Wczorajszej nocy pogotowie w Trzebiatowie dostało zgłoszenie, że czteroosobowa rodzina zatruła się tlenkiem węgla. Dziadkowie i dwoje dzieci przeżyło, bo trzynastolatek ostatkiem sił zadzwonił do mamy i powiadomił o zatruciu. Kobieta wezwała karetkę.
- Gdyby nie zadzwonił, dziś mielibyśmy cztery pogrzeby - mówi lekarz dyżurny pogotowia. - Chłopak ich uratował. To bohater.
- Zaczął mnie boleć brzuch, kręciło mi się w głowie - mówi 13-letni Mateusz Maćkowski. - Babcia leżała na łóżku z moją maleńką siostrą. Wyglądało jakby spała. Mała pobiegła do pokoju, zaczęła się zataczać, a potem dziwnie usnęła. Dziadek siedział przy stole i trzymał się za głowę - przypomina sobie chłopiec.
Ostatkiem sił wykręcił numer do rodziców. Potem niewiele już pamięta.
Chłopiec i jego siostra po całodobowej obserwacji w szpitalu zostali zwolnieni do domu. Dziadkowie wciąż przebywają na oddziale intensywnej terapii. Są przytomni, ich stan się polepsza. Przyczyną wypadku był najprawdopodobniej uszkodzony Junkers.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?