Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Kołobrzegu: - Od lutego nie żyję. Oto akt zgonu

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Marek Przybysz: - Od lutego nie legitymuję się dowodem osobistym tylko aktem zgonu. Bratu powiedziałem, żeby zmienił okulistę.
Marek Przybysz: - Od lutego nie legitymuję się dowodem osobistym tylko aktem zgonu. Bratu powiedziałem, żeby zmienił okulistę. Iwona Marciniak
Kołobrzeżanin, Marek Przybysz mówi: umarłem 2 lutego o godz. 13.25

- Napoczątku lutego dowiedziałem się, że nie żyję - mówi dalej pan Marek. - Na dworcu w Kołobrzegu wpadł na mnie syn, który przyjechał z Chorzowa na mój pogrzeb. Wykrzyczał do mnie : „to ty żyjesz?!”

Marek Przybysz opowiada spokojnie, ale to co wydarzyło się w jego życiu po 2 lutego ze spokojem nie ma wiele wspólnego. - Ponoć umarłem w sklepie Netto. Nagle upadłem między chłodniami - mówi dalej pan Marek. - Lekarz stwierdził zgon.

Taki dramat rozegrał się naprawdę. Mężczyzna, który wtedy nagle zmarł, nie miał przy sobie dokumentów. Ale ktoś rozpoznał w nim stałego klienta i taki trop podrzucił policji. Policjanci dotarli do rodziny. Identyfikacji zwłok dokonał brat pana Marka. Nasz rozmówca przyznaje, że ich rodzinne drogi trochę się rozeszły, nie widywali się często. - Kilka dni później chciałem wypłacić pieniądze z konta, a tu bankomat połknął mi kartę. To był początek kłopotów. W świetle prawa już nie istnieję.

Syn znalazł go w mieście niedługo przed planowanym pogrzebem. W poniedziałek przed sądem w Kołobrzegu odbyła się rozprawa o unieważnienie aktu zgonu. Pan Marek formalnie wróci jednak do żywych dopiero za 3 tygodnie.

Marek Przybysz, emerytowany wojskowy, ma poczucie humoru i do historii swojej rzekomej śmierci podchodzi z dystansem. Gdy wita się z nami rzuca: - Ręki lepiej nie podam. Trupio zimna... - rzuca z przymrużeniem oka. Ale to, jak musi sobie radzić w tym czasowym niebycie, zabawne nie jest. - Chciałem skorzystać z lekarza, ale nieboszczyka przecież nikt nie ubezpiecza. Usłyszałem, że mogę zostać przyjęty prywatnie.

Po odkryciu swojej formalnej śmierci Marek Przybysz poszedł do kołobrzeskiego Urzędu Stanu Cywilnego. - To pierwszy taki przypadek w Kołobrzegu - mówi kierowniczka USC Elżbieta Urlich: - Natychmiast powiadomiliśmy prokuraturę, by to stamtąd, jak najszybciej skierowano wniosek o unieważnienie aktu zgonu.

- Rozprawa przed sądem była szybka i w sumie nawet zabawna - mówi pan Marek. - Nawet pani sędzia się śmiała. Szkoda tylko, że tyle będę musiał czekać na uprawomocnienie.

Z prawomocnym wyrokiem pan Marek musi wrócić do USC. Czeka go też wędrówka do banku, odkręcanie formalności. Zanim dostanie zaległą emeryturę, będzie musiał sobie jakoś radzić: - I poradzę sobie - zapewnia. Marek Przybysz ma przy sobie zdjęcie mężczyzny, którego brat mylnie zidentyfikował: - Przecież nie jest podobny do mnie...? - pyta czekając na potwierdzenie. Ale my dostrzegamy pewne podobieństwo. Zmarłego jakiś czas później właściwie zidentyfikowała jego rodzina.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!