To, że zawody są rozgrywane w Pruszkowie (decyzja światowej federacji zapadła 2 lata temu) zawdzięczamy Ministerstwu Sportu, który finansuje imprezę ze sponsorami. Polski Związek Kolarski ma kłopoty organizacyjne, więc potrzebuje sukcesu sportowego w MŚ.
- Każdy wie jak wszystko kuleje organizacyjnie, z jakimi kłopotami się mierzymy - mówi Maciej Bielecki. - To był cężki rok przygotowań, ale powiedzieliśmy sobie, że trzeba pokazać na torze charakter.
Bielecki razem z grupką sprinterów też był brany pod uwagę, jako kandydaci do podium. Szanse nie były duże, ale pomóc miał własny obiekt, doping kibiców i większa mobilizacja.
Trener Daniel Meszka w wyścigu eliminacyjnym postawił na trójkę torowców z Grudziądza: Rafała Sarneckiego, Mateusza Rudyka i Krzysztofa Maksela. Pojechali w czasie 43,475 sekund. Zdecydowanie poza zasięgiem byli Holendrzy, ale już Francuzi (2. czas eliminacji) czy Nowozelandczycy (3.) nie odjechali aż tak wyraźnie czasami.
- Postanowiliśmy podejść taktycznie do tych zawodów. Wiedzieliśmy, że między pierwszy startem a drugim będzie tylko 20 minut przerwy. Już wcześniej zdecydowaliśmy, że wtedy dokonamy zmian w składzie - tłumaczy Bielecki.
Osiem najlepszych drużyn eliminacji przystąpiło do II rundy (według schematu 1-8, 2-7 itd.). Dwie zwycięskie drużyny z najlepszymi czasami wchodziły do wyścigu o złoto, a dwa kolejne (wygrane) miały ścigać się o brąz. Przegrane reprezentacje z II rundy były klasyfikowane na miejscach 5-8 według uzyskanych czasów.
Polacy w walce o wyścig medalowy ścigali się z Niemcami.
- Wiedzieliśmy, że Niemcy ścigają się w trójkę i sądziliśmy, że w 20 minut nie zdołają się zregenerować, a my wystawiliśmy nowe ustawienie - mówi Maciej Bielecki.
Kolarz Piasta rozpoczął ściganie i na swojej zmianie był lepszy. Po drugiej (Rudyk) Polacy nadal prowadzili, ale ostatecznie przegrali. Sarnecki pojechał o prawie sekundę gorzej od Niemca, a to spora strata.
- To nie my pojechaliśmy źle na ostatniej zmianie, ale Niemiec miał rewelacyjny występ. Z drugiej strony między pierwszym a drugim wyścigiem doszło do kraksy w wyścigu kobiet [ucierpiała Justyna Kaczkowska] i przerwa wydłużyła się do 50 minut. To Niemcom pomogło odzyskać siły - uważa Bielecki. - Zakończyliśmy ten występ z twarzą, choć liczyliśmy na miejsce w czwórce. Pozostanie niedosyt.
Polaków sklasyfikowano na 7. miejscu. Konkurencję wygrali Holendrzy, przed Francuzami i Rosjanami.
Sprint drużynowy był jedyną konkurencją w której mógł wystąpić Maciej Bielecki (teraz czas na urlop). A MŚ w Pruszkowie potrwają do niedzieli.
ZOBACZ TEŻ: Piłkarz Roku 2019: Nagrodziliśmy najpopularniejszych i najlepszych [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?