Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lot śmigłowcem po życie zakończony sukcesem. Ksawery wrócił do domu

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Ksawery ma dopiero 4 miesiące, a stoczył już pierwszą najtrudniejszą walkę o życie. Miał obok kochających rodziców - Patrycję i Czarka oraz sztab lekarzy i pielęgniarek, którzy walczyli razem z nim.
Ksawery ma dopiero 4 miesiące, a stoczył już pierwszą najtrudniejszą walkę o życie. Miał obok kochających rodziców - Patrycję i Czarka oraz sztab lekarzy i pielęgniarek, którzy walczyli razem z nim. Fot. Łukasz Capar
Liczyły się minuty. A może nawet sekundy. Sztab ludzi zaangażowany w ratowanie życia 11-tygodniowego Ksawerego – zarówno w szpitalu w Słupsku, jaki w Szpitalu Zdroje w Szczecinie – stanął na wysokości zadania. Chłopiec właśnie wrócił do domu. Rodzice podkreślają, że nie był to cud, ale niezwykle sprawna współpraca i profesjonalizm ludzi pracujących w szpitalach.

Ksawery urodził się zdrowy. Dostał maksymalną liczbę 10 punktów w skali Apgar. To było 27 października 2022 roku. Wtedy żadne z rodziców nie spodziewało się tego, co wydarzyło się ponad dwa miesiące później. To był piątek trzynastego. Dokładnie 13 stycznia 2023 roku.

- Z samego rana byliśmy u księdza załatwiać chrzciny. Potem pojechaliśmy na śniadanie, Ksawcio zjadł „swoją butelkę”. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do teściowej do Zagórek. Ksawcio zawsze śpi podczas podróży autem i tak samo było teraz – zaczyna opowiadać Patrycja Kirko, mama chłopca. - Niepokojące było jednak to, że nie obudził, gdy weszliśmy do mieszkania. Minęło z 15 minut, a on dalej nic. Teściowa mówi więc „daj, wybudzimy wnusia” i zaczęła go zabawiać. Wtedy Ksawcio zwymiotował i zaczął nam się przelewać przez ręce…

Potem wszystko działo się bardzo szybko.
- Zadzwoniłam na 112. Puścili dwie karetki z Kępic i ze Słupska. To było najdłuższe 18 minut w naszym życiu. Ksawcio był już siny, Czarek – mój partner zaczął go reanimować. Gdy dojechała karetka, natychmiast przewieziono nas na SOR w Słupsku. Ksawcio był nieprzytomny. Oddychał, ale miał wąskie źrenice i zamknięte oczy. Lekarze robili wszystko, co mogli. Podano mu antybiotyk na sepsę, zrobiono cały szereg badań, mnóstwo ludzi było zaangażowanych w ratowanie naszego synka – opowiada pani Patrycja. - Ksawcio był mocno niedotleniony. W badaniu dna oka wyszła rozrzedzona siatkówka. Okulistka powiedziała, że jej się to nie podoba. Zrobiono mu tomograf. Wyszło krwawienie w mózgu.

Dla rodziców chłopca były to ogromne emocje. Strach, panika i ta bezsilność.

- Doktor Patrycja Harat-Smętek, ordynator pediatrii, powiedziała, że sprawa jest bardzo poważna i musimy jechać dalej. Do specjalistycznego szpitala. To była walka z czasem. Pogoda była paskudna. Okropnie wiało, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe odmówiło transportu ze względu na fatalne warunki atmosferyczne. Jazda karetką trwałaby trzy godziny i Ksawcio mógł tej drogi nie przeżyć. Nie mogliśmy lecieć ani do Gdańska, ani do Warszawy, bo pogoda na to nie pozwalała. Lekarze celowali w Szczecin, bo tam jest zarówno OIOM dziecięcy, jak i neurologia, i neurochirurgia dziecięca. W międzyczasie trwały konsultacje neurologów i neurochirurgów w Słupsku ze specjalistami z innych ośrodków. Wszyscy byli zgodni, że Ksawcio musi trafić na OIOM dziecięcy – opowiada pani Patrycja.

Wszyscy w szpitalu w Słupsku stawali na głowie, aby ratować 11-tygodniowe dziecko.

- Telefony się urywały. Jestem ogromnie wdzięczna pani Małgorzacie Żuchlińskiej, przełożonej SOR w Słupsku, która zorganizowała transport śmigłowcem wojskowym. Lecieliśmy wojskową Anakondą, która poradziła sobie z warunkami atmosferycznymi. Przylecieli ratownicy medyczni z 1. Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej ze Świdwina. W mgnieniu oka trafiliśmy do Szpitala Zdroje w Szczecinie – mówi mama chłopca.

Podczas, gdy ona leciała z synkiem, tata chłopca – pan Czarek, jechał do Szczecina samochodem.
Ksawerego przyjęto na dziecięcy OIOM.

- Po 1 w nocy, mogliśmy wejść do synka. Był wprowadzony w śpiączkę. Serce pękało, jak na nie niego patrzyliśmy. Lekarze uprzedzili nas, że musimy spodziewać się najgorszego. Dlatego na drugi dzień ochrzciliśmy Ksawcia i jednocześnie ksiądz udzielił mu ostatniego namaszczenia. Jednak nie traciliśmy nadziei. Diagnoza - udar lewej półkuli mózgu z rozległym krwawieniem podpajęczynówkowym . Tomograf wykazał tętniaka wielkości 4,5 mm. Lekarze zastanawiali się, czy operować. Była konsultacja z profesorem Leszkiem Saganem, który jest najlepszym neurochirurgiem w kraju. Profesor kazał odczekać dwa tygodnie, aby zszedł obrzęk. Na OIOM-ie nasz synek leżał do 25 stycznia – mówi pani Patrycja

Po licznych konsultacjach i badaniach zapadła decyzja o wybudzeniu Ksawerego ze śpiączki. Udar wraz z krwawieniem przyczyniły się do niedowładu prawej strony oraz uszkodzenia lewej półkuli mózgu.
- Wszystko to, czego Ksawery nauczył się przez 11 tygodni życia, poszło w niepamięć. Musi nauczyć się wszystkiego na nowo. Podczas dalszej diagnozy na oddziale neurologii dziecięcej płyn mózgowo-rdzeniowy przestał się wchłaniać tak, jak powinien i zaczęło narastać wodogłowie. Została wówczas podjęta decyzja o implantacji zastawki komorowo-otrzewnowej. 8 lutego 2023 roku został przeprowadzony zabieg – opowiada mama chłopca.

Podkreśla, jak jest ogromnie wdzięczna całemu zespołowi lekarzy, którzy walczyli o życie dziecka w Szpitalu Zdroje w Szczecinie.
- To cały sztab lekarzy – doktor Dominika Parafiniuk-Sieczka, neurochirug, która operowała Ksawerego, Joanna Goral, neurolog, Katarzyna Jakuszewska, anestezjolog z OIOM i wiele innych osób, które okazały nam wiele ciepła i zrozumienia – mówi.

15 lutego - po ponad miesiącu spędzonym w murach szpitala pod okiem wielu lekarzy i przeprowadzeniu mnóstwa badań Ksawery wrócił do domku.

Czeka go jednak jeszcze długa droga, rehabilitacja, badania, konsultacje specjalistów i terapie neurorozwojowe.
- Rehabilitantka powiedziała, że jest bardzo dobrze. Ksawcio wodzi oczkami za zabawką. Nie ruszał prawą rączką, a teraz przyciąga ją sobie do buzi lewą rączką. Nie wiadomo, jak będzie się rozwijał. Lewa półkula została uszkodzona. Jeśli będzie miał ciągłą rehabilitację, możliwe, że prawa półkula przejmie rolę lewej. Jednak lekarze nie byli w stanie nam zagwarantować niczego. Nie dawali nawet gwarancji, że przeżyje transport. Teraz też nikt nie daje nam gwarancji, że Ksawcio będzie rozwijał się prawidłowo. Ma w głowie tykającą bombę. Gdy zapytaliśmy o rokowania, lekarze mówili, że może zdarzyć się wszystko - może być roślinką, inwalidą – może nie chodzić, nie mówić, nie słyszeć. A może być zupełnie zdrowy. I my zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby tak się stało – mówią Patrycja i Czarek, rodzice chłopca.
Uratowanie chłopca to też radość dla lekarzy.
- Wszyscy pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku są bardzo szczęśliwi! Doskonale pamiętają ten dzień, kiedy chłopiec trafił na SOR w stanie krytycznym. Tym bardziej cieszy dziś widok zdrowego Ksawerego, który zawitał do nas z rodzicami, aby przynieść podziękowanie za pomoc dla pracowników SOR. Chłopiec wymagał wówczas natychmiastowego transportu ze szpitala w Słupsku, do szpitala o wyższej referencyjności w Szczecinie. Był najmłodszym pacjentem transportowanym przez wojskowy śmigłowiec SAR – mówi Marcin Prusak, rzecznik prasowy szpitala w Słupsku.

Jak pomóc?
Chłopcu można pomóc, przekazując 1,5% podatku.

FUNDACJA SERCA DLA MALUSZKA
Nr KRS: 0000387207
Cel szczegółowy: 3785 KSAWERY GREBER
Można też zrobić przelew – darowiznę.
Fundacja "Serca dla Maluszka"
ul. Kowalska 89 m.1
43-300 Bielsko-Biała
Bank Millennium S.A.
85 1160 2202 0000 0001 9214 1142

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lot śmigłowcem po życie zakończony sukcesem. Ksawery wrócił do domu - Głos Pomorza

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński