- Tyle się teraz mówi, żeby nie przestawać karmić ptaków, więc wzięłam dwa bochenki chleba i poszłam na nabrzeże. Tam, gdzie zwykle ludzie karmią łabędzie - opowiada pani Renata. - Nagle pod jednym z pomostów zobaczyłam martwego ptaka. Zadzwoniłam do męża, a on na policję.
Państwo Papscy mówią, że policjanci, strażacy i weterynarz przyjechali chwilę po zgłoszeniu.
- Nie mogę powiedzieć złego słowa - dodaje Edmund Papski. - Reakcja była natychmiastowa. Dzwoniłem pod numer 997. Policjant zapytał mnie tylko, czy jest na nabrzeżu ktoś, kto wskaże miejsce, gdzie pływa ten łabędź. Odpowiedziałem, że jest tam moja żona. Powiatowy lekarz weterynarii Szymon Januszewski włożył ptaka do worka i zawiózł na badanie.
Wstępne oględziny wskazują, że łabędź mógł się zadławić i dlatego zdechł. Pewności jednak nie ma. - Zdecydowano wysłać ptaka na szczegółowe badanie do instytutu w Puławach - powiedział Robert Karelus, rzecznik prezydenta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?