouk wykonał postument- nosidło, do którego został
przytwierdzony krucyfiks.
Na postumencie wyrzeźbiłem kilka ormiańskich motywów sakralnych, winogrona symbolizujące
życie.
W Wielki Piątek, 2 kwietnia podarowany przez artystę krucyfiks zostanie uroczyście wniesiony do kościoła skolwińskiego.
Będzie też niesiony w trakcie Drogi Krzyżowej. Początek procesji o godz. 17 przy samie na ul. Stołczyńskiej w Szczecinie. Odrestaurowana kilkusetletnia dębowa figura wraz z postumentem waży prawie 200 kg. Wniesienie krucyfiksu na kościelne wzgórze będzie wymagało wysiłku
wielu wiernych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?