Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS Łódź – Pogoń Szczecin 0:0. Zvonimir Kozulj mógł zostać bohaterem

Jakub Lisowski
Michalis Manias i Paweł Cibicki nic wielkiego w Łodzi nie pokazali.
Michalis Manias i Paweł Cibicki nic wielkiego w Łodzi nie pokazali. Wiola Ufland/pogonszczecin.pl
Pogoń zagrała w piątek w Łodzi słabo i nie potrafiła pokonać ostatniego w tabeli ŁKS. A mogła to zrobić, bo w 92. minucie miała rzut karny.

Kibice Pogoni przed rozpoczęciem piątkowego meczu mogli nabrać większego przekonania, że Portowcy w Łodzi nie tylko będą przeszkadzać rywalom, ale i sami będą często szukać kombinacyjnej i szybkiej gry.

Świadczyło o tym przede wszystkim desygnowanie do wyjściowej jedenastki Pawła Cibickiego. To skrzydłowy, który potrafi grać też w ataku. W Płocku zdobył szybko swoją pierwszą bramkę w PKO Ekstraklasie. Ze Śląskiem też wszedł po przerwie, oddał jeden groźny strzał z wolnego. Wystarczyło, by trener Kosta Runjaic nabrał przekonania, że zawodnik wytrzyma większość spotkania na murawie.

Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław. Prawie cztery tysiące widzów...

Wysuniętym napastnikiem znów był Michalis Manias, a Cibickiego w akcjach ofensywnych najmocniej mieli wspomagać Srdan Spiridonovic oraz Sebastian Kowalczyk. Taka czwórka gwarantowała emocje.

Po drugiej stronie boiska też kilka zmian. Zimą ŁKS postawił na wzmocnienie linii obrony – sprowadzono Tadeja Vidmajera, Carlosa Gracię, a także Macieja Dąbrowskiego. Rosły stoper grał w Pogoni, gdy ta debiutowała w 2012 r. w ekstraklasie. Później w dziwnych okolicznościach odszedł do Zagłębia Lubin, a następnie grał krótko w Legii. Dąbrowski to solidny ligowiec, a groźny przede wszystkim przy stałych fragmentach gry. Dodajmy, że trenerem ŁKS jest Kazimierz Moskal, który w Pogoni pracował jeszcze trzy lata temu.

CZYTAJ TEŻ:

ŁKS to jednak nie tylko wzmocniona obrona, ale też strata najlepszego zawodnika ostatnich sezonów. Dani Ramirez przeszedł do Lecha Poznań (to była ostatnia szansa dla łódzkiego klubu, by zarobić na transferze kilkaset euro), a w jego miejsce sprowadzono innego Hiszpana - Antonio Domingueza.

Ważnym czynnikiem, który też wróżył ciekawe widowisko była statystyka spotkań obu zespołów w Łodzi. Z jednej strony Pogoń na boisku ŁKS nie wygrała w lidze od 1987, ale obecny sezon jest dla niej przełomowy, bo przecież wygrała np. w Warszawie, a jeszcze dłużej czekała na zwycięstwo.

Początek meczu ciekawy, szybki i otwarty z obu stron. Ale tego można było się spodziewać, bo remis tak naprawdę nikogo nie urządzał. ŁKS jest ostatni w tabeli i ma spore straty do bezpiecznych pozycji. Kolejek coraz mniej, więc każde zwycięstwo jest na wagę życia. I nie brakowało opinii, że właśnie spotkanie z Portowcami to taki mecz ostatniej szansy. A Pogoń walczy o mistrzostwo Polski i… już dość punktów straciła z zespołami z dolnych rejonów tabeli.

CZYTAJ TEŻ:

Po kwadransie gry zaczęła się uwidaczniać przewaga Pogoni. Częściej była na połowie przeciwnika, w jej akcjach było widać większą jakość. ŁKS chciał grać szybko, ale był przy tym niedokładny. Tak było przy trzech akcjach między 30. a 35. minutą. Każda fajnie się zapowiadała, ale brakowało dobrego dogrania. Niecelny był też strzał z wolnego Domingueza z 25 m w 38. minucie.

- Mieliśmy siąść na przeciwniku i tworzyć sytuacje. Tego się nie udało, więc w II połowie musi się to zmienić – mówił Sebastian Kowalczyk, kapitan Pogoni.

- Zimą poprawiliśmy defensywę, ale brakuje nam dziś lepszych decyzji z przodu. Gramy o życie i to nie pomaga – stwierdził Maciej Wolski, pomocnik ŁKS.

II połowę gospodarze rozpoczęli z jedną zmianę i po minucie już mieli bramkową sytuację. Trąbka spudłował z bliska, ale to mogło być ostrzeżeniem. Zresztą po chwili była kolejna okazja i znów niecelny strzał.
Przez kwadrans ŁKS dominował i miał super okazję, ale Wróbel ją zmarnował.

Konstrukcja dachu nad południową i zachodnią trybuną jest gotowa, czeka już w zasadzie na materiał, który osłoni kibiców przed deszczem. Postępują też prace przy pawilonach gastronomicznych, w budynku akademii oraz przy boiskach dla młodzieży. Na placu budowy wciąż dużo się dzieje, pracuje sporo robotników, ale efekty zmian nie są już tak "zdjęciowe". Mimo to na obiekcie codziennie są kibice, którzy obserwują zmiany na stadionie.ZOBACZ TEŻ: Budowa stadionu w Szczecinie

Stadion w Szczecinie: dach czeka na pokrycie i dużo roboty m...

Pogoń nie przebudziła się po zmianie stron. Grała bez przyspieszenia, bez tempa, bez pomysłu. A mimo to mogła wygrać przysłowiowym rzutem na taśmę. W doliczonym czasie gry w polu karnym podcięty został Zvonimir Kozulj, ale „11” Bośniak zmarnował. W odpowiedzi ŁKS miał swoją okazję i punkt uratowała interwencja Dante Stipicy.

Wynik sprawiedliwy, choć to ŁKS był zespołem lepszym i miał więcej ciekawych okazji.

ŁKS Łódź – Pogoń Szczecin 0:0
ŁKS: Malarz – Grzesik Ż, Gracia, Dąbrowski Ż, Vidmajer - Trąbka, Dominguez Ż, Srnic, Wolski, Ratajczyk (82. Sajdak) – Corral (46. Wróbel).
Pogoń: Stipica - Stec, Triantafyllopoulos Ż, Zech, Nunes – Spiridonovic (80. Kozulj), Dąbrowski, Podstawski, Kowalczyk, Cibicki (78. Benyamina) – Manias (70. Listkowski).
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 5150.

WIDEO: Budowa stadionu w Szczecinie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński