- Patrząc na zestawienie par ćwierćfinałowych, to Chemik trafił na jednego z łatwiejszych rywali.
- Być może na papierze, ale wcale łatwo nie było zwyciężyć. Bardzo się cieszę, że awansowałyśmy do rozgrywek finałowych. Pilanki mają sporo młodych, ambitnych dziewczyn, które wałczą o każdą piłkę. Nawet jeśli przegrywają, to chcą pokazać się trenerowi i grają do końca. Dlatego musiałyśmy być skoncentrowane i grać na najwyższych obrotach, bez odpuszczania.
- W końcu mogliśmy zobaczyć panią w dłuższym wymiarze czasowym, Maja Ognjenović siadła na ławce rezerwowych. Tęskni pani za parkietem?
- Tak, bardzo brakuje mi grania, nie ukrywam. Cieszę się, że przynajmniej w trakcie treningów mam okazje występować z tak dobrymi siatkarkami. W trakcie każdych zajęć walczę ze znakomitymi zawodniczkami, staram się rozwijać.
- Jak rozmawiałem z panią na początku sezonu, to wspaniała pani, że nigdy nie pełniła roli drugiej rozgrywającej i jest to pewnym wyzwaniem. Potrzebny był czas, żeby się oswoić, zaadoptować. Czy teraz wygląda to lepiej, stanie w kwadracie nie wybija z rytmu meczowego?
- Wydaje mi się, że do tego nie da się przyzwyczaić. Po prostu teraz tak jest, w składzie gra Maja i muszę to zaakceptować. Ja jednak nie zamierzam odpuszczać i będę wałczyła, żeby być pierwszą.
- W niedzielnym meczu trener Giuseppe Cuccarini rotował szóstką, jednak jakość gry nie wiele się zmieniała.
- Wygrałyśmy to spotkanie zespołowością. Trener, kiedy już zapewniłyśmy sobie awans, dał pograć zmienniczkom. Każda z nas pojawiła się na parkiecie, miała okazję wejść i pokazać się kibicom.
- Finałowy turniej pucharu to dość trudne zawody, jednak - jak zazwyczaj w przypadku Chemika -jedziecie tam w jednym celu. Na szyjach ma być złoto.
- Tak, tylko że w podobnym celu jadą tam cztery zespoły (śmiech). Ja mam nadzieję, że to akurat nam uda się wygrać puchar i powiesić medale na szyjach.
- Zanim finałowy turniej Pucharu Polski, to wcześniej czeka was wyjazd do Włoch. Do dobry pomysł na spotkania sparingowe?
- Fajny pomysł, bo zmienimy miejsce do grania, trenowania, to może zaprocentować w przyszłości. Liga włoska miała i ma duże znaczenie w rozgrywkach europejskich, więc przeciwnik na pewno jest wymagający i dobrze będzie z nim rywalizować przed meczem półfinałowym.
- Choć, z drugiej strony, na początku była mowa o Rabicie Baku, i to jeszcze w polickiej hali. Chyba trochę szkoda, że ta opcja nie została zrealizowana?
- Szkoda, szczególnie z tego powodu, że mecz miał być u nas. Oczywiście, rywal bardzo renomowany i dla nas, zawodniczek, przyjemnością byłoby zmierzyć swoje siły. Ale przede wszystkim można żałować tego, że kibice w Policach nie będą mieli okazji zobaczyć takiego pojedynku. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie kibice będą mogli oglądać tutaj takie zespoły jak Rabita, i to nie tylko w kontekście spotkań sparingowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?