Dla polskich kolarzy głównie liczyła się kwalifikacja do Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Uzyskane w zawodach Pucharu Świata punkty dawały pewien handicap, ale na luźną jazdę nikt nie mógł sobie pozwolić.
Biało-czerwoni startowali w eliminacjach jako jedni z ostatnich. I wypadli bardzo obiecująco - piąty czas, a przed Polakami same potęgi: Holandia, Wielka Brytania, Francja i Australia. Za nami np. Niemcy i Rosjanie.
W ćwierćfinale Polacy zmienili skład. Zamiast Krzysztofa Maksela pojechał Rafał Sarnecki. Zmieniła się też kolejność jazdy na okrążeniach. Manewr nie sprawdził się - czas był słabszy niż w eliminacjach. A Australia wygrała i awansowała do wyścigu o brązowe medale.
Problem w tym, że Polacy uzyskali najsłabszy czas eliminacji i ostatecznie zostali sklasyfikowani na 8. pozycji.
- Ósme miejsce sprintu drużynowego to nie jest szczyt naszych możliwości. W drugim biegu zaryzykowaliśmy i to ryzyko niestety się nie opłaciło, ale kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa - podsumował Maciej Bielecki.
Wygrali Holendrzy, przed Brytyjczykami, a trzecie miejsce dla Australijczyków. Dla Polaków było najważniejsze, że uzyskane w MŚ punkty dały im miejsce w olimpijskiej rywalizacji w Tokio.
- Główny cel osiągnięty - podkreślił torowiec Piasta Szczecin.
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?