Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Kubiak: Wierzę, że stać nas na realizację dużych celów

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Michał Kubiak w kadrze gra od 2011 r. Na igrzyskach był dwa razy - w 2012 i 2016 r.
Michał Kubiak w kadrze gra od 2011 r. Na igrzyskach był dwa razy - w 2012 i 2016 r. sylwia dabrowa / polska press
Olimpijski medal to niedościgniony cel. Mam nadzieję, że wkrótce go dogonię - mówi kapitan reprezentacji Polski Michał Kubiak. Biało-Czerwoni w tym tygodniu rozpoczną rywalizację w Lidze Narodów.

Jak wygląda praca kapitana reprezentacji Polski w trakcie sezonu klubowego?
Z racji tego, że na co dzień gram w Japonii, a różnica czasu wynosi osiem godzin, to czasem trudno obgadać pewne rzeczy. Poza tym ta rola kończy się razem z sezonem reprezentacyjnym. Czasem zdarza się problem, ale nie ma ich za dużo. Jednak w trakcie sezonu klubowego każdy zajmuje się tym, żeby grać w swojej drużynie, a nie myśleć o kadrze. Oczywiście, rozmawiam z władzami związku czy z trenerem, żeby dograć pewne kwestie przed rozpoczęciem sezonu. Ale tak czy inaczej staram się nie nadużywać swojej roli, która zobowiązuje.

Pytam, bo waszą siłą, którą czasem sami wskazujecie, jest też atmosfera i kolektyw.
Oczywiście, już samo to, że po kilku chłopaków gra w jednym klubie, sprawia, że relacje są lepsze. Inna sprawa, ja za granicą spędziłem już piąty rok z rzędu. Chcąc nie chcąc, jestem dalej od tego wszystkiego. Swoją drogą, nie ukrywam, mam chwilę spokoju.

Potrzebował go pan? Zdecydowanie się na grę w Panasonic Panthers było też podyktowane chęcią nabrania dystansu?
Przede wszystkim nie lubię siedzieć w jednym miejscu. Fakt, że jestem już w Japonii trzy lata i przedłużyłem kontrakt, jest dla mnie trochę szokiem. Ale naprawdę jest mi tam bardzo dobrze. Czuję się znakomicie, ludzie w klubie traktują mnie bardzo dobrze i doceniają moją pracę. Nawet po przegranym meczu potrafią docenić, że dałem z siebie wszystko. W Polsce czasem tego brakuje, zwłaszcza wewnątrz klubów. Jak przegra się jakiś mecz, to od razu jest nagonka, że ten zagrał słabo, tamtej gorzej i tak dalej. Pod tym względem w Japonii jest większy szacunek dla pracy.

Po nieudanych mistrzostwach Europy w 2017 r. wahał się pan, czy dalej grać w kadrze, dziś przez moment nie można odnieść takiego wrażenia.
Ameryki nie odkryję, jeśli powiem, że nasze ciała są coraz bardziej wyeksploatowane, a ja chcę jeszcze trochę pograć. Po sezonie 2017 dużo czynników złożyło się na to, że kilka osób chciało zrobić sobie przerwę od reprezentacji. Na szczęście tego nie zrobiliśmy i dzięki temu wciąż jesteśmy mistrzami świata, ja nawet dwukrotnym, z czego jestem naprawdę dumny.

Japonia czymś pana zaskoczyła?
Wciąż mnie zaskakuje i to na każdym kroku. To dla mnie supermiejsce. Czuję się tak, jakbym odnalazł swój drugi dom. Odpowiada mi styl życia, trenowania, grania, to, co się dzieje na co dzień, kultura, jedzenie… Osobiście nie mam się do czego przyczepić. Jeśli mam jakiś problem albo potrzebuję załatwić jakąś sprawę, to ludzie są mi bardzo pomocni. Za co im jestem wdzięczny. Traktują mnie i moją rodzinę bardzo serdecznie i czujemy się tam jak w domu.

Technologicznie to raj na ziemi?
Sponsorem mojego klubu jest Panasonic. W Polsce firma znana jest głównie z tego, że robi telewizory i inne sprzęty RTV i AGD. Natomiast w Japonii jest postrzegana zupełnie inaczej. Jeśli wydaje nam się, że Panasonic czegoś nie robi, to jesteśmy w błędzie. Robi wszystko. Czegokolwiek sobie nie wymyślimy, ma w swoim asortymencie. Nowinek jest mnóstwo. Za niektóre trzeba sporo zapłacić. Akurat nie jestem gadżeciarzem, nie muszę mieć najnowszego telefonu czy komputera, bo mi takie rzeczy do szczęścia nie są potrzebne.

Co zadecydowało, że przedłużył pan kontrakt?
Miałem kilka ofert z różnych krajów, ale na tyle zadomowiliśmy się z rodziną w Japonii, że teraz nie warto tego zmieniać. Córka poszła do międzynarodowego przedszkola, w którym czuje się bardzo dobrze, chętnie chodzi. Jest szczęśliwa, podobnie jak moja żona. Druga córka sprawia wrażenie również szczęśliwej na tyle, na ile może być szczęśliwa dziewczynka, która ma rok i dziewięć miesięcy, ha, ha. Zmienianie tego na rok przed igrzyskami olimpijskimi, które od zawsze są dla mnie priorytetem, nie wiem, czy wyszłoby mi na dobre. Obecnie czujemy się komfortowo, mamy tam swoje miejsca, które lubimy. Poziom rozgrywek jest na wysokim poziomie i gwarantuje mi utrzymanie takiej samej formy. Oczywiście, wysokość kontraktu też miała znaczenie, bo wiecznie w siatkówkę grać nie będę. Chociaż akurat pieniądze nie były tu najważniejsze. Ofertę z Chin miałem bardziej lukratywną, ale się na nią nie zdecydowałem, bo uważam, że tamtejsza liga nie dałaby mi sportowo tego, co daje japońska.

W tym sezonie z drużyną ponownie został pan mistrzem Japonii, przegraliście jednak w finale Pucharu Kurowashiki oraz Klubowych Mistrzostw Azji. Jak poziom rozgrywek w Japonii wypada na tle ligi polskiej, tureckiej czy włoskiej, w których pan grał wcześniej?
Inaczej się gra. Mój ojciec, który trenuje młodzież w Jastrzębiu, odwiedził nas w Japonii i oglądał mecze. Też go o to pytałem i odpowiedział mi tak samo. Każdy element jest inny. Gra opiera się na obcokrajowcach. Ale mam szczęście, że razem ze mną są prawdopodobnie najlepsi Japończycy. Jest więc łatwiej, bo gra rozkłada się na więcej osób.

Za rok będzie pan przewodnikiem kolegów po Tokio?
To jedno z moich trzech ulubionych miast, w których byłem. Co prawda mieszkamy w Osace, ale jak mamy możliwość, to jeździmy do Tokio. Średnio tak raz, dwa razy w miesiącu tam jesteśmy. Zawsze wyszukuję jakieś nowe miejsce, gdzie chcę pójść. To największa aglomeracja na świecie i nie da się opisać słowami, co tam się dzieje, jak to wygląda. Po prostu trzeba tam pojechać i to zobaczyć. Tę codzienną pogoń za życiem, szczęściem, pieniędzmi...

Widać już, że za rok odbędą się tam igrzyska?
Na każdym kroku. Dla Japończyków to bardzo ważna sprawa. Za punkt honoru uznają, żeby igrzyska były perfekcyjnie przygotowane i przebiegły bez najmniejszego problemu. I najlepiej, żeby Japończycy zdobyli jak najwięcej medali.

W drużynie rozmawiacie o turnieju siatkarskim?
Tak, po zawodnikach widać chęć pojawienia się w reprezentacji w olimpijskim okresie. Zresztą każdy sportowiec marzy o tym, by wziąć udział w igrzyskach, a już tym bardziej w igrzyskach odbywających się w jego kraju. Nie wszystkim jest do dane, ale im będzie. Widać u nich wewnętrzną presję, by trafić do kadry. Dla nich to wielki honor reprezentować kraj we własnym domu.

A dla pana czym są igrzyska?
Na razie niedoścignionym marzeniem o medalu. Gonię tego zająca i mam nadzieję, że w końcu go dogonię. Mam nadzieję, że nasza drużyna dorosła już do tego, żeby takie turnieje wygrywać. Swoje już przegraliśmy, znamy ten gorzki smak i wierzę, że jesteśmy gotowi na realizowanie dużych celów. Pierwszy to sierpniowe kwalifikacje olimpijskie. Mam nadzieję, że awansujemy już podczas tego turnieju, choć jak wiadomo, wśród rywali mamy Francuzów, z którymi nie gra się łatwo, ale mamy potencjał, by ich pokonać.

Jakie są różnice w podejściu do sezonu, gdy - tak jak rok temu - zaczyna się je po nieudanych mistrzostwach Europy w 2017 r., a teraz, po wygraniu mistrzostw świata?
U mnie nic się nie zmienia. Nie chodzę z głową w chmurach tylko dlatego, że wygraliśmy. Dla mnie to już historia. Jeśli będziemy o tym w kółko myśleć i będzie się nam wydawać, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy, to do niczego dobrego nas nie doprowadzi. Musimy cały czas ciężko pracować. Jeśli chcemy zdobyć olimpijski medal, musimy grać jeszcze lepiej niż na mistrzostwach świata, a graliśmy podczas nich najlepszą siatkówkę, jaką mogliśmy na tamten moment.

PRZECZYTAJ POZOSTAŁE MATERIAŁY Z NASZYMI REPREZENTANTAMI:

BARTOSZ KUREK: NA 100 PROC. BĘDĘ ZDROWY NA KWALIFIKACJE

FABIAN DRZYZGA O KADRZE I LEONIE

FABIAN DRZYZGA O GRZE I ŻYCIU W ROSJI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Michał Kubiak: Wierzę, że stać nas na realizację dużych celów - Sportowy24

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński