O wypuszczeniu na wolność Dariusza P. zdecydowała prokuratura okręgowa. Przesłuchano go w czwartek i... poszedł do domu. Prokurator bada jak doszło do strzelaniny i czy policjanci użyli broni zgodnie z przepisami. Nie przesłuchał jeszcze ranionego policjanta, ważnego świadka tragicznych wydarzeń z ubiegłego piątku, gdyż nie pozwala na to lekarz.
- Na razie nie ma podstaw, żeby Dariuszowi P. postawić zarzut czynnej napaści na policjanta - mówi Anna Gawłowska-Rynkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Wyjaśniamy okoliczności i przebieg awantury przy ul. Botanicznej i ewentualny udział Dariusza P. w tej sprawie. Czekamy także na wyniki sekcji zwłok zastrzelonego mężczyzny. Sąd nie aresztuje nikogo na wniosek prokuratora prewencyjnie, bo sąsiedzi się boją.
Chodził z piłą po ulicy
Dariusz przyznaje, że święty nie jest. Na koncie ma 14 wyroków. Za kradzieże, włamania, krótkotrwałe użycie pojazdu, kradzież rozbójniczą i groźby.
- Nie wstydzę się swojej przeszłości - mówi Dariusz P. - Swoje odsiedziałem. To były różne drobne sprawy.
Mężczyzna pojawił się przy ul. Botanicznej w czwartek wieczorem. W piątek ulica opustoszała. Mieszkańcy tragicznej nocy, tuż po strzelaninie opowiadali, że Dariusz chodził po ulicy z piłą tarczową. Podkreślali, że gdy wypije, jest nieobliczalny.
- A co ja nie mogę sobie z piłą chodzić? Chodziłem, ale krzywda się nikomu nie działa - mówi Dariusz. - Przecież jest demokracja. Chodzenie z piłą nie jest zabronione w naszym państwie.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?