Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Majcherek z Kinga Szczecin: Nie nasyciliśmy się tym, co już zdobyliśmy

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Maciej Majcherek (na pierwszym planie) razem z Arkadiuszem Miłoszewskim współpracują od blisko dwóch lat.
Maciej Majcherek (na pierwszym planie) razem z Arkadiuszem Miłoszewskim współpracują od blisko dwóch lat. Andrzej Szkocki
Jest w nas dużo pokory, wiemy, że mało kto na nas stawiał, ale my w siebie wierzymy, wiemy, co potrafimy i tak jak trener Miłoszewski mówi – nie ma u nas limitów – mówi Maciej Majcherek.

Majcherek ze szczecińską koszykówką związany jest od dziecka. Na początku XXI wieku grał w ligowej drużynie SKK, później był liderem AZS Radex, a od 2013 r. związany z Kingiem – jako zawodnik, a od trzech sezonów jako trener asystent.

Coraz odważniej zaczęliście mówić o mistrzostwie Polski.
Maciej Majcherek, drugi trener Kinga: Gramy w finale, więc o czym mamy mówić? Jest w nas dużo pokory, wiemy, że mało kto na nas stawiał, ale my w siebie wierzymy, wiemy, co potrafimy i tak jak trener Miłoszewski mówi – nie ma u nas limitów i nie ma powodu, by to powstrzymywać. Cały czas jesteśmy głodni, nie nasyciliśmy się tym, co już zdobyliśmy, ale chcemy więcej.

Jeśli przed spotkaniami z Anwilem Włocławek mogły Was boleć opinie ekspertów, generalnie stawiających na rywali, tak teraz już chyba spokojniej podchodzicie do różnych typowań na finały?
Cały czas nas mobilizują. Nie byliśmy docenieni za to, co zrobiliśmy, a przecież zajęliśmy 2. miejsce po rundzie zasadniczej, z takim samym bilansem co Śląsk. Trafiliśmy na Anwil, który był w bardzo dobrej formie, zdobył Puchar Europy FIBA i spodziewaliśmy się ciężkiej rywalizacji. Taka była, a te oceny były raczej jednoznaczne. Przed finałami jest podobnie – na jednym z portali zapytano 10 ekspertów i tylko 1 postawił na nas. Cały czas nas nie doceniono, ale to nas mobilizuje. Rozmawiamy z naszymi zawodnikami, mówimy jak ocenia to środowisko, ale oni się tylko uśmiechają i mówią „ok, zobaczymy”.

Wewnętrzna presja nie rośnie z każdą rundą, meczem?
Chęci rosną i coraz mocniej wierzymy w sukces. Zawodników nawet już nie trzeba jakoś specjalnie mobilizować. Złoszczą się na ekspertów i tę złość pokazują na boisku. Presja? Gdybyśmy sobie z nią nie radzili, to np. piąty mecz z Anwilem wyglądałby inaczej. U nas nie ma wielu doświadczonych zawodników. Jest Tony Meier, jest Mateusz Kostrzewski, a w Anwilu było ich kilku więcej. To ich stres zjadł, a nie nas. Po trzecim meczu ze Stalą też mieliśmy się już nie podnieść, ale wyszliśmy na czwarty mecz ze spokojnymi głowami i nawet w słabszym momencie nie pękliśmy. Siła Kinga tkwi w zespołowości. W Śląsku czy Anwilu są indywidualności, a u nas w każdym meczu może zaistnieć ktoś inny. Uzupełniamy się, presji nie czujemy, bo każdy coś daje, pomaga.

Sytuacja po meczach we Wrocławiu jest bardzo dobra – m.in. przejęliście atut boiska.
Nic to nie zmienia. Jesteśmy świadomi sytuacji. Nie mówmy, że Śląsk w pierwszym meczu zagrał słabo, bo grał swoją koszykówkę, ale my byliśmy na to bardzo dobrze przygotowani. To, że teraz będziemy grać w Szczecinie niczego nie zmieni. Do każdego meczu podchodzimy tak samo przygotowani. Wiemy, że możemy grać siedem spotkań.

Nie widać różnicy między Kingiem w Szczecinie, a Kingiem na wyjazdach. A tyle osób przestrzegało, że nie dacie rady we Włocławku czy Ostrowie.
Obce hale nie robią na nas wrażenia, nie deprymują. Włocławek fanatyczni kibice, w Ostrowie byli jeszcze bliżej parkietu i kibice byli jeszcze głośniejsi. We Wrocławiu było głośno, ale dało się komunikować z zawodnikami. Generalnie nie robi to jednak na nas wrażenia – robimy swoje.

W Szczecinie może być komplet.
Jestem bardzo szczęśliwy, że się kibicowsko ruszyło i jest jakiś sukces. Ze szczecińskimi zespołami grałem na różnych poziomach, a z Kingiem rywalizację kończyliśmy na pierwszych rundach play-off. Na nasze mecze przychodziło kilkaset osób, może dwa tysiące. Jak w środę będzie komplet to dla tych chłopaków będzie to nagroda za wykonaną pracę przez ostatni rok. Zapracowali na to, tworzą świetną ekipę.

Dlaczego w tym sezonie się udało?
Po pierwsze trener Miłoszewski. Ja Arka wcześniej nie znałem, poza tym, że pracował jako asystent. Przyszedł, szybko się okazało, że to mózg taktyczny, analityk, że ciężko takiego znaleźć. Druga kwestia – najlepszy transfer tego sezonu, czyli Piotr Pigla, nasz człowiek od przygotowania motorycznego i nie tylko. To osoba niesamowicie pracowita i taki nadkierownik w drużynie. O jego fachowości świadczy fakt, że bez większych kłopotów przeszliśmy przez sezon i nawet z silniejszymi ekipami wyglądamy bardzo dobrze. Trzeci element – dobry scouting przed sezonem i w trakcie. Dużo czasu na to poświęciliśmy, skrupulatnie szukaliśmy zawodników pod nasz pomysł na grę. Zaca Cuthbertsona czy Phila Feyna braliśmy, bo są uniwersalni i szybcy. Kluczem w tej ekipie jest Andy Mazurczak, bo to łącznik między Amerykanami i Polakami, świetnie pomaga nam w prowadzeniu zespołu. Zaprosiliśmy niedocenianego Tony Meiera, bo w niego bardzo wierzyliśmy. W trakcie sezonu doszedł Brown. Na początku nie byliśmy z niego zadowoleni, choć trzeba było brać poprawkę, że to jego pierwszy sezon w Europie, ale Bryce zrobił olbrzymi postęp, szczególnie mentalny. I on odpłaca się w play-offach. Na końcu dołączył do nas Alex Hamilton. Okienko transferowe zamykało się o godz. 16, a my go zakontraktowaliśmy o 15.40. Długo o niego walczyliśmy, bo potrzebowaliśmy zawodnika, który będzie potrafił uspokoić nam grę. I teraz gra jak profesor.

I nie doda Pan, że nad całością czuwa prezes naszego klubu Krzysztof Król?
Wiadomka. Prezes coraz bardziej rozumie koszykówkę, choć czasami ma szalone pomysły.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński