Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkają w zagrzybionym mieszkaniu

Agnieszka Tarczykowska
– Co kilka dni muszę zmywać czarną pleśń z sufitu w łazience. Po jakimś czasie zamiast farby mam już tylko tynk – mówi Stanisława Smereka.
– Co kilka dni muszę zmywać czarną pleśń z sufitu w łazience. Po jakimś czasie zamiast farby mam już tylko tynk – mówi Stanisława Smereka.
Siedmioosobowa rodzina z trójką małych dzieci mieszka w domu gdzie pleśń zaatakowała meble, dywany i sprzęty. Dzieci chorują, a administracja budynku socjalnego w Goleniowie od dawna nic w bloku nie robi.

- To koszmar i skandal - mówi Katarzyna Felbur. - Ogromne pieniądze wyrzucamy na remonty, tapetowanie i malowanie, ale to wystarcza jedynie na parę miesięcy. Potem grzyb przedziera się przez farby. Tapety od wilgoci odchodzą od ściany. Meble i dywany zgniły. Fetor wilgoci każdego dnia nas zabija. Ciągle chodzę po lekarzach z dziećmi, bo wiecznie chorują. Lekarze początkowo myśleli, że to uczulenie. W końcu wyszło na to, że ich problemy z kaszlem i katarem to wynik przebywania od lat w mieszkaniu totalnie zawilgoconym.

Niesprawna wentylacja

Rodzina Felburów, to jedna z kilku, jakie mieszkają w budynku przy Spacerowej 1 w Goleniowie. Dom pochodzi z wczesnych lat ubiegłego wieku. Od dawna wymaga remontów, ale mieszkańcy nie mogą się doczekać pomocy administracji. Ludzie narzekają, że duże koszty ponoszą z tytułu remontów oraz opłat za ogrzanie mieszkania.

- Codziennie zimą pali się w piecu, w łazience jest dmuchawa, ale jednocześnie trzeba otwierać okna i ciepło wylatuje - mówi pani Katarzyna. - Jeśli nie otworzymy okien, woda paruje ze ścian, mebli i skrapla się. A wszystko dlatego, że w budynku niesprawna jest wentylacja. Mąż sam zrobił kratki wentylacyjne na zewnątrz budynku, ale cyrkulacja powietrza jest niewłaściwa i wszystko zamiast na zewnątrz, dusi się w mieszkaniu. Smród zgnilizny mamy od lat. Wdychamy fetor i się trujemy.

To już dziewięć lat

W podobnej sytuacji jest pani Stanisława Smereka, która mieszka w tym samym budynku.

- Już dziewiąty rok żyję w takich warunkach - opowiada. - Płacimy regularnie za czynsz i wcale nie chcemy się stąd wyprowadzać. Prosimy jedynie o pomoc w remoncie. Goleniowskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego nic nie robi. Lekceważy nas. Potrafi jedynie upominać się o pieniądze, kiedy człowiek nie zapłaci na czas czynszu.

Stanisława Smereka wysłała kilka pism do gminy i administracji. Bezskutecznie, żadnej reakcji.

- Nie jesteśmy w stanie sami sobie pomóc - tłumaczy. - Wszystko, co mamy w domu niszczeje. Włożyłam duże pieniądze w remont, bo kiedy się sprowadziłam to była ruina. Sama zrobiłam łazienkę, toaletę, podłączyłam rury, ciepłą wodę i instalację elektryczną. Córka z małym dzieckiem musiała się wyprowadzić na stancję, bo tu nie ma warunków do mieszkania, a w dodatku strach. Woda cieknie po instalacji elektrycznej.

Trzeba zbić tynki

Ludzie mówią wprost, że jedynym rozwiązaniem jest zbicie tynków, założenie w budynku izolacji i udrożnienie wentylacji oraz remont dachu. Administracja jeszcze w tym roku zamierza wyremontować dach przy Spacerowej. To jednak, zdaniem mieszkańców, kropla w morzu potrzeb.

- Nie wiedziałem, że skala problemu jest tak duża - przyznaje Andrzej Wojciechowski, burmistrz Goleniowa. - Nie ukrywam, że ludzie ci są przesiedleni do budynku socjalnego za karę, a nie w nagrodę. Mieli zadłużenia związane z niepłaceniem za mieszkanie w innych lokalach. Jednak osobiście, w najbliższych dniach, obejrzę ten dom i postaramy się znaleźć rozsądne rozwiązanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński