Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Mateńko: Awans przerósł marzenia

Marcin Dworzyński
Maciej Mateńko (na zdjęciu) komentuje swoją nową rolę w reprezentacji Polski.
Maciej Mateńko (na zdjęciu) komentuje swoją nową rolę w reprezentacji Polski.
Rozmowa z Maciejem Mateńką, trenerem w Pogoni Szczecin, który został asystentem młodzieżowej reprezentacji Polski.

- Kiedy zamarzyła się panu trenerka?

- Trudno powiedzieć, to było tak dawno temu. Chyba jak studiowałem na IKF i stanąłem przed wyborem - dalsza gra w piłkę, czy trenowanie. Zacząłem zajmować się młodzieżą i w pewnym momencie kolidowało to z moim graniem. Wiedziałem, że wielkiej kariery, jako piłkarz nie zrobię, więc postawiłem na trenerkę.

- Pana piłkarskim szczytem była chyba korona króla strzelców IV ligi.

- O! Jakie informacje!? (śmiech). Ale to nie był mój największy sukces. Bardziej cenię dwie bramki, które zdobyłem. Jedną w barwach Stali strzeliłem Dyskobolii za czasów pana Drzymały, który ściągał wtedy zawodników nawet z ekstraklasy. Gol padł w ostatnich minutach. I druga, podczas meczu reprezentacji III ligi z Pogonią Szczecin. Strzeliłem wtedy bramkę Majdanowi. Większych sukcesów jako zawodnik nie osiągnąłem.

- Niedawno w Głosie ukazał się nieco fantazyjny artykuł w którym napisaliśmy, że na igrzyskach w 2020 roku zdobył pan z reprezentacją medal. Jak widać, powoli idzie pan w tym kierunku.

- Naprawdę? Muszę to przeczytać! W tej chwili rzeczywistość przerosła moje marzenia. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że będę pracował z reprezentacją Polski. Jestem na takim etapie, że jak ktoś ostatnio mnie spytał o marzenie piłkarskie, to odpowiedziałem, że takiego nie mam. Skupiam się na tym, by jak najwięcej się nauczyć, zdobywać doświadczenie i spotykać ludzi od których będę mógł czerpać wiedzę.

- Może te marzenia tkwią w piłce seniorskiej?

- Być może kiedyś. Teraz chcę skupić się na pracy z młodzieżą. Jestem bardzo szczęśliwy, że pracuję w klubie, w którym zawsze chciałem być i w bardzo dobrych warunkach. Dodatkowo pracuję w najlepszej szkole, bo nie potrafię już nawet zliczyć ilu wychowanków GOSSM przy ul. Hożej, trafiło do młodzieżowych reprezentacji Polski.

- Spory wpływ na pana dalsze losy miała druga połowa Legii Warszawa z Rozwojem Katowice. (Do przerwy Legia przegrywała 0:3, by wygrać 4:3. Wynik ten zagwarantował Chemikowi Police mistrzostwo Polski juniorów młodszych).

- Zawsze powtarzam, że w piłce trzeba mieć bardzo dużo szczęścia. Można mieć lepszy zespół, atakować obstrzeliwać słupki i przegrać mecz po jednej kontrze. W życiu wiele takich spotkań przeżyłem, po których wracałem załamany, pytając sam siebie - czemu mam takiego pecha? Wtedy szczęście nam - Chemikowi Police dopisało, ale jemu trzeba pomóc. Na pewno mistrzostwo odbiło się echem.

- W ostatnim czasie zadzwonił do pana Marcin Sasal i zapytał...

- Co u mnie słychać, co robię i w końcu, czy chcę zostać asystentem w reprezentacji Polski. Odpowiedź mogła być tylko jedna, nawet przez chwilę się nie zastanawiałem, bo takich propozycji nie dostaje się codziennie.

- Dlaczego akurat pana upatrzył sobie Sasal?

- Obserwował pewnie moją pracę w Szczecinie i widział, że mam bardzo dobry kontakt z zawodnikami i w swojej hierarchii wystawił mi pozytywną ocenę. W pewnym momencie złapaliśmy bardzo dobry kontakt. Będąc jeszcze w Pogoni zaproponował mi ściślejszą współpracę. Chwilę potem trener ze Szczecina odszedł i mogę się tylko cieszyć, że wciąż o mnie pamiętał.

- Wyniki robią wrażenie, bo jest pan chyba trenerskim samoukiem?

- Jestem bardzo dumny, że do wielu rzeczy doszedłem sam. Nigdy nie byłem fanem komputera, a o tematyce piłkarskiej przeczytałem tylko kilka książek. Szczególnie polecam lekturę Miłosza Stępińskiego. Później rozmawiając z trenerem Sasalem, mieliśmy bardzo podobne spojrzenie na taktykę, np. podczas pressingu, czy grze w obronie i ofensywie. Do wszystkiego starałem się dochodzić sam, a potem okazało się, że trener, który prowadził ekstraklasowy zespół miał bardzo zbliżony obraz gry.

- Jaką rolę w reprezentacji będzie pan pełnił?

- Te obowiązki dopiero mają zostać ściśle określone. Z tego co wiem, będę odpowiadał za monitoring zawodników w rocznikach 1994-95 w naszym makroregionie, czyli czekają mnie wyjazdy do Poznania, Gdańska i Bydgoszczy. Obserwowałem teraz spotkanie Pogoni z Kotwicą Kołobrzeg i Arką Gdynia, gdzie wysłał mnie związek. W Pogoni mamy czterech zawodników rocznika 94 w pierwszym zespole (Krystian Rudnicki, Szymon Kapelusz, Kamil Zieliński, Norbert Neumann (dop. red.) do tego jest rok młodszy Sebastian Rudol. Obserwowałem także Dariusza Formellę z Arki. Spotkałem przy okazji Marcina Dornę (trener reprezentacji olimpijskiej - dop.red), z którym miałem okazję dłużej porozmawiać. To duży autorytet i cieszę się na myśl o współpracy z nim.

- Na pana obserwacjach może skorzystać klub, w którym wciąż pracuje. Szepnie pan czasem słówko Pogoni o jakimś zawodniku?

- Jak najbardziej, bo jeśli Pogoń chce mocno stawiać na młodzież, a po rozmowie z prezesami takie są zamierzenia, to jeśli będzie okazja ściągnąć zawodnika, z pewnością z niej skorzystamy.

- Mówią coś panu tacy zawodnicy jak Sebastian Mrowiec, czy Tomas Podstawski?

- Szczerze mówiąc, nie.

- To młodzi zawodnicy występujący za granicą. Bayern Monachium, FC Porto. Mają polskie korzenie...

- Głównym trenerem jest Sasal. Jeżeli mają polskie paszporty i są wartościowi, na pewno będą obserwowani. Znam wielu zawodników szczególnie z rocznika 94 i 95, bo dwa razy brałem udział w mistrzostwach Polski. Za obserwację zawodników zagranicznych będzie odpowiedzialny jednak ktoś inny.

- Na początku czerwca Polska powalczy o awans do mistrzostw Europy. Rywalem Hiszpania, Grecja i Chorwacja. Zadanie trudne...

- Na poziomie międzynarodowym nie będzie już łatwych rywali. Najlepszym dowodem, jest ubiegłoroczny awans do finałów Gruzji. Do mistrzostw awansuje tylko jeden zespół. Jeśli uda się Polsce, będzie to sensacja. Najważniejsze, by dobrze się pokazać i udowodnić, że nie będziemy dla rywali tylko tłem.

- Pokonał pan Majdana. Kto następny?

- Może Mourinho? (śmiech) Oczywiście żartuję. Proszę tego nie pisać, bo pomyślą, że jestem zadufany w sobie. Trudne pytanie, bo w tej chwili chciałbym pokonać sam siebie. Chcę walczyć ze swoimi słabościami, przełamać je i doskonalić swoje umiejętności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński