Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między nauką a sztuką. Niezwykła wystawa w Trafostacji Sztuki w Szczecinie [ZDJĘCIA]

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
FOTO: MICHAŁ SZYMOŃCZYK
Od 19 września w szczecińskiej Trafostacji będzie prezentowany projekt „States of Matter” Maćka Chodzińskiego z udziałem BNNT, Konrada Smoleńskiego i Daniela Szweda. To jedna z niewielu okazji, by zgłębić granice między sztuką a nauką i sięgnąć sensu istnienia życia.

„States of Matter” to projekt badający mechanizmy i sposoby ułożenia cząsteczek w przyrodzie. Gdzie w takim razie kończy się nauka a zaczyna sztuka?

Maciek Chodziński: Sztuka zaczyna się tam, gdzie kończą się naukowe ustalenia, a pojawiają się wartościowania i refleksje na temat tych ustaleń. W tym sensie sztuka bliższa jest filozofii, niż naukom ścisłym. Kolejnym elementem specyficznym dla sztuki jest dbałość o formę. W działalności naukowej forma podania danej treści jest często drugorzędna. Natomiast w sztuce jest kluczowa - służy do wywołania określonego wrażenia, wzmocnienia komunikatu, forma wypowiedzi jest mocno związana z jej treścią.

W Pana manifeście, który jest częścią projektu, czytamy, że „życie jest chemicznie skazane na powstanie” czy też, że „poprzez nasze oczy wszechświat widzi swój koszmar”. Nie dość, że nie mamy wpływu na życie, to w dodatku na nie nie zasłużyliśmy?

M.Ch.: Nie zgodzę się z tezą, że nie mamy wpływu na życie. Proponuję spojrzeć na to z dwóch stron: rozpatrując zagadnienie jakości życia i ilości życia. Po pierwsze mamy więc pewien ograniczony wpływ na jakość życia – zarówno swojego jak i istot, z którymi wchodzimy w relacje. Wkraczamy tu w sferę moralności, empatii, humanizmu. To zagadnienia dość oczywiste, ale w praktyce kluczowe – w końcu chodzi tu o próby unikania odczuwania jak i zadawania cierpienia. Sprawa się komplikuje, więc robi się ciekawsza, kiedy rozpatrujemy problematykę ilości życia. Pomijam tu kwestię śmierci, gdyż jest to temat dość znany i istnieje powszechna zgoda, że śmierć jest złem. W swojej twórczości staram się zwrócić uwagę na temat o wiele mniej dyskutowany – temat rozpoczynania życia. Nikt z nas nie miał wpływu na to, że się urodził. Mamy za to pełną kontrolę nad tym, czy będziemy się rozmnażać. Trudno o większy wpływ na czyjeś życie niż jego stworzenie. W tym kontekście faktycznie nie zasłużyliśmy na życie – nikt nie zasłużył na choroby, ból i śmierć, których można przecież uniknąć.

Na co zatem powinniśmy się przygotować, przychodząc na Pana wernisaż w szczecińskiej Trafostacji? Instalacji nawiązującej do eksperymentów naukowych lub raczej fenomenologicznej analizy, inspirowanej Heideggerem czy Schopenhauerem?

M.Ch.: Eksperymentów naukowych na wystawie nie będzie. Instalacja, którą przygotowujemy razem z Konradem Smoleńskim będzie raczej wizualno-dźwiękową interpretacją fundamentalnych prawd naukowych. Jak wiemy, wszystko składa się z cząsteczek elementarnych, które w różnych warunkach fizycznych łączą się w rozmaite struktury i formy. Tradycyjny podział stanów skupienia materii to stan gazowy, ciekły i stały. W moich instalacjach zwykle sięgam po kryształy, jako przykłady ciała stałego o dość złożonej strukturze. Z jednej strony reprezentują one zimną, szlachetną i nieożywioną materię. Z drugiej strony ich złożona struktura i niektóre cechy kryształów (np. zdolność do replikowania się według określonych wzorców) jest zapowiedzią stanu ożywionego. Jestem przekonany, że powstawanie życia we wszechświecie jest w większym stopniu nieuniknione, niż się nam wydaje i wynika z praw przyrody. Zatem punktem wyjścia dla projektu „States of Matter” jest fakt, że materia może istnieć w różnych stanach. Pewnym naddatkiem jest teza, która nie jest ściśle naukowa, że jednym ze stanów skupienia materii jest życie. Jeszcze kolejnym – moje głębokie przekonanie, że ten stan rzeczy jest zły.

Skąd wzięła się w Panu fascynacja tym zakresem tematycznym?

M.Ch.: To nie tyle fascynacja tematem, co jego wybór. Uprawianie sztuki to taka forma aktywności, o którą nikt nie prosi i jej nie oczekuje – to sfera wolności, w której można zrobić wszystko. A skoro mogę mówić o czym chcę, to wybieram mówienie o tematach, które są dla mnie najważniejsze. Interesują mnie zagadnienia uniwersalne i ostateczne. Za pomocą istot świadomych, do których należymy, wszechświat jest zdolny do namysłu nad samym sobą. Ten fakt mnie fascynuje, ale przede wszystkim odrzuca. Wszechświat ma się świetnie bez tego elementu świadomości – w końcu ogromna większość bytu to po prostu nieożywiona materia i energia, która cyklicznie drga i wiruje nie zważając na przeżycia przerośniętych układów nerwowych, które to obserwują. Niemniej jednak, skoro już tu jestem to chciałbym przed śmiercią jak najwięcej zrozumieć i się do tej wiedzy ustosunkować – zarówno w życiu prywatnym jak i w sferze publicznej poprzez moją działalność artystyczną.

Na jakim etapie przygotowań wystawy jest Pan obecnie?

M.Ch.: Wystawę przygotowujemy w większym zespole i z wielu elementów – obiektów, świateł, dźwięku, projekcji. Większość z tych elementów jest już gotowa, ale kluczowe będą ostatnie dni przed wystawą, kiedy będziemy je spinać w spójną całość. Zapraszamy na sprawdzenie efektów naszej pracy od 19 września w szczecińskim TRAFO.

ZOBACZ TEŻ: Filharmonia Szczecińska ma 5 lat. Jak powstawała?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński