Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Międzynarodowa Giełda Birofiliów Pivaria' 2009

Marek Rudnicki
Stock
Kapsle, podkładki piwne, otwieracze, pokale, kufle i inne pamiątki znaleźć można było na sobotniej giełdzie birofilów, która odbyła się w Szczecinie już po raz dziewiąty. Giełda, jak co roku, odbywała się w Klubie Kultury Słowianin.

Na giełdzie pojawili się nie tylko szczecińscy miłośnicy pamiątek piwnych, ale również kolekcjonerzy z całej Polski, a także spora grupa Niemców, Czechów i Słowaków. Wszyscy podkreślają, że jest to jedyna giełda w Polsce, która nie jest skalana komercjalizmem. Na innych królują browary, zachwalające swój towar, a w Szczecinie prym wiodą prawdziwi zbieracze kolekcjonerzy.

- Ta giełda jest unikalna przez to, że można na niej nadal znaleźć rarytasy piwne - twierdzi szczeciński kolekcjoner Waldemar Kułkiewicz. - Widziałem wiele giełd kolekcjonerskich, ale tylko ta gromadzi prawdziwych birofilów. Inne nastawione są na picie piwa, a przy okazji wystawianie pamiątek.

Tysiące kapsli mieni się kolorami. Tuż obok nie produkowane już zamknięcia ceramiczne do butelek. Najstarsze pochodzą sprzed pierwszej wojny światowej, a mimo to wyglądają tak, jak gdyby dopiero co wyszły z huty, która je produkowała. Na nich nazwy browarów, które dawno poszły w zapomnienie. Stosy nalepek piwnych, w tym te, z których współczesne pokolenie nawet nie zetknęło się.

Daro Dariusz z Polic pokazuje z dumą wielki klaser, w którym prezentuje wszystkie nalepki, które zdobiły butelki z browaru Bosman. W tym takie unikaty, jak nalepka z napisem "Piwo Jasne Pełne, cena 13 zł", a po drugiej stronie nadruk alternatywny "Piwo eksportowe, cena 9,20 zł". W kolekcji ma też całe arkusze nalepek piwa "Koscher Szarok Beer", drukowane na "protokole na okoliczność zużycia ubrań roboczych".

- To nie byle co - mówi - Dziś nikt nawet nie pamięta, że wówczas każdy arkusz był na wagę złota i browar radził sobie, jak mógł z deficytowym papierem.

Marian Kubiak przyjechał na giełdę z żoną. Mieszka pod Poznaniem. Pokazuje z dumą etykietki z browaru Schneidera, dziś wielką rzadkość. Do tej pory, a jeździ sporo po różnych giełdach, nie spotkał nikogo, kto by posiadał choć jedną etykietę z tego znanego sprzed wieku browaru.

- W Szczecinie szukam białych kruków, bo jest to jedyne chyba w Europie miejsce, gdzie takie można jeszcze znaleźć - mówi.

Bardzo wysoko oceniają szczecińską giełdę również Niemcy. Rok temu Urszulę i Hartmuta Geilins z Bambergu zaprosił ich na Pivarię znany szczeciński kolekcjoner Zbigniew Spunda, jeden z pomysłodawców giełdy. W tym roku przyjechali ponownie. Twierdzą, że takiego bogactwa kolekcjonerskiego w Europie już się nie zobaczy.

- Tu jest wspaniale, cudownie, uroczo - nie szczędzi słów pochwały Hartmut. - Takie klimaty, o których można przeczytać tylko w książce.

Szczecinianin, Michał Galas, zaczął zbierać piwne eksponaty już w wieku młodzieńczym. Dziś jest na emeryturze, ale zbieractwo nigdy mu się nie znudziło.

- Mam dla kogo to zbierać - mówi. - Przejmie moją kolejce mój wnuk, Krzysiu.
Nie po raz pierwszy przyjechali na szczecińską giełdę Irena i Grzegorz Foryszewscy z Zegrza. Grzegorz zbiera pamiątki piwne od ponad 30 lat. Szczególną dumą są etykiety piwne, których posiada ponad 80 tysięcy.

- Mąż jeden pokój zajął na swoje eksponaty, a i to nie starczyło - mówi z dumą o pasji Grzegorza jego żona. - Kończy zapełniać też piwnicę. Co będzie dalej, nie wiem, ale do kuchni go nie wpuszczę.

Z duża grupą Słowaków przyjechał Juraj Bednarcik z Presov. To największy na Słowacji kolekcjoner birofiliów. Chodzi między stoiskami i cmoka z zachwytu. Obiecuje, że w przyszłym roku przyjedzie ponownie. Pytam go o wrażenia, śmieje się i odpowiada sentencją: - V pivovare sa pivovari, v krcme sa pivo robi.

Jego przyjaciel Jozef Sekera, też z Presov, dokumentuje wszystko robiąc setki zdjęć. Pokażą je przyjaciołom na Słowacji.

- Lepsi břicho od piva nežżli hrb od práce - przytacza znane powiedzenie równie znanego czeskiego kolekcjonera Karela Zachuroka z Morawskiego Krumlow, który złamał nogę i pierwszy raz w historii giełdy nie przyjechał do Szczecina. Przysłał za to wszystkim swoje pozdrowienia.

Zbigniew Spunda pokazuje nam jedyne na świecie piwo dymne Aecht Achlenterla Rauchbier robione w Bambergu. Smakuje, jak by było wędzone na dymie. Smak ma jednak wyborny.

Krzysztof Żurawski, organizator giełdy dwoi się i troi. Każdy z uczestników giełdy dostaje gratis po okolicznościowym pokalu (szklance piwnej) i kilku gatunkach napoju, wypuszczonych przez Okocim i Bosman, sponsorów imprezy.

- Co ja mam z tym moim mężem - śmieje się Danuta Makowiczka, żona Andrzeja, który prócz etykiet wystawiał jak zwykle piękną kolekcję podstawek piwnych oraz okolicznościowych monet. Ma też wspaniałą kolekcji kapsli, liczącą około 50 tys. sztuk.

- Ta giełda inaczej niż wszystko inne w Szczecinie, po prostu żyje i z roku na rok staje się sławniejsza w Polsce - mówi Andrzej. - I oby tak było zawsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński