Miasto kontra minister

Wszystko przez rozporządzenie ministra środowiska, w którym ustalił specjalne obszary ochrony ptaków i siedlisk zwierząt. Znajdują się one na terenie wyspy Uznam i Wolin, delcie Świny oraz Zatoce Pomorskiej. Wchodzą one do Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000.

Miasto nie chce się na to zgodzić. Radni w specjalnej uchwale skrytykowali decyzję ministra. Ich zdaniem koliduje ona z przyjętymi kierunkami rozwoju miasta. Według władz miasta, mogą zablokować budowę stałego połączenia wysp Uznam i Wolin, czyli tunelu pod Świną - jednej z najważniejszych inwestycji dla miasta. Poza tym, zatrzymałaby również rozwój świnoujskiego portu oraz unowocześnienie wysypiska śmieci.

- Zahamowany zostałby rozwój portu, a także turystyki w mieście - uznali radni, a uchwałę wysłali do Ministerstwa Środowiska.

Przy okazji radni wytknęli ministrowi wiele błędów, które ich zdaniem popełniono wyznaczając obszary chronione.

Nie skonsultowano bowiem wcześniej tej decyzji z radą miasta, łamiąc tym samym ustawę o ochronie przyrody. Nie rozmawiano wcześniej także z Urzędem Morskim w Szczecinie i Zarządem Morskich Portów Szczecin - Świnoujście. Wyznaczono też granice obszarów za Zatoce Pomorskiej w taki sposób, że obejmują one wody terytorialne Niemiec i Danii.

Minister nie przejął się jednak stanowiskiem radnych. Odpisał, że ustalenie obszarów ochronnych nie musi zatrzymać planowanych przez miasto inwestycji. Według ministra, jeśli będą one w interesie publicznym, społecznym i gospodarczym, to można wydać zgodę na ich przeprowadzenie wbrew programowi Natura 2000.

- Ta odpowiedź nas nie zadowala - mówi rzecznik prasowy prezydenta miasta Robert Karelus.

Z interpelacją w tej sprawie wystąpiła też w Sejmie świnoujska posłana SLD Elżbieta Piela - Mielczarek. Minister środowiska nie odpowiedział jednak nic konkretnego w sprawie zatrzymania przez program Natura 2000 konkretnych świnoujskich inwestycji.

Dlatego też prezydent Janusz Żmurkiewicz zamierza zaskarżyć rozporządzenie do Trybunału Konstytucyjnego.

Takie rozwiązanie od początku proponował radny Stanisław Możejko. Jego zdaniem, skoro minister nie konsultował rozporządzenia z Radą Miasta to złamał prawo. A to oznacza, że rozporządzenie jest nieważne i tylko w ten sposób można zapobiec blokadzie inwestycji.