Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Sawrymowicz: Wciąż jestem najszybszy

Krzysztof Dziedzic [email protected]
(w środku) wraz z Oussamą Melloulim (złotym medalistą igrzysk w Pekinie) oraz Madsem Glaesnerem (wicemistrzem świata z Dubaju).
(w środku) wraz z Oussamą Melloulim (złotym medalistą igrzysk w Pekinie) oraz Madsem Glaesnerem (wicemistrzem świata z Dubaju). Archiwum prywatne
Rozmowa z Mateuszem Sawrymowiczem, byłym pływackim mistrzem świata na 1500 metrów stylem dowolnym

- Jakie błędy popełnił pan po zdobyciu mistrzostwa świata w 2007 roku, że kariera później się załamała?

- Nie do końca można mówić o załamaniu kariery nie biorąc pod uwagę spraw zdrowotnych. Kiedy zachorowałem na mononukleozę czułem, że był to czas wzrostu formy sportowej po mistrzostwie w Mellbourne, ale niestety chorobę przeszedłem bardzo ciężko, leżąc dwa tygodnie w szpitalu na silnych lekach z nieustępującą gorączką. Następnie była rekonwalescencja, w trakcie której zakazany mi był basen oraz bezdyskusyjne odejście od ciężkich treningów. Trwało to naprawdę długo, a taki czas niestety nadrabia się jeszcze dłużej. Błędem (patrząc obecnie na opiekę jaką mają sportowcy w USA) był brak lekarza prowadzącego mój zdrowotny powrót, bo z pewnością szybciej powróciłbym do pływania.

- Czy zapaść w karierze spowodowały także sprawy osobiste, nie związane z pływaniem?

- Zapaść w karierze zwykle ogłaszana jest u zawodników, którzy z pewnych powodów schodzą z drogi sportowej. U mnie to były kontuzje: jedna po drugiej i zaraz trzecia, bo po wyleczeniu kolana i wejściu na treningi dostałem bardzo silnego zapalenia zatok czołowych oraz nosowych. Ze zgrupowania w Gorzowie przyjechałem do szpitala, gdzie zaczęła się kolejna walka. Jeżeli możemy mówić o jakiejkolwiek zapaści, to było tylko pechowe zwolnienie kariery, bo przecież ani mononukleoza, wiązadła w kolanie czy zapalenie zatok, nie było moim wyborem. Było ciężko, ale wciąż jestem najszybszy w Polsce i staram się iść dalej.

- Dlaczego nie udało się pozyskać sponsora strategicznego po zdobytych medalach? Był Pan za mało medialny?

- Zdobycie mistrzostwa świata będąc Polakiem zostało bardzo hucznie przyjęte w kraju. O tym, kim jest Sawrymowicz zaraz wiedzieli wszyscy, brałem udział w plebiscytach i innych wydarzeniach, udzielałem wywiadów, które napędzały moją medialność. Ogłoszono mnie dzieckiem polskich długich dystansów i zostałem europejskim pływakiem roku. Teraz w perspektywie czasu mogę jednoznacznie stwierdzić, że brakowało mi wtedy menedżera. Nie było osoby, która profesjonalnie zajęła się moim wizerunkiem. W tych czasach sport jest biznesem, wizerunek sportowca produktem, który musi być odpowiednio wykreowany i zaoferowany potencjalnym sponsorom w zamian za korzyści związania się z moją osobą. A nie na zasadzie: "dajcie coś, bo mamy mistrza".

- Dlaczego podjął Pan decyzję o nie trenowaniu z trenerem Mirosławem Drozdem?

- Trener Drozd jest dla mnie wielkim trenerem. Pod jego okiem zdobyłem najwyższy szczyt mojej kariery. Mój pobyt w USA doskonale udowodnił moje braki motywacji i zmęczenie w trenowaniu z trenerem Drozdem. Tutaj podstawą jest komunikacja i budowanie relacji trenera z zawodnikami. Zawodnicy są słuchani i komunikacja odbywa się na równym poziomie. Trenerzy doskonale wyczuwają nasze słabsze chwile i nigdy nikt nikogo nie osądza o słabszą psychikę, czy lenistwo. Trener i jego asystenci tworzą taką atmosferę w klubie, że każdy wie po co tutaj jest i wszyscy są zdeterminowani do pracy, darząc się wzajemnym zaufaniem. Po prostu dobra atmosfera jest kluczem do sukcesu.

- Wyjazd do Stanów Zjednoczonych, możliwość starania się o zmianę obywatelstwa - czy nie sądzi pan, że na tej decyzji i deklaracji więcej pan stracił, niż zyskał?

- Wyjazd do USA uważam za bardzo dobrą decyzję. Moja forma sportowa w dalszym ciągu rośnie i jak było widać na ostatnich mistrzostwach Polski jestem najszybszym polskim długodystansowcem pomimo ciężkich dwóch lat problemów zdrowotnych. Pokazałem, że można po raz kolejny znaleźć się w ścisłej dziesiątce świata. Poza tym w kraju nie miałem szans trenowania z najlepszymi długodystansowcami, co tutaj wpływa bardzo pozytywnie na moją formę. Obecnie trenuje razem z mistrzem olimpijskim z Pekinu Oussamą Melloulim, czy wicemistrzem świata z Dubaju Madsem Glaesnerem.

O zmianie obywatelstwa nie ma mowy, ale prawdą jest, że jest ciężko będąc sportowcem w naszym kraju. Obecnie będąc polskim olimpijczykiem jest mi bardzo ciężko finansowo, ponieważ zmieniły się formy finansowania przygotowań do igrzysk. I moje dziewiąte miejsce w mistrzostwach świata w Szanghaju pomimo minimum na igrzyska olimpijskie i tego, że jestem jedyną polską długodystansową szansą na podium pozbawiło mnie pieniędzy. Obecnie z własnej kieszeni opłacam trenera i podstawowe potrzeby, a skromne wsparcie miasta starcza mi na sfinansowanie niewielkiej części moich potrzeb. Staramy się o sponsora strategicznego i wierzę, że wkrótce moja sytuacja się zmieni i będę mógł godnie przygotować się do igrzysk.

- Jaki wynik trzeba osiągnąć, aby zdobyć medal w mistrzostwach Europy w Szczecinie i ile brakuje do tego na trzy tygodnie przed imprezą?

- Myślę, że czas w granicach poniżej 14.30.00 powinien gwarantować medal w Szczecinie. Do startu w tej imprezie podchodzę szczególnie, ponieważ będzie to mój pierwszy występ przed własną publicznością i w moim ukochanym mieście. Chciałbym, żeby mój start na 1500 m stylem dowolnym był ozdobą mistrzostw i obecnie ciężko na ten cel trenuje. Jest blisko.

- Co pan jeszcze chce osiągnąć w pływaniu?

Jestem mistrzem świata i Europy, więc nasuwa się pytanie: czego jeszcze chcieć? Oczywiście medalu igrzysk olimpijskich. Występ w Londynie jest dla mnie priorytetem i mój pobyt w USA jest przede wszystkim jemu podyktowany. W zeszłym miesiącu otrzymałem propozycję włączenia nowego dystansu pływackiego, ale ten fakt dopiero analizujemy z trenerem. Byłby to ciekawy kierunek, w którym jak twierdzi mój trener mógłbym dużo zrobić.

- Plany poza sportowe?

- Obecnie najważniejsze są studia. Muszę tutaj wspomnieć o wielkim wsparciu Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu, gdzie obecnie studiuję. Otrzymałem od uczelni stypendium w formie indywidualnego toku studiów przez nowoczesną platformę e-lerningową, dzięki której w spokoju mogę kontynuować edukację, będąc w każdym miejscu na świecie. Bez obaw o brak materiałów dydaktycznych, czy mojej nieobecności w czasie sesji.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński