Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Licz na siebie

paw, 6 października 2004 r.
- Policjant w ogóle nie chciał z nimi rozmawiać - twierdzi Leszek Biegasiewicz, ojciec jednego z chłopców. - Oni byli przerażeni. Nie wiedzieli co mają robić.

Młodym chłopcom nie udało się wezwać pomocy do poszkodowanego w wypadku kolegi.

Kilku chłopców w wieku 13-14 lat jeździło w piątek po południu na rowerach w okolicach jeziora Szmaragdowego. Przestraszeni koledzy zadzwonili z telefonu komórkowego na numer alarmowy 112.

Chłopcom dopiero po godzinie udało się na miejsce wypadku sprowadzić matkę poszkodowanego. Ta zabrała go na pogotowie. Okazało się, że ma złamany bark i wstrząśniecie mózgu.

- Przesłuchałem tę rozmowę. Policjant powiedział chłopcom, że powinni zadzwonić na pogotowie pod numer 999 - tłumaczy Artur Marciniak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

Pan Leszek spotkał się w tej sprawie z komendantem policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński