O sprawie zawiadomiła Prokuraturę Rejonową w Białogardzie. Postępowanie zostało jednak umorzone.
Radna zarzuca
Zasiadającą w Radzie Powiatu w Świdwinie Małgorzata Pasieczna-Żołądź uważa, że Marek Makowski podwójnie złamał przepisy, łącząc funkcję dyrektora szpitala w Połczynie-Zdroju w latach 1999-2003 z własną działalnością gospodarczą. Przekroczył też próg dochodowy, określony przez tzw. ustawę kominową.
Jej zdaniem do dziś Makowski pozostaje w konflikcie z prawem, bo nadal jest urlopowanym dyrektorem połczyńskiego szpitala, będąc jednocześnie dyrektorem funduszu.
- Starosta zawarł z nim umowę, mianując go dyrektorem szpitala w Połczynie, niezgodnie z ustawą o instytucjach publicznych, bo Makowski w tym samym czasie prowadził własną działalność gospodarczą - twierdzi radna Pasieczna - Żołądź. - O tych nieprawidlowościach poinformowałam radę powiatu.
Makowski poinformował wtedy radę, że zarabia ponad 13 tys. zł, podczas, gdy ustawa zezwalała na osiągniecie najwyżej 9 400 zł.
- Uważam, że powinien oddać niesłusznie zarobione pieniądze i w tym sensie sprawa nie jest zakończona - mówi radna Pasieczna-Żołądź. - O tym, że moje podejrzenia są słuszne świadczy interpretacja przepisów nadesłana z ministerstwa zdrowia. Przyszła dopiero wtedy, gdy interweniowałam w Kancelarii Prezydenta RP.
Opinia radców prawnych starostwa stoi z nią w sprzeczności i według mnie narusza prawo.
Zdaniem radnej Marek Makowski pozostaje urlopowanym dyrektorem szpitala w Połczynie-Zdroju. Przed laty tego urlopu udzielił mu starosta, w momencie, gdy Marek Makowski obejmował posadę lekarza wojewódzkiego, mianowany przez wojewodę zachodniopomorskiego. Do dziś starosta nie rozpisał konkursu na stanowisko dyrektora szpitala, a zarządzającą nim osoba jest tylko pełniącą obowiązki.
- To znaczy, że nie odwołał Marka Makowskiego - podsumowuje radna.
Taka była umowa
Marek Makowski nie zgadza się z postawionymi zarzutami.
- Kiedy obejmowałem stanowisko dyrektora szpitala w Połczynie-Zdroju rzeczywiście prowadziłem działalność gospodarczą - wyjaśnia Marek Makowski. - To był czas konstruowania pierwszych w służbie zdrowia kontraktów. Kształt umowy, która została zawarta ze mną, jako podmiotem gospodarczym przygotował zarząd powiatu w oparciu o opinie prawne swoich radców. Być może popełniono wtedy jakiś błąd, ale jaka w tym może być moja wina? Nie jestem specjalistą od konstruowania umów prawnych.
Marek Makowski nie uważa, żeby w jakimkolwiek momencie naruszył prawo.
- Nie łączyłem i nie łączę funkcji dyrektora szpitala i dyrektora oddziału NFZ - wyjaśnia Marek Makowski. - Na czas pełnienia obowiązków lekarza wojewódzkiego byłem urlopowany ze szpitala w Połczynie-Zdroju przez starostę i nie brałem stamtąd ani złotówki. Obecnie jestem wyłącznie dyrektorem oddziału funduszu.
Makowski twierdzi, że jako dyrektor połczyńskiego szpitala nie narażał go na dodatkowe koszty. Przeciwnie. Za funkcję ordynatora oddziału dziecięcego w ogóle nie pobierał wynagrodzenia.
- Będąc dyrektorem wykorzystywałem do pracy własny telefon komórkowy i własny samochód - mówi Marek Makowski. - To była cześć kontraktu. Trudno, żebym robił to za darmo.
Prokuratura umorzyła
Radna Pasieczna-Żołądź o wyjaśnienia sprawy poprosiła Prokuraturę Rejonową w Białogardzie.
- W zawiadomieniu radna postawiła zarzut staroście świdnickiemu, przekroczenia przez niego kompetencji - wyjaśnia Tomasz Rosiński, prokurator rejonowy w Białogardzie. - Ponieważ starosta jest osobą publiczną i nam znaną wystąpiliśmy o przekazanie postępowania do innej prokuratury, żeby mięć pewność co do bezstronności. Sprawa została przekazana Prokuraturze w Kołobrzegu i przez nią po zbadaniu umorzona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?