Żywność, środki higieniczne, ubrania. To wszystko Andrzej i Kamil Koczanowie z Gryfina przywieźli w niedzielę do punktu recepcyjnego w Dorohusku w województwie lubelskim.
ZOBACZ TEŻ:
- To zbiórka zrobiona wśród mieszkańców Gryfina. Jest wojna. Trzeba pomagać – mówi pan Andrzej.
- Tak naprawdę pomagamy też sobie. Chcemy, żeby to jak najszybciej się skończyło, bo konsekwencje tej wojny będą dotykać także nas – dodaje Kamil Koczan.
ZOBACZ TEŻ:
Na przejściu samochodowym w Dorohusku przez całą dobę jest ogromny ruch. Do Polski mogą wjechać tylko kobiety i dzieci, ponieważ mężczyźni są mobilizowani do wojska.
Ale pracujący w Polsce Ukraińcy przyjeżdżają tu także po swoich najbliższych. Artem i Wład pracują na budowie w Szczecinie i czekają przy granicy na swojego przyjaciela. – Ma niecałe 17 lat, jest za młody, żeby dostać powołanie. Odwozimy go do Szczecina, a sami chyba wrócimy na Ukrainę – mówi Wład.
Z Pobierowa po żonę i trójkę dzieci przyjechał Siergiej. – Jesteśmy z miasta Warasz. Jestem szczęśliwy, że mam już rodzinę przy sobie – mówi.
ZOBACZ TEŻ:
W Dorohusku uchodźcy otrzymują wszelką potrzebną pomoc. Jedzenie, ubrania, pomoc prawną. Jest też mnóstwo ludzi chętnych do pomocy: oferują nie tylko jedzenie i dary rzeczowe, ale też darmowy transport, mieszkania. Do znajdującego się nieopodal przejścia granicznego punktu recepcyjnego trafiają przede wszystkim ci, którzy chcą poczekać na bliskich, albo nie mają w Polsce żadnego zapewnionego miejsca.
- Jedziemy jeszcze na granicę. Może znajdzie się ktoś, kto będzie chętny wrócić z nami w kierunku Szczecina. Jeśli jest taka potrzeba, na uchodźców czeka w Gryfinie mieszkanie – mówi Andrzej Koczan.
ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ TEŻ:
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?