Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Mama geja” do ks. Mirosława Matusznego: Orientacji seksualnej nikt sobie nie wybiera

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Ks. Mirosław Matuszny
Ks. Mirosław Matuszny Anna Kurkiewicz/archiwum
„Mama geja” polemizuje z lubelskim księdzem. W liście do naszej redakcji wzywa do szacunku dla osób homoseksualnych. Proboszcz mówi o działaniu propagandowym.

„Jestem mamą geja. To wspaniały i bardzo dobry, wartościowy chłopak” - czytamy w liście przesłanym na adres redakcji.

Autorka utrzymuje, że boi się podawać swoje imię i nazwisko. Podpisuje się: „Mama geja”.

„Na zdjęciach syna ze szkolnych lat, w jego oczach widać bezgraniczny smutek. Dziękuję Bogu, że się nie załamał i miał siłę przetrwać. Nie każdy młody człowiek ma tyle siły. Trudno żyć w świecie traktującym cię z pogardą, pozwalającym na agresję. Nikt z własnego wyboru nie zostaje osobą homoseksualną. Musiałby być chyba szaleńcem. To bardzo trudne życie. Świat chce, żeby takie osoby nie zaznały miłości, szczęścia” - pisze autorka listu.

W pozostałej części zwraca się do ks. Mirosława Matusznego, proboszcza parafii Nawrócenia św. Pawła w Lublinie.

W ostatnią sobotę, tuż przed Marszem Równości w Lublinie, zorganizował on mszę za rodziny oraz o nawrócenie publicznych grzeszników.

„Jest to nasza odpowiedź na szerzącą się propagandę antychrześcijańskich ideologii, które na ulicach naszych miast sieją zgorszenie i domagają się publicznego uznania dla grzechów sodomskich” - tak brzmiała zapowiedź wydarzenia z niedzielnych ogłoszeń duszpasterskich.

„Orientacji seksualnej nikt sobie nie wybiera. Dostajemy ją w prezencie od natury, jak kolor oczu. Wszelkie próby zmiany orientacji, jako działanie wbrew naturze, nie mogą się udać” - tak proboszczowi odpowiada „Mama geja”.

Zarzuca mu też, że na Facebooku promował on hasło „Strefa wolna od LGBT”. „Gdy zobaczyliśmy zdjęcia z nalepką »Strefa wolna od LGBT« poczuliśmy, jakby ktoś wyrwał nam serca. To znaczy strefa wolna od naszego syna. Jak za okupacji. To tylko krok do obozu koncentracyjnego lub stosów” - skarży się autorka listu.

Ksiądz nie odmawia rozmowy

O komentarz zwróciliśmy się do ks. Mirosława Matusznego. Szybko uzyskaliśmy mejl z odpowiedzią i zastrzeżeniem, żeby opublikować ją w całości, albo wcale.

W przesłanym komentarzu ksiądz zastrzega, że traktuje anonim jako działanie propagandowe. Sugeruje, że historia mogła zostać zmyślona.

Utrzymuje, że codziennie jest w swojej parafii, numer jego telefonu jest jawny i nigdy nikomu nie odmówił rozmowy, także osobom homoseksualnym.

Oskarża środowiska LGBT o walkę o zakazanie terapii, które mogłyby pomóc takim ludziom.

Nawiązując do hasła „Strefa wolna od LGBT” ksiądz wyjaśnia, że w kościele jest taka strefa i to nie tylko wolna od „grzechów sodomskich”, jak nazywa homoseksualizm, ale od każdego grzechu. Mowa o konfesjonale i spowiedzi.

W późniejszej rozmowie z dziennikarzem „Kuriera” ksiądz dodał, że uznaje treść listu „Mamy geja” za krzywdzący dla siebie.

Zapowiada walkę w obronie swoich dóbr osobistych. W tym celu zwrócił się do kancelarii adwokackiej.

Osoba godna czci i szacunku

List o takiej samej treści „Mama geja” wysłała także do Kurii Metropolitalnej w Lublinie. Sprawę komentuje ks. Adam Jaszcz, rzecznik prasowy i wicekanclerz kurii.

- Każda matka to osoba godna czci i szacunku. Myślę jednak, że ta Pani jest mamą przede wszystkim kogoś, kto ma swoje imię i całą paletę przymiotów, które nie kręcą się tylko i wyłącznie wokół homoseksualności - odpowiada ks. Adam Jaszcz. Dodaje, że ludzie doświadczają różnych dramatów i nie można ich hierarchizować.

- Z Panią i Pani Synem chętnie się spotkam, ale nie jako z mamą geja i gejem, ale jako z mamą i jej synem, z pewnością mądrym i wrażliwym człowiekiem. Państwo są katolikami, znają więc nauczanie Biblii, a także wezwanie Chrystusa do nawracania się i brania swojego krzyża - mówi duszpasterz.

Przyznaje, że autorka listu zwraca uwagę na rzecz niesamowicie ważną.

- Podsycanie nienawiści, szczucie, znęcanie się, wyszydzanie, agresja słowna i fizyczna, napuszczanie ludzi na siebie to rzeczy absolutnie niedopuszczalne. Dotyczy to obydwu stron sporu. Formułowanie takich zarzutów musi też mieć podstawy, w przeciwnym razie, również jest głęboko nie w porządku - zastrzega ks. Adam Jaszcz.

Pełną treść listu „Mamy geja”, komentarz ks. Mirosława Matusznego i ks. Adama Jaszcza publikujemy poniżej

List Mamy geja"

Parafia Nawrócenia św. Pawła w Lublinie
Ksiądz Proboszcz Mirosław Matuszny
Księże Proboszczu

Z ogromnym bólem czytam rozważania Księdza o LGBT. Niestety, muszę stwierdzić, że Autor kompletnie nie wie o czym pisze. Tak łatwo rzucać oskarżenia, zwłaszcza bezosobowo, bazując na fałszywych przesłankach.
Po pierwsze – samo sformułowanie „ideologia LGBT” jest fałszywe. To nie ideologia.

LGBT to LUDZIE: lesbijki, geje, osoby biseksualne, transpłciowe. Skrótu używa się dla uproszczenia, żeby za każdym razem nie wymieniać wszystkich. To chyba oczywiste.

Sformułowanie „ideologia LGBT” używane jest celowo, bo daje wrażenie bezosobowości, co pozwala uniknąć wyrzutów sumienia z powodu udręczenia bliźniego.

Jestem mamą geja. To wspaniały i bardzo dobry, wartościowy chłopak.

Pragnę podzielić się swoim doświadczeniem. Najpierw kilka słów wyjaśnień.

1. Orientacji seksualnej nikt sobie nie wybiera. Dostajemy ją w prezencie od natury, jak kolor oczu. Wszelkie próby zmiany orientacji, jako działanie wbrew naturze, nie mogą się udać.

2. To nie są tylko „skłonności” homoseksualne, jak niektórzy chcą wmówić. To jest cała orientacja. I nie chodzi tylko o seks. Chodzi o całe życie uczuciowe.

3. To nie jest zboczenie. Żadna orientacja seksualna nie jest zboczeniem. Nie jest to też choroba. Bardzo proszę się dokształcić, żeby swoimi okrutnymi słowami nie krzywdzić ludzi. Słowa mogą być jak sztylet. Jest tyle samobójstw, szczególnie wśród młodzieży.

Na zdjęciach syna ze szkolnych lat, w jego oczach widać bezgraniczny smutek. Dziękuję Bogu, że się nie załamał i miał siłę przetrwać. Nie każdy młody człowiek ma tyle siły. Trudno żyć w świecie traktującym cię z pogardą, pozwalającym na agresję.
Nikt z własnego wyboru nie zostaje osobą homoseksualną. Musiałby być chyba szaleńcem. To bardzo trudne życie. Świat chce, żeby takie osoby nie zaznały miłości, szczęścia. Mają być nieszczęśliwe, samotne, a najlepiej, żeby nie żyły, nieprawdaż?
Nikt, oprócz nich, nie jest potępiony za pójście za głosem serca, nawet człowiek odrzucający powołanie kapłańskie i wybierający miłość ziemską.

Jesteśmy katolikami. Oboje z mężem bardzo kochamy syna i pragniemy jego szczęścia. Ale Ksiądz uważa, że takiemu nie przysługuje szczęście, ba, nawet życie. Trzeba go zaszczuć.

Gdy zobaczyliśmy zdjęcia z nalepką „Strefa wolna od LGBT” poczuliśmy, jakby ktoś wyrwał nam serca. To znaczy strefa wolna od naszego syna. Jak za okupacji. To tylko krok do obozu koncentracyjnego lub stosów.

Proszę nie tłumaczyć, że chodzi o ideologię, bo to nieprawda. Nie ma takiej ideologii, tylko są ludzie, którzy chcą mieć równe prawa. Dlatego organizowane są wyszydzane przez Księdza marsze równości. RÓWNOŚCI. Pokazują one przy tym osobom LGBT w różnych miastach, że nie są same na świecie. Pewnie uratowały przed samobójstwem niejedną osobę, niejedno życie ludzkie. I choćby z tego powodu powinny być organizowane.

Niedorzeczne jest mówienie o homopropagandzie i zagrożeniu dla rodzin. Jakim zagrożeniu? Że ktoś hetero stanie się homo? Żebym nie wiem jak chciała, to się nie stanę. Żebym nie wiem ile za piłką biegała po boisku (jak próbują w niektórych terapiach), to nie zakocham się w kobiecie. Bo ja jestem hetero i tego nie da się zmienić. Nie zmienią tego też marsze równości.

My też jesteśmy rodziną i oczekujemy szacunku. Wiele jest takich rodzin. Każdy kto troszczy się o dzieci nie powinien krytykować działań wspierających osoby LBGT w szkołach, poprawiających ich bezpieczeństwo, a więc bezpieczeństwo członków naszych rodzin. To nikogo nie zdemoralizuje, jak próbuje się sugerować. Jak pomoc wykluczanym może zdemoralizować? Rodzic powinien sobie uświadomić, że to może dotyczyć też jego dziecka , tylko jeszcze o tym nie wie. Dziecko cierpi w milczeniu, o swojej orientacji powie rodzicom znacznie później lub wcale, bojąc się, że go odrzucą. Nie bądźmy katami dla dzieci.

Nie jest niczyją winą, że jest homoseksualny, jak też nie jest niczyją zasługą, że jest heteroseksualny.

Za bycie hetero nie trafia się do nieba, bo to żadna zasługa. Po prostu miało się szczęście takim urodzić i mieć łatwiejsze Życie. Nasz dobry Bóg jest miłością i nigdy nie skazałby kogoś na to co wymyślił okrutny człowiek. Czy Pan Bóg chciałby , żeby nieheteroseksualna część społeczeństwa była udręczona i dyskryminowana? Niedopuszczalne jest , żeby osoby LBGT były szczęśliwe?

Podsycanie nienawiści, szczucie, znęcanie się, wyszydzanie, agresja słona i fizyczna, napuszczanie kiboli to bardzo duże grzechy. I co tylko dlatego, że ktoś jest trochę inny? Coś się mijamy z nauką Chrystusa.

Usłyszałam niedawno od bogobojnej kobiety, że tak nienawidzi homoseksualistów, że chciałaby, żeby nie żyli, powybijałaby wszystkich. Czy o to Księdzu chodzi?

Mama geja

P.S.

Chciałabym się podpisać, ale zwyczajnie się boję.

Odpowiedź ks. Mirosława Matusznego

"Może wyda się to dziwne, ale już na wstępie muszę się w pełni zgodzić z autorką anonimu. "Łatwo jest rzucać oskarżenia bezosobowo". Cały anonim jest dokładnie takim oskarżeniem. Codziennie jestem w parafii, godziny mojego urzędowania, a nawet numer telefonu są jawne. Nigdy nikomu nie odmówiłem rozmowy i wysłuchania, a zwracają się do mnie ludzie z różnymi sprawami, przychodzą z grzechami niekiedy równie poważnymi, jak grzechy sodomskie. Bywało i bywa, że przychodzą szukać pomocy także osoby, które odczuwają w sobie skłonności homoseksualne i nie akceptują ich. Szukają pomocy i wsparcia. Środowiska LGBT (co wypisały także na swoich transparentach w czasie ostatniego marszu w Lublinie) domagają się zakazania terapii mającej pomóc takim ludziom.

Stąd też nie sposób potraktować tego anonimu inaczej, jak tylko działania propagandowego, mającego skontrastować obraz zatroskanej matki z zimnym, nieczułym i niewrażliwym funkcjonariuszem aparatu kościelnego.

Dwa lata temu jedna z redakcji opublikowała dramatyczną historię młodego chłopca, który dowiaduje się, że czyny homoseksualne są moralnie naganne w nauce kościoła i popełnia samobójstwo. Dopiero ostatnie zdanie informowało czytelnika, że "to mogłoby się wydarzyć". Cała historia była zmyślona i wyszła spod pióra działaczy gejowskich. Miała wywołać określony efekt.

Cóż, anonim może napisać każdy, także wyspecjalizowany aktywista, który może podpisać się nawet już nie jako "mama geja", ale nawet jako ksiądz czy biskup Kościoła. Oczywiście obawiający się ujawnić... Stanąć oko w oko i przedstawić swoje obawy, żale i nadzieje już nie. Stąd będę konsekwentny i do anonimu odnosił się dalej nie będę.

Po umieszczeniu nakładki "Strefa wolna od LGBT" zadzwoniła do mnie pewna pani, pytając co to znaczy, co ją spotka, jak przyjdzie do mojej parafii. Spokojnie wyjaśniłem jej, że mamy taką strefę i to wolną nie tylko od grzechów sodomskich, ale od każdego grzechu, jeśli tylko człowiek żałuje i pragnie poprawy. Ta strefa nazywa się konfesjonałem. Tam zostawiamy swoje grzechy, i doświadczamy Bożego miłosierdzia, w tym my kapłani również. My też się spowiadamy. Dodałem że serdecznie ją zapraszam i będę pamiętał o niej w modlitwie.

Myślę, że każda szanująca się Redakcja może i publikuje artykuły w tym listy, gdzie nazwisko i imię autora zostaje zastrzeżone do wiadomości Redakcji. Jeśli jednak ktoś chce publikować anonimy, bijące w drugiego człowieka z imienia i nazwiska, niestety daje się wciągnąć w nurt walki ideologicznej, jako jedna ze stron.

Po ostatniej mszy św. w sobotę, wiele redakcji cytowało autoryzowane przeze mnie fragmenty mojego kazania. Co ciekawe, ponieważ znaczną jego część poświęciłem wzywaniu do przyjęcia postawy obrony wartości takich jak rodzina, wolność słowa i wyznania, BEZ UŻYCIA PRZEMOCY, moje nazwisko było konsekwentnie pomijane. Byłem w tych relacjach "księdzem z jednej z parafii". Kiedy aktywiści ideologii, tak ideologii LGBT (mówią o tym ostatnio otwarcie biskupi, a nawet jest wypowiedź Prezydenta RP w kontekście słów abpa Marka Jędraszewskiego) piszą na mnie anonimy, donosy, skargi, itp. a moje nazwisko jest cytowane i powielane.

Wiem jednak, że słowa Chrytsusa "poznacie prawdę a prawda was wyzwoli" są mi nie tylko dane, ale i zadane, i będę w imię Boże dalej trwał przy prawdzie. Nawet, gdyby miała mnie doprowadzić na krzyż, tak, jak mojego Pana.

Z wyrazami szacunku

ks. Mirosław Matuszny

Oświadczenie ks. Adama Jaszcza

Każda matka to osoba godna czci i szacunku. Myślę jednak, że ta Pani jest mamą przede wszystkim kogoś, kto ma swoje imię i całą paletę przymiotów, które nie kręcą się tylko i wyłącznie wokół homoseksualności. Trudno mi sobie wyobrazić kogoś, kto jako najważniejszy przymiot swojej bogatej osobowości wybiera eksponowanie własnego heteroseksualizmu. Orientacja seksualna nie stoi na pierwszym miejscu w rozwoju osobowym człowieka, chyba że ktoś sam ją tam umieścił. Nasze życie bywa trudne nie tylko z powodu seksualności. Ludzie doświadczają różnych dramatów i nie można ich hierarchizować z punktu widzenia postronnego obserwatora.

Z Panią i Pani Synem chętnie się spotkam, ale nie jako z mamą geja i gejem, ale jako z mamą i jej synem, z pewnością mądrym i wrażliwym człowiekiem. Państwo są katolikami, znają więc nauczanie Biblii, a także wezwanie Chrystusa do nawracania się i brania swojego krzyża.

Pani zwraca uwagę na rzecz niesamowicie ważną. Podsycanie nienawiści, szczucie, znęcanie się, wyszydzanie, agresja słowna i fizyczna, napuszczanie ludzi na siebie, to rzeczy absolutnie niedopuszczalne. Dotyczy to obydwu stron sporu. Formułowanie takich zarzutów musi też mieć podstawy, w przeciwnym razie, również jest głęboko nie w porządku.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że LGBT to nie ideologia. Termin powstał w latach 60. XX w. w USA. Do powszechnego obiegu wszedł w latach 90. Zanim pojawiło się LGBT, też istniały osoby homoseksualne. To tak, jak by powiedzieć, że nie ma ideologii feministycznej, tylko są ludzie, albo nie ma ideologii nacjonalistycznej, tylko są ludzie. Oczywiście, że za ideologią stoją ludzie jednoczący się wokół jakichś idei. Wiele osób homoseksualnych w najmniejszym stopniu nie identyfikuje się z politycznymi postulatami LGBT oraz z ich wątpliwym sposobem promowania siebie. Przykładem jest chociażby adopcja dzieci przez te pary. Czy taki postulat jest zgodny z naturą?

Ks. dr Adam Jaszcz

Wicekanclerz Kurii Metropolitalnej w Lublinie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Mama geja” do ks. Mirosława Matusznego: Orientacji seksualnej nikt sobie nie wybiera - Kurier Lubelski

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński