Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz S. przyznał się do zabójstwa 12-latki (wideo + zdjęcia)

Mariusz Parkitny
Posiedzeniu aresztowemu towarzyszyły nadzwyczajne środki ostrożności. Mariusza S. przebadają teraz psychiatrzy i psycholog.
Posiedzeniu aresztowemu towarzyszyły nadzwyczajne środki ostrożności. Mariusza S. przebadają teraz psychiatrzy i psycholog. Fot. Marcin Bielecki
Cztery lata szukano mordercy 12-latki z Wielgowa. Pomogły badania DNA śladów, które pozostawił zabójca.
Aresztowania Mariusza S.Podejrzany o zabójstwo 12-latki z Wielgowa zostal aresztowany po 4 latach od zdarzenia.

Aresztowanie Mariusza S.

- Przyjdę na jego proces. Chcę, żeby spojrzał mi w oczy i powiedział, dlaczego zabił moją córkę - mówi matka zamordowanej 12-letniej Magdy Mackiewicz. Wczoraj podejrzany o zabójstwo dziewczynki trafił do aresztu. Szukano go cztery lata.

Morderstwo z podszczecińskiego Wielgowa było jedynym w ostatnich kilkunastu latach w Szczecinie, gdzie dotąd nie wykryto sprawcy. Brutalna śmierć dziecka wstrząsnęła opinią publiczną. Magda zginęła 12 kwietnia 2004 r. To był pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych. Wyszła z domu pojeździć na rowerze. Jej ciało znaleźli w lesie jadący do pracy mężczyźni. Według prokuratury, to była zbrodnia na tle seksualnym. Dlatego 29-letni Mariusz S. jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i gwałt.

Wierzył, że go nie złapią

Policjanci zatrzymali go we wtorek rano. Był kompletnie zaskoczony. Nie stawiał oporu, choć początkowo zaprzeczał, że ma coś wspólnego z zabójstwem. Nie wiedział jeszcze wtedy, że policjanci mają asa w rękawie. To wyniki badania jego śladów, które zostawił na miejscu zbrodni. A dokładnie na ramieniu ofiary.

- Być może sądził, że uniknie kary po tylu latach. Ale my ciągle mieliśmy nadzieję, że uda się zatrzymać zabójcę Magdy - mówi oficer operacyjny Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

Mariusz S. mieszkał w Wielgowie. Ma złą opinię. Często się awanturował. Pochodzi ze zdemoralizowanej rodziny. Psychiatrzy zbadają, czy miało to wpływ na jego zachowanie. Krótko po zabójstwie wyjechał z Wielgowa. Podjął pracę. Według osób znających kulisy sprawy, próbował zmienić sposób życia, tak, aby zapomnieć o tym, co zrobił. Od niedawna zaczął się znowu pojawiać w Wielgowie.

Wymyślił wypadek

Mariusz S. pękł w środę. Przyznał się do winy. Ale mówił niechętnie. Przedstawił swoją wersję wydarzeń. Twierdzi, że był to wypadek. Jego zdaniem, Magda zmarła, bo uderzyła głową w drzewo, gdy szamotali się w lesie. Wcześniej miała najechać na niego rowerem. Zaczął ją szarpać, bo był zły, gdyż pokłócił się z kolegą.

- Przestraszyłem się, że ona nie żyje i uciekłem - miał powiedzieć podczas przesłuchania.

Ciało przykrył liśćmi i gałęziami. Zabrał rzeczy dziewczynki i uciekł.
Jego historia kłóci się z ustaleniami śledztwa. Sekcja zwłok wskazuje, że Magda została uduszona. Zdaniem lekarzy - także zgwałcona.

Dlaczego aż 4 lata?

Jak to możliwe, że zabójcy szukano tak długo? Mieszkał przecież blisko ofiary. Jego nazwisko wypłynęło na początku śledztwa, gdy przesłuchiwano wszystkich mieszkańców Wielgowa. Ale wtedy nie można było ustalić, do kogo należy ślad na ramieniu dziewczynki. Nie pozwalały na to ówczesne możliwości badania śladów DNA. Dopiero niedawno najnowsze metody pozwoliły na dokładniejsze analizy. W Zakładzie Medycyny Sądowej w Szczecinie przeprowadzono kilkaset prób. W końcu porównanie śladów biologicznych wskazało właśnie na Mariusza S. Prokuratura ponownie wszczęła umorzone już śledztwo. I zdecydowała, że Mariusz S. może być zatrzymany. Grozi mu dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński