Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liceum skończyłam na Karaibach

Rozmawiała ELŻBIETA LIPIŃSKA, 11 grudnia 2004 r.
Rozmowa z Reginą Chalas Guerrero mieszkającą w Choszcznie.

- Skąd u choszcznianki tak egzotyczne nazwisko?

- Mój tato Oskar Chalas Guerrero jest obywatelem Dominikany. Poznał moją mamę Mieczysławę Romanowską podczas studiów w Moskwie. Ja urodziłam się 26 lat temu w Choszcznie, bo stąd pochodziła moja mama. Kiedy miałam miesiąc rodzice zabrali mnie na 3 lata do Moskwy. Szkołę podstawową skończyłam jednak w Choszcznie, a liceum w Dominikanie.

Dopiero na studia przyjechałam znowu do Polski. Skończyłam teorię i historię filmu na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jestem bardzo samodzielna. Znam dobrze kilka języków. Polski, hiszpański i angielski to podstawa, ale potrafię porozumieć się też po rosyjsku i portugalsku. Teraz w Choszczeńskim Domu Kultury zajmuję się pracą związaną z promocją kina oraz prowadzę Dyskusyjny Klub Filmowy QUAITI, co oznacza w języku Indian Taines po prostu małe dziecko.

- Który kraj jest pani bliższy?

- Czuję się jednak bardziej Polką. Tu nie jestem postrzegana jako dziewczyna z Dominikany, ale tam zawsze widziano we mnie Europejkę. Nie mam zbyt ciemnej karnacji, bo tata jest Mulatem, nieżyjący już dziadek także nim był, a babcia jest z pochodzenia Hiszpanką.

Na Dominikanę mówi się, że jest to wyspa, na której mieszka Bóg. I jest to chyba prawda. Bardzo tęsknię za tamtą rodziną. Mama już nie żyje, a tato ożenił się ponownie. Żona taty Blanka jest tylko o 10 lat ode mnie starsza. Mam tam dwóch braci i dwie siostry, wujów i ciocie. I babcię, która jest już na emeryturze, ale żyje inaczej niż emeryci w Polsce. Jest osobą bardzo nowoczesną. Cała rodzina jest bardzo ciepła. Mają różne zawody, jedna ciocia ukończyła nawet 5 fakultetów. Nie poznałam jeszcze najmłodszej siostry, bo od czasu przyjazdu do Polski nie byłam jeszcze u taty.

- Czy myśli pani o wyjeździe do Dominikany na stałe?

- Tak. Bardzo chciałabym zamieszkać w kraju mojego taty. To on bardzo namawia mnie na ten wyjazd. Mieszka w Santo Domingo, stolicy Dominikany. Jest inżynierem, który skończył studia w Europie, więc jego dyplom bardzo się tam liczy.

Dzieli nas 12 tysięcy kilometrów, a koszty przelotu są przecież spore. Utrzymujemy kontakt internetowy, telefoniczny też. W Polsce mam jednak chłopaka. Marcin ukończył wydział leśnictwa, a w Dominikanie nie ma lasów iglastych. Może jednak znajdzie tam coś dla siebie. Na pewno spodoba mu się klimat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński