Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Libero Chemika: "Byłyśmy lepsze od Atomu"

Rafał Kuliga
Agata Sawicka (z lewej) przyznaje, że grało jej się w obronie bardzo dobrze.
Agata Sawicka (z lewej) przyznaje, że grało jej się w obronie bardzo dobrze. Andrzej Szkocki
- Oczywiście, to znakomity wynik i bardzo cieszymy się z trzech punktów. Jednak warto pamiętać, że to dopiero pierwszy mecz, i to rundy zasadniczej. Najważniejsze są play offy. To tam gra się o najwyższą stawkę - mówiła Agata Sawicka, libero Chemika Police, po zwycięskim meczu z Atomem Trefl Sopot.

- Przed pierwszym gwizdkiem pojawił się stres? Bo początkowe akcje były dość nerwowe.

- Od trzech dni stopniowo narastała we mnie adrenalina. Mecze inauguracyjne są zawsze trochę nerwowe, dlatego wygrana z Atomem, bez straty seta, cieszy nas podwójnie.

- Najlepszą zawodniczką spotkania wybrana została Anna Werblińska, która zagrała bardzo dobre zawody. Jednak, gdyby pozycja libero była częściej doceniania, statuetka zapewne powędrowałaby w pani ręce.

- Ania w pełni zasłużyła na tę nagrodę. Grała na wysokim poziomie w każdym elemencie. To prawda, moja pozycja jest czasem pomijana, ale ja mam być bohaterką drugiej linii. Liczy się to, że pokonałyśmy Atom.

- W którym to na pozycji libero gra Mariola Zenik, była reprezentantka Polski. Sobotni mecz chwilami sprowadzał się do tego, że po jednej stronie szalała pani, po drugiej pani Mariola.

- W obronie grało mi się bardzo dobrze. Czułam piłkę, nieźle się ustawiałam. Trochę gorzej wyglądało to w przyjęciu. Myślę, że wynika to z początku sezonu. Wraz z upływem czasu powinnyśmy więcej o sobie wiedzieć. Wtedy podział piłek, które musi odebrać dana zawodniczka, będzie bardziej oczywisty. Dzisiaj rzadko miałyśmy perfekcyjne dogranie do siatki, a mimo to udało nam się zagrać na wysokim poziomie.

- Siatkarki z Sopotu zagrały za słabo, czy Chemik postawił zbyt wymagające warunki?

- Bardzo trudno odpowiedzieć na takie pytanie. Miałyśmy dziś więcej szczęścia, szczególnie w ostatniej partii. A do tego, przynajmniej momentami, byłyśmy lepszą drużyną.

- Przełomowy moment meczu to na pewno druga partia. Na początku wynik 1:8, potem 11:16. Wchodzi Izabela Kowalińska i zupełnie zmienia obraz gry. Udało wam się wydrzeć set przyjezdnym. To chyba takie momenty budują charakter drużyny?

- Wierzę w to, że tak. Wszyscy mówią, że są gwiazdy, że bardzo głośne nazwiska. Jednak najważniejsze jest to, żebyśmy na boisku się wspierały, żebyśmy mogły na sobie polegać. Udało nam się wyjść z bardzo trudnej sytuacji w drugim secie. Asekurowałyśmy własny atak, grałyśmy ambitnie w obronie. Możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość.

- Może nie było to bezapelacyjne zwycięstwo, ale mimo wszystko, wygrałyście bez straty seta. Wynik idzie w świat, a wy udowodniłyście, że będziecie liczyć się w walce o medal. Czy taka wygrana coś zmienia? Mam tutaj na myśli podejście kibiców, być może zwiększa presję?

- Nie sądzę. Oczywiście, to znakomity wynik i bardzo cieszymy się z trzech punktów. Jednak warto pamiętać, że to dopiero pierwszy mecz, i to rundy zasadniczej. Najważniejsze są play offy. To tam gra się o najwyższą stawkę.

- Ale wyniki w fazie zasadniczej pozwalają osiągnąć przewagę psychologiczną.

- Na pewno tak, wygrałyśmy z Atomem już drugi mecz. Jednak play offy rządzą się swoimi prawami, to zupełnie inny poziom rozgrywek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński