Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Menedżer AZS Radex Szczecin zrezygnował z pracy. Wiemy dlaczego

Maurycy Brzykcy
Bartłomiej Stępień (z prawej) długo współpracował z trenerem Zbigniewem Majcherkiem. Ale ostatnio ich drogi się rozeszły.
Bartłomiej Stępień (z prawej) długo współpracował z trenerem Zbigniewem Majcherkiem. Ale ostatnio ich drogi się rozeszły. Fot. Andrzej Szkocki
Bartłomiej Stępień, były menadżer koszykarskiego drugoligowca AZS Radex Szczecin opowiada nam o przyczynach rezygnacji z pracy i przegranych finałach o I ligę.

- Sześć lat tworzenia AZS Szczecin, a tu nagle rezygnuje pan z tej pracy. Skąd taka decyzja?

- Jeżeli chodzi o organizację, wszystko jest jak należy. AZS jest autonomicznym klubem, ma stabilną sytuację organizacyjną i finansową. Zespół od kilku lat jest w czubie tabeli i w tym roku, jestem głęboko przekonany, że awansuje do I ligi. Mój czas w tym klubie minął, zrobiłem już swoje. Kiedy rozpoczynałem sportową pracę, zespół był w III lidze , odchodząc zostawiam drużynę jedną nogą w I lidze.

- Trener Zbigniew Majcherek powiedział, że w brzydki sposób pożegnał się pan z klubem. Nie informując o tym nawet samego szkoleniowca.

- To dziwne, że trener używa tak mocnych słów, bo przecież doskonale zna od dawna powód mojego odejścia. Nie chciałem i nie chcę firmowac swoim nazwiskiem pewnych sytuacji, to przecież klub akademicki. Nie miejsce tu na opowiadanie o tych sprawach, dla mnie to już rozdział zakończony, choć przykro to słyszeć. Ja zawsze dziękowałem i dziękuję trenerowi za jego pracę. Pożegnałem się w odpowiedni sposób. Podziękowałem trenerowi, zawodnikom, kibicom przez spikera. Wszystkim w klubie rozesłałem maile i pisma z podziękowaniami za współpracę. Mnie, podobnie jak poprzedniemu trenerowi AZS Staszkowi Kosiowi nie podziękowano. Nie dostałem referencji, o które prosiłem.

- Czemu AZS nie udało się jeszcze awansować?

- W pierwszym finale z Sudetami Jelenia Góra przeciwnik wyszarpał nam, po pasjonującej walce, zwycięstwo w trzecim spotkaniu. Zabrakło trochę doświadczenia w drużynie. Z kolei rok temu ze Spójnią Stargard zadecydowały trybuny - takie jest moje zdanie. Spójnia ściągnęła do hali nawet fanów Błękitnych, a jak kilka tysięcy gardeł ryknie, to każdemu zadrży ręka. My mogliśmy na swój mecz zaprosić kibiców Pogoni. A tak rywale mieli prawie połowę trybun obsadzoną własnymi kibicami i było tak, jakbyśmy grali na wyjeździe.

- Czego brakuje Szczecinowi do innych stojących koszykówką miast?

- Powinniśmy w większym stopniu oprzeć się na sporcie akademickim, bo daje to wiele korzyści. Przede wszystkim stały dopływ młodych ludzi oraz naturalna bazę sportową uczelni, gdzie mogą trenować. Studenci mają możliwość zdobycia stypendiów sportowych, a to odciąża klub w pewnym stopniu finansowo. Dodatkowo poza grą w koszykówkę, zawodnicy studiują . Zdobywają w ten sposób przyszły zawód.

Udało nam się jednak dotrzeć do sedna sprawy. O tym, co wydarzyło się podczas akademickich mistrzostwo Polski, przeczytasz w środowym papierowym wydaniu "Głosu Szczecińskiego".
Teraz Głos Szczeciński możesz kupić w wygodny sposób przez Internet. Kliknij tutaj >>> by wejść na stronę e-głosu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński