Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marny nadzór

Andrzej Kraśnicki jr, 25 października 2004 r.
Korupcji w Stacjach Kontroli Pojazdów sprzyja marny nadzór ze strony odpowiedzialnych za to urzędów.

W piątek ujawniliśmy, że część diagnostów na zachodniopomorskich Stacjach Kontroli Pojazdów masowo dopuszcza do ruchu samochody w fatalnym stanie technicznym.

Robią to za niewygórowane łapówki. O skali procederu świadczą policyjne naloty na stacje. Funkcjonariusze mają dziesiątki przykładów, że stacje kontroli z przedłużonym dowodem rejestracyjnym opuszczają samochody, które nie powinny w ogóle wyjeżdżać na ulice.

Łamią przepisy

W piątek uzyskaliśmy informacje, które wskazują na to, że dzieje się tak z powodu nikłego nadzoru nad stacjami. Teoretycznie sprawują go urzędnicy ze starostw. Jak ów nadzór wygląda?

Jako przykład może posłużyć stacja kontroli pojazdów działająca w Policach przy firmie Przedsiębiorstwo Użyteczności Publicznej Trans-Net. Z dokumentów, które posiadamy wynika, że tamtejsi diagności co najmniej w trzech przypadkach dopuścili do ruchu samochody łamiąc przy tym przepisy.

Z naszych informacji wynika, że nadzorujące stację Starostwo Powiatowe w Policach zostało o tych przypadkach już dawno temu poinformowane. Czy w jakiś sposób zareagowało? Urzędnik odpowiedzialny za nadzór nad stacjami jest obecnie na urlopie. Stacja działa jednak bez przeszkód. Co więcej, z informacji policji wynika, że wciąż dochodzi tam do podejrzanych przeglądów.

- Obserwowaliśmy tę stację - mówi Marek Zajdel z zachodniopomorskiej drogówki. - Kiedy wyjechał z niej samochód po rzekomym przeglądzie okazało się, że trzeba mu zatrzymać dowód rejestracyjny.

Co na to wszystko szefowie spółki "Trans-Net"? Nie wiadomo, bo prezes przebywa na urlopie. Pikanterii sprawie dodaje jednak fakt, że firma "Trans-Net" to spółka należąca do gminy Police.
Podobne przykłady można odszukać w innych starostwach. Jedynie w samym Szczecinie, gdzie sito kontroli stacji jest gęste, trudno znaleźć oszustów.

Rdza jak żyletka

Specjaliści mówią, że dopuszczanie do ruchu zdezelowanych samochodów to zgroza.

- Znam mnóstwo przykładów świadczących o tym, że zły stan techniczny pojazdu był przyczyną wypadku - mówi Jacek Pok, rzeczoznawca, biegły z zakresu ruchu drogowego i dyrektor Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Zdaniem Jacka Poka groźne są nie tylko skrajne przypadki, gdy za łapówkę przegląd przechodzi auto z niesprawnymi hamulcami.

- Diagnosta nie powinien dopuścić do ruchu auta, które jest mocno skorodowane - mówi Jacek Pok. - Kiedy dojdzie do potrącenia takim samochodem pieszego, ostre, przerdzewiałe krawędzie zadziałają jak żyletka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński