Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ME: Polska - Niemcy 22:23. Z ognia chaosu Polki wyszły pokonane

Michał Rygiel
Bardzo dobry mecz Adrianny Płaczek nie wystarczył, żeby pokonać Niemki
Bardzo dobry mecz Adrianny Płaczek nie wystarczył, żeby pokonać Niemki ZPRP
Pech, błędy indywidualne, długie minuty bez bramki - tak grająca reprezentacja Polski nie mogła wygrać z Niemkami, choć i tak długo miała szanse na zwycięstwo. Porażka oznacza, że Polki żegnają się ze szwedzkim turniejem.

Takich nerwów trzeba było się spodziewać. Czym że byłby mecz ważny reprezentacji Polski w piłce ręcznej bez emocji do samego końca? Polki musiały wygrać siedmioma bramkami, żeby nie musiały się oglądać na rezultat spotkania Holandii z Francją. Ale szybko stało się jasne, że ten mecz nie potoczy się według wymarzonego scenariusza. Bramki padały rzadko i po ciężkiej pracy. Niczego w tym meczu reprezentacja Polski nie dostała za darmo. Za to niestety sporo oddała Niemkom.

Trzynaście strat naszych zawodniczek w porównaniu do dziewięciu, jakie popełniły Niemki to może nie jest statystyka, która otwierałaby oczy, lecz trzeba wziąć także pod uwagę niedokładne podania, które nie zakończyły się stratą. Tego nikt dokładnie nie liczy, ale kilkanaście akcji Polek straciło na tempie i pozwoliło rywalkom na ustawienie obrony właśnie przez złe podania piłki. W takich meczach, o taką stawkę, precyzja i spokój to podstawa.

To nie było wielkie spotkanie, na parkiecie panował chaos. W pierwszej odsłonie powtórzyły się wszystkie koszmary, które prześladowały naszą reprezentację w dwóch poprzednich spotkaniach na tych mistrzostwach. Ich gra była za wolna i zbyt schematyczna, a to skutkowało nieprzygotowanymi i wymuszonymi rzutami. Clara Woltering nie miała z próbami naszych zawodniczek żadnego problemu. Dość powiedzieć, że Polki przez pierwsze 23 minuty rzuciły zaledwie pięć bramek.

To, czego nie podopieczne Leszka Krowickiego nie wypracowały w ataku, starały się wywalczyć w obronie. Defensywa funkcjonowała przyzwoicie. Polki agresywnie podchodziły do Niemek, szybko reorganizowały się po zamianach krzyżowych w wykonaniu przeciwniczek. Swoje dołożyła też Adrianna Płaczek, która mimo wszystko nieco niespodziewanie wyszła w pierwszym składzie. Jednak parę interwencji bramkarki Pogoni Baltici Szczecin utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że decyzja trenera Krowickiego o pozostawieniu na ławce Weroniki Gawlik okazała się słuszna.

Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy nasze zawodniczki wygrały 5-3, a drugą zaczynały w przewadze po dwuminutowej karze dla Anne Hubinger.

Jednak zamiast wykorzystać ten stan rzeczy oraz drugą karę, którą w 34 minucie otrzymała Saskia Lang, Polki przegrały obie przewagi w stosunku 1-3, co przy tak wyrównanym spotkaniu jest absolutnie niedopuszczalne. Biało-czerwone wahały się w ataku, do tego co chwila znajdowały coraz bardziej nieprawdopodobne sposoby na oddawanie Niemkom piłek, choć żadnej z rywalek nie było w pobliżu.

Za pierwszym razem po obronie Adrianny Płaczek nieporozumienie spowodowało, że jedna z Polek weszła w pole bramkowe. Kiedy indziej zamiast utrzymać piłkę w boisku jedna z zawodniczek odbijała piłkę od drugiej, choć nie było potrzeby, żeby ta druga tam stała. Były to sytuacje kuriozalne, które nie mogą się przytrafiać reprezentantkom kraju na mistrzostwach Europy. To właśnie takie błędy kosztowały naszą kadrę zwycięstwo i przedłużenie nadziei.

Gdy już udało się zażegnać momentami absurdalne problemy z kontrolą piłki, na drodze Polek stawało obramowanie bramki bądź Clara Woltering. Doświadczona bramkarka wcale nie zanotowała rewelacyjnego występu - obroniła tylko 33 proc. rzutów w porównaniu do 37 proc. skuteczności Adrianny Płaczek, ale Woltering broniła w kluczowych momentach.

Nasze zawodniczki nie załamywały się jednak po kolejnych nieudanych próbach i uparcie dążyły do zwycięstwa. Tyle że tym razem nie potrafiły wyjść na prowadzenie. Przy stanie 20:20 miały dwie szanse, żeby to uczynić i dopiero rzut karny zamieniony na bramkę przez niezawodną na linii siódmego metra Kingę Grzyb dał biało-czerwonym pierwszą przewagę od 4. minuty spotkania. Polki aż 50 minut goniły wynik, a gdy to się stało, do gry weszły nerwy. Emocje i presję było widać nawet po selekcjonerze. Leszek Krowicki zazwyczaj jest bardzo spokojny podczas przerw na żądanie, lecz w końcówce mówił z większą pasją, podnosił głos i starał się nakręcać swoje zawodniczki.

Niestety, z pojedynku odporności psychicznej zwycięsko wyszły Niemki, które w ostatnich pięciu minutach trafiły trzykrotnie. Nasza kadra odpowiedziała wyłącznie bramką Kingi Achruk. Spotkanie to można było wygrać, a przynajmniej zremisować. Jednak rzuty ze skrzydeł Patrycji Królikowskiej i Agnieszki Kowalskiej trafiły w Clarę Woltering. Po końcowej syrenie Niemki cieszyły się z awansu, Polki zaś starały się powstrzymać płacz.

- Wychodzimy na boisko po to, by walczyć. Efekt nie jest zadowalający. Każdą z nas bardzo głęboko ta porażka boli. Na tym poziomie wygrywa ten, kto popełni tych błędów mniej. Jest to nowa drużyna, był to dla nas dobry turniej, wierzę że to zaprocentuje w przyszłości. Dzisiaj pokazałyśmy, że potrafimy walczyć do samego końca, dzisiaj zabrakło nam szczęścia - tłumaczyła kapitan naszej kadry Kinga Achruk.

Pierwszy turniej Leszka Krowickiego i nowej, odmłodzonej kadry Polek mimo trzech porażek trzeba traktować w kategorii niezwykle cennej lekcji. Aż siedem zawodniczek pojechało na wielki turniej po raz pierwszy i z pewnością będzie to dla nich niezapomniana lekcja. Czas będzie grał na ich korzyść. Problem w tym, że najprawdopodobniej Polska zajmie na mistrzostwach Europy w Szwecji 15. miejsce. Oznaczać to będzie, że w barażach do mistrzostw świata trafimy na trudniejsze rywalki. Ale skoro na wejście Polki dostały takie przeciwniczki jak wicemistrzynie olimpijskie i wicemistrzynie świata oraz zawsze wymagającą reprezentację Niemiec, można optymistycznie stwierdzić, że teraz kolejne wyzwania będą im niestraszne.

Polska - Niemcy 22:23 (10:12)

Polska: Gawlik, Płaczek - Andrzejewska 1, Achruk 7, Kobylińska 1, Gęga 2, Kowalska 2, Królikowska, Grzyb 4 (4/4), Janiszewska 1, Drabik 4, Kozłowska, Galińska, Wojtas, Nosek, Szczecina

Karne: 4/4
Kary: 2 min (Gęga 2 min)

Niemcy: Kramarczyk, Woltering - Klein, Lang 6, Karolius, Schmelzer, Loerper 2, Behnke 1, Kramer 1, Naidziniavicius 1, Hubinger 4, Bolk 1, Huber 7 (5/6), Fischer, Wohlbold, Stolle

Karne: 5/6
Kary: 6 min (Lang 2 min, Karolius 2 min, Hubinger 2 min).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: ME: Polska - Niemcy 22:23. Z ognia chaosu Polki wyszły pokonane - Gazeta Wrocławska

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński