Nasza Czytelniczka żyje w strachu o bezpieczeństwo swojej małej córki. Musi z nią chodzić do chorego psychicznie męża, z którym właśnie się rozwodzi. Tymczasem sąd wyznaczył następny termin rozprawy za cztery miesiące.
- Ten człowiek mi cały czas grozi, wysyła SMS-y, przyznaje się do tego - opowiada przerażona Czytelniczka. - A sąd, mimo że mąż ma orzeczoną ciężką chorobę psychiczną, przyznał mu prawo do widywania dziecka. To jakiś koszmar. Muszę każdego miesiąca brać córeczkę, i gonić przez całe miasto do niego. Nie wiem, czy nie wpadnie w jakiś szał, czy nie zrobi mi, czy jej jakiejś krzywdy. Siedzę u niego przez półtorej godziny i cała drżę. To jakiś horror.
Najpierw alimenty, potem rozwód
Problemy zaczęły się w 2002 roku, rok po ślubie. To wtedy, jak zapewnia kobieta, mąż zaczął chorować. Popadał w depresje. Zaczęły się pobyty w szpitalu psychiatrycznym. Lekarze stwierdzili u niego ciężką chorobę psychiczną. Otrzymał rentę, zaliczono go do pierwszej grupy inwalidzkiej.
- Wszystko potoczyło się bardzo szybko, ja już byłam w ciąży - przyznaje. - Wystąpiłam o separację. Wniosłam o alimenty. Udało mi się je wywalczyć po półtora roku.
Już wcześniej myślała o rozwodzie. Nie mogła jednak wnieść sprawy do sądu dopóki toczyła się sprawa o alimenty. Musiała więc czekać do stycznia 2004 roku. Postępowanie toczy się do dzisiaj.
Kolejne miesiące koszmaru
- W minionym roku sąd zawiesił sprawę o rozwód i bez pytania mnie o zgodę wszczął sprawę o unieważnienie małżeństwa - kontynuuje kobieta. - Sędzia poprosiła o opinię biegłego psychiatrę. Miał odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: czy mąż w trakcie zawierania związku małżeńskiego był chory psychicznie?
Rozprawa miała się odbyć w ubiegłym miesiącu. Biegły dostarczył wcześniej opinię, o którą prosiła pani sędzia, jednak nie stawił się na rozprawie.
- Biegły, dr Jerzy Pobocha dzień wcześniej poinformował faksem, że nie stawi się w sądzie, ponieważ wypadły mu jakieś zajęcia. Niestety, opinia nie była zbyt jednoznaczna dla sędzi. Sprawę odroczono do maja - informuje zrozpaczona kobieta.
Nie może pojąć braku zrozumienia dla sytuacji w jakiej się znalazła. Nie rozumie, dlaczego tego typu sprawy nie toczą się innym, przyśpieszonym trybem.
- Nie mogę ułożyć sobie życia, nie mogę wyjechać z dzieckiem za granicę, nie mogę córeczce wyrobić paszportu, muszę z lękiem jeździć z dzieckiem do człowieka, który nas przeraża. Dlaczego? - pyta retorycznie - Jest chory psychicznie, miał też sprawę karną za znęcanie się a mimo to ma pełnię władzy rodzicielskiej. Ja chcę się z nim rozstać, on też tego chce. Ala nasza polska sprawiedliwość ma to w nosie. Dopóki mi albo dziecku czegoś nie zrobi, sąd nie kiwnie w naszej sprawie palcem. Będzie wyznaczał kolejne terminy rozpraw. A my będziemy tonąć w tym koszmarze.
Jerzy Pobocha, biegły psychiatra, też dziwi się decyzji sądu o tak odległym terminie następnej rozprawy.
- Nie przypuszczałem, że sąd przesunie rozprawę aż o cztery miesiące. Ja jestem do dyspozycji. Jeśli zostanie wyznaczony jakikolwiek nowy termin na pewno się stawię - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?