Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Malec z Pogoni Szczecin: Czekałem na szansę i będę chciał ją wykorzystać

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Mariusz Malec (pierwszy z prawej) podczas spotkania Pogoni z Widzewem Łódź
Mariusz Malec (pierwszy z prawej) podczas spotkania Pogoni z Widzewem Łódź Andrzej Szkocki
Mocno stawiamy też na regenerację i obyśmy mieli taki problem jak najdłużej i i grali do końca roku co trzy dni – mówi Mariusz Malec, środkowy obrońca Pogoni.

Malec związany z Pogonią jest od trzech lat. Najczęściej jest pierwszym zmiennikiem dla środkowych obrońców. Przyjście trenera Jensa Gustafssona i letni okres przygotowań nic nie zmieniło w jego sytuacji. Sezon rozpoczęła para Konstantinos Triantafyllopoulos – Benedikt Zech, ale Grek w rewanżowym spotkaniu z KR Reykjavik doznał kontuzji stawu skokowego i konieczna była zmiana.

Na nieszczęściu kolegi wskoczył Pan do składu i gra.
Tak to wygląda i co mogę więcej powiedzieć? Nieszczęście jednego jest jakby szczęściem drugiego, ale to normalne w sporcie. Dostałem szansę od trenera Gustafssona, zagrałem i z tego powodu się bardzo cieszę, ale dodam też, że żałuję kontuzji Kostasa.

Na podstawie obserwacji powtórek telewizyjnych i pierwszych sygnałów od lekarzy można prognozować, że przerwa w grze Konstantinosa Triantafyllopoulosa może potrwać około nawet miesiąca. Jednym słowem ma Pan szansę ugruntować swoją pozycję w drużynie? Tak Pan będzie do tego podchodził?
Na pewno mam swoje 5 minut i nie ma co kogoś oszukiwać, że jest inne podejście. Czekałem na szansę, a skoro teraz ją dostałem to na pewno będę chciał ją wykorzystać. Zrobię wszystko, żeby na boisku jak najlepiej się prezentować.

Co innego są walka na treningach o skład, a co innego w sytuacji, gdy zawodnik wskakuje do gry przez kontuzję kolegi do składu. Czy trener Jens Gustafsson starał się z Panem rozmawiać, nakreślić jego oczekiwania wobec Pana?
Tak, miałem już rozmowę z trenerem, pokazał mi czego oczekuje, zaprezentował jakie błędy popełniłem już w poprzednim meczu. Dał mi też kilka cennych wskazówek.

Sezon ligowy rozpoczęliście od zdobycia trzech punktów. Pewnie w drużynie aspiracje są duże, a czy jest szansa na spełnienie tych największych marzeń?
Za nami dopiero pierwszy mecz, najważniejsze, że go wygraliśmy. Może i styl styl nie był jakiś rewelacyjny, ale w tym okresie najważniejsze są trzy punkty. Udało się je zdobyć i patrzymy do przodu. Na razie łączymy występy ligowe z meczami w Lidze Konferencji, więc teraz nasze myśli i przygotowania koncentrujemy na spotkaniu z Broendby. Zobaczymy jak wypadniemy, jak długo będziemy walczyć w tych europejskich pucharach. Zapewniam, że chcemy, by ta przygoda trwała jak najdłużej. W polskiej lidze też mamy swoje cele i na pewno będziemy starać się to pogodzić.

Nie przestraszycie się meczu z Duńczykami w Szczecinie, później w rewanżu? Drużyna ma już odpowiednią pewność siebie?
Myślę, że nie ma kogo się bać, bo znamy swoją wartość. Chcemy grać jak najwyżej, chcemy coś zdobywać, więc do każdego meczu trzeba podchodzić zdeterminowanym. Wiem na co nas stać i na pewno mocno powalczymy z Duńczykami.

Przed spotkaniem z Widzewem oczekiwaliśmy, że pokażecie lepszą grę po porażce w Reykjaviku. Czy to Widzew zaskoczył Was swoją konsekwencją grą, spokojnym rozgrywaniem w tyłach, czy po prostu nie mogliście złapać swojego rytmu?
Nie ma co się oszukiwać - to nie był nasz najlepszy mecz i ciężko było nam złapać odpowiedni rytm. Mieliśmy dużo swoich problemów przy wyprowadzeniu akcji, nie utrzymywaliśmy się przy piłce, szybko ją traciliśmy. Widzew bardzo, bardzo fajnie z nami grał od tyłu, ciężko było zabrać im piłkę i chyba wszyscy widzieli, że męczyliśmy się na boisku.

Były pretensje w szatni w przerwie czy po meczu?
Liczyliśmy na to, że ten pierwszy ligowy występ będzie inaczej wyglądał, ale było średnio. W przerwie spotkania padło kilka mocniejszych słów, co musimy zmienić, co polepszyć. Dzięki temu wygraliśmy inaugurację sezonu. Styl nie był najlepszy, ale ważne są trzy punkty i to, że spokojniejsi patrzymy teraz do przodu, bo następny mecz blisko.

W myśl zasady: chwała zwyciężonym?
Zgadza się. Zwycięzców się nie rozlicza. Miały być trzy punkty – są trzy punkty.

Wchodzicie w taki maraton spotkań czwartek – niedziela. Wytrzymacie?
- Myślę, że tak. Mamy szeroką ławkę, mamy doświadczonych zawodników, więc ich ogranie i wskazówki na pewno pomogą drużynie. Mocno stawiamy też na regenerację i obyśmy mieli taki problem jak najdłużej i i grali do końca roku co trzy dni.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński