Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Bojarski zna Moskalewicza i Mandrysza. Nie będzie kłopotów z aklimatyzacją

Maurycy Brzykcy
Marcin Bojarski.
Marcin Bojarski. Fot. Marcin Bielecki
Marcin Bojarski opowiada nam o propozycji z Pogoni Szczecin, o kolegach jakich ma w tym klubie i o uderzeniu z byka sędziego.

Witamy w Pogoni.

- Zaczął pan bardzo oficjalnie (śmiech). Na razie można powiedzieć, że jestem w trakcie rozmów z Pogonią, ale zmierzają one w dobrym kierunku. Jestem bardzo blisko waszego klubu. Dogadałem się z działaczami w ten sposób, że stawię się na pierwszym treningu i po kilku zajęciach, sparingach sztab trenerski mnie oceni pod względem przydatności do zespołu.

- Te testy są potrzebne ze względu na to, że praktycznie przez rok nie grał pan w piłkę.

- Dokładnie, doznałem kontuzji w na początku rundy rewanżowej poprzedniego sezonu, a teraz jeżeli pojawię się na boisku, to również będzie to wiosną. Przez ten czas leczyłem złamaną kość strzałkową i uszkodzony staw skokowy. Od razu chciałem zaprzeczyć temu, co piszą o mnie w internecie. Nie jestem piłkarzem kontuzjogennym, to mój pierwszy poważniejszy uraz odkąd gram zawodowo w futbol. Z moją nogą jest wszystko w porządku, a nad formą też powoli pracuję. Dla mnie nie ma wolnego na Święta. Codziennie mam zabiegi z fizjoterapeutą.

- Kiedy rozmawiał pan z przedstawicielami szczecińskiego klubu, to nakreślali oni już dla pana rolę w zespole? Czy np. miałby pan grać na skrzydle, czy bardziej za napastnikami.

- Zawsze byłem piłkarzem ofensywnym i teraz na pewno się to nie zmieni. W Pogoni chciałbym odpowiadać właśnie za kreowanie akcji w przodzie. Ważne, bym wrócił do formy, o pozycję na boisku na razie się nie martwię.

- Mam pan jakiś znajomych w Pogoni, tak, żeby nie było problemów z aklimatyzacją?

- Oczywiście. Zdaje się, że w sezonie 2001/2002 razem z Olem Moskalewiczem występowaliśmy wspólnie w RKS Radomsko, a naszym trenerem był Piotr Mandrysz. Wtedy też miałem ten nieprzyjemny epizod z sędzią Piotrem Wernerem, którego, uderzyłem z byka - przynajmniej tak to nazwano w mediach. Do tej pory tego żałuję. A wracając do kolegów to oczywiście z Piotrem Petaszem, Piotrem Prędotą i Marcinem Nowakiem spotkaliśmy się w Piaście Gliwice. Kłopotów z aklimatyzacją więc raczej nie powinno być.

- Był pan przez niemal większość kariery w klubach z ekstraklasy. Pogoń to na razie tylko I liga. Częka więc pana mały sportowy spadek, ale chyba tylko na pół roku.

- Bardzo dobrze pan to ujął. Wszyscy wiedzą, że miejsce Pogoni jest w ekstraklasie i ten klub jak na razie sukcesywnie do tego dąży. Ja dwukrotnie miałem już udział w awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju, kiedy grałem w Cracovii oraz w GKS Katowice. Mam nadzieję, że jeżeli będę grał w Pogoni, to uda mi się awansować do ekstraklasy po raz trzeci.

Kibicujesz Pogoni Szczecin? Zajrzyj na serwis gs24.pl/pogon

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński