Pociąg wyruszył z Warszawy przed godz. 9. szybko okazało się, że pasażerów jest więcej niż miejsc w wagonie, nie tylko siedzących, ale również stojących na korytarzu. Pasażerowie okupowali także toalety w wagonach.
- Wsiadłam w Warszawie Wschodniej, udało mi się znaleźć miejsce, ale pociąg szybko się zapełnił - relacjonuje Maria Walasek, pasażerka "Portowca". - W Warszawie Zachodniej nikt już nie mógł wejść do pociągu!
Pasażerowie nie widzieli konduktora, który z powodu tłoku nie mógł się przecisnąć wąskim korytarzem.
- Od syna dowiedziałam się, że w Poznaniu skład ma być powiększony o kilka wagonów, usłyszał to w mediach. Nikt z załogi pociągu nie kwapił się, żeby poinformować o tym podróżnych - dodaje pani Maria.
Skład - powiększony o jeden wagon, przyjechał do Szczecina z półgodzinnym opóźnieniem. Tłoku w pociągu już nie było.
O komentarz do zdarzenia poprosiliśmy przedstawiciela spółki. Powiedzieliśmy, że pasażerowie nazwali podróż makabryczną.
- Nie nazwałbym tego makabrą - mówi Kamil Migała, rzecznik prasowy spółki Przewozy Regionalne. - Nie doszło do żadnej tragedii. Faktycznie pasażerowie poczuli się mocno niekomfortowo. W Poznaniu skład został powiększony.
Ale szybko wyciągnięto nauczkę na przyszłość.
Pociąg "Mewa" jadący wczoraj w przeciwną stronę, do stolicy także został wzmocniony o kolejne wagony.
Przed długą majówką spółka obiecywała, że do składów dalekobieżnych i regionalnych w miarę możliwości będą dołączane dodatkowe wagony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?