Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Parcheta: Za mało jest nas w mediach

Maurycy Brzykcy [email protected]
Szczecin jest jedynym miastem w której organizowana jest liga Muay Thai.
Szczecin jest jedynym miastem w której organizowana jest liga Muay Thai. Marcin Bielecki
Rozmowa z Marcinem Parchetą z Nak Muay Szczecin, uczestnikiem sobotniej gali Iron Fist w Szczecinie.

- Sobotnia gala Iron Fist w Szczecinie będzie już dla Ciebie trzecia. Czy zamierzasz walczyć w każdej?

- Tak, raz mi się nie udało wystąpić, bo złamałem palec tuż przed. Bez skromności powiem, że jestem najlepszym zawodnikiem boksu tajskiego w północno-zachodniej Polsce i byłby wstyd, gdyby mnie na gali w Szczecinie zabrakło.

- Sporty walki rozwijają się w naszym regionie?

- Nie rozwijają się w ogóle. Jest tego kilka przyczyn. Przede wszystkim za mało jest nas w mediach i to nie jest nasza wina. My rozsyłamy informacje o naszych sukcesach, imprezach, ale nie zawsze są one zamieszczane, czy publikowane. A jeżeli są, to w bardzo skróconych wersjach. O piłce nożnej, piątej lidze, robi się czasami większe materiały. Boks tajski to normalny sport, a zdarza się, że muszę się prosić, by uwzględniono mnie w różnych plebiscytach. A ligę muay thai organizujemy jako jedyni w Polsce. I mamy dla każdego puchary, na które trzeba wydać sporo. A jak mam reklamować imprezę, gdy rozwiesiłem na mieście trzy plakaty o naszej lidze i od razu dostałem mandat... Telewizje także życzą sobie niebotycznych kwot za transmitowanie gal. Dużo w tym wszystkim jest również polityki, która nie pomaga nam zbytnio.

- Podczas gali odbędzie się pojedynek kobiet. To ty podobno namówiłeś organizatorów na to, by postawili w końcu na panie.

- Akurat tak się składa, że mamy w naszym kraju dwie wybitne zawodniczki. Jedna jest mistrzynią świata w boksie tajskim, druga w K1. Od dawno były przymiarki, by skonfrontować je w ringu.

- Dlaczego nie walczysz choćby z Tomkiem Makowskim czy z Mariuszem Cieślińskim, innymi czołowymi zawodnikami boksu tajskiego w Polsce?

- Słyszę te zarzuty często i od razu odpowiadam. Jestem cięższy od nich o 12 i 9 kilogramów. Nie ma więc na to szans. Nikt się nie będzie katował, by przybrać na wadze aż tyle, bądź zrzucić. Poza tym znamy się jak łyse konie. Te walki byłyby zwyczajnie nudne. No chyba, że nam ktoś zapłaci odpowiednio, tak jak "Pudzianowi" na galach KSW.

- Nie korci cię, by przenieść się do MMA i spróbować sił gdzieś poza granicami Polski?

- Czasami mam ochotę. Tam za jedną walkę rankingową początkujący dostają nawet 2000 złotych, więc pieniądze są niezłe. Jednak na dziś dzieli mnie od zawodników MMA przepaść. Nie wykluczam jednak spróbowania sił w tej dyscyplinie, ale na razie nadal czuję głód muay thai.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński